Aktualności
16.12.2010
Arka zmierza w dobrym kierunku (Express Gdyński)
To był niezwykle trudny rok gdyńskiej Arki. Jednak mimo wszystkich problemów działacze, trenerzy, piłkarze i kibice optymistycznie patrzą w przyszłość, widząc ją w zdecydowanie żółto-niebieskich barwach i z perspektywy nowego stadionu.
Końcówka roku sprzyja wszelkiego rodzaju podsumowaniom. – To był dobry rok dla klubu – powiedział podczas spotkania z kibicami trener Dariusz Pasieka. Należy przypomnieć, iż nie wszystko w 2010 roku układało się po myśli gdynian. Styczeń rozpoczął się jednak dobrze, od drugiego z rzędu zwycięstwa arkowców w turnieju Remes Cup w poznańskiej Arenie. Arkowcy w finale pokonali Jagiellonie Białystok 4:2, a dodatkowo najlepszym zawodnikiem turnieju został Bartosz Ława. Nie minął jednak nawet miesiąc, a Arka miała ogromy problem. Narodowy Stadion Rugby przez dłuższy czas nie otrzymywał licencji, ale w końcu się udało i inauguracja rundy rozpoczęła się zgodnie z planem. Niestety na początek Arka przegrała z Ruchem Chorzów 0:3. W marcu nasi piłkarze grali ze zmiennym szczęściem pokonując drużyny krakowskie (wspaniałe zwycięstwo z Wisłą Kraków po golu Tshibamby) i ulegając na wyjazdach Zagłębiu Lubin i Polonii Warszawa. Rok 2010 był fatalny pod względem spotkań wyjazdowych, w których arkowcy delikatnie mówiąc nie radzili sobie zbyt dobrze. Kwiecień i tragedia smoleńska pokrzyżowały nieco plany ligowcom i w maju trzeba było grać, co trzy dni, by zdążyć przed Mistrzostwami Świata. Arka na finiszu miała dużo szczęścia, ale i potrafiła temu szczęściu dopomóc dobrą grą i mimo porażki w ostatnim spotkaniu ze Śląskiem Wrocław utrzymała się w Ekstraklasie. Trenerzy żółto-niebieskich zaczęli jeździć do Holandii, między innymi do Twente, nawiązując niezwykle interesujące kontakty. To zaowocowało letnimi transferami. Do Gdyni przybyli Marciano Bruma, Emil Noll oraz Mirko Ivanovski. Arka stała się najmłodszym zespołem w lidze, włączając do kadry utalentowanych zawodników z Młodej Ekstraklasy (trenerem został Dariusz Mierzejewski). Dzięki dobrej współpracy wewnątrz klubu, Krystian Żołnierewicz został najmłodszym debiutantem Ekstraklasy w rundzie wiosennej (miał 17 lat i 212 dni). Arka otworzyła się także na cudzoziemców. Ponad połowę kadry jesiennej stanowili zawodnicy z poza Polski. – Język angielski to dla nas żaden problem – przekonywał kibiców Maciej Szmatiuk i wszystko było by dobrze, gdyby Arka nie musiała grać poza Gdynią. Na „Plastik Arenie” żółto-niebiescy nie przegrali, ale za to na wyjeździe nie wygrali, nie zdobywając nawet gola. Podsumowując statystycznie rundę wiosenną na uwagę zasługuje Tadas Labukas – najlepszy strzelec zespołu (5 goli), Norbert Witkowski, który uzbierał 1350 minut spędzonych na boisku czy wspomniany Żołnierewicz za sprawą swojego debiutu. Najwięcej żółtych kartek zgromadził Marcin Budziński (pięć) a najchętniej wykorzystywanym rezerwowym był Wojciech Wilczyński – siedem razy. Patrząc na cały zespół trener Pasieka korzystał praktycznie z piętnastu zawodników, gdyż pozostali zaliczyli jedynie epizody. Miejmy nadzieję, że przed rundą rewanżową wykaże się pion dyrektorski sprowadzając kilku dobrych zawodników i Arka spokojnie zajmie miejsce w środku tabeli, jak najbardziej adekwatne do poziomu sportowego zespołu. Kibicom natomiast najbardziej marzy się zwycięstwo w derbowym spotkaniu z Lechią już na nowym stadionie.
Łukasz Krzemiński - Express Gdyński
Końcówka roku sprzyja wszelkiego rodzaju podsumowaniom. – To był dobry rok dla klubu – powiedział podczas spotkania z kibicami trener Dariusz Pasieka. Należy przypomnieć, iż nie wszystko w 2010 roku układało się po myśli gdynian. Styczeń rozpoczął się jednak dobrze, od drugiego z rzędu zwycięstwa arkowców w turnieju Remes Cup w poznańskiej Arenie. Arkowcy w finale pokonali Jagiellonie Białystok 4:2, a dodatkowo najlepszym zawodnikiem turnieju został Bartosz Ława. Nie minął jednak nawet miesiąc, a Arka miała ogromy problem. Narodowy Stadion Rugby przez dłuższy czas nie otrzymywał licencji, ale w końcu się udało i inauguracja rundy rozpoczęła się zgodnie z planem. Niestety na początek Arka przegrała z Ruchem Chorzów 0:3. W marcu nasi piłkarze grali ze zmiennym szczęściem pokonując drużyny krakowskie (wspaniałe zwycięstwo z Wisłą Kraków po golu Tshibamby) i ulegając na wyjazdach Zagłębiu Lubin i Polonii Warszawa. Rok 2010 był fatalny pod względem spotkań wyjazdowych, w których arkowcy delikatnie mówiąc nie radzili sobie zbyt dobrze. Kwiecień i tragedia smoleńska pokrzyżowały nieco plany ligowcom i w maju trzeba było grać, co trzy dni, by zdążyć przed Mistrzostwami Świata. Arka na finiszu miała dużo szczęścia, ale i potrafiła temu szczęściu dopomóc dobrą grą i mimo porażki w ostatnim spotkaniu ze Śląskiem Wrocław utrzymała się w Ekstraklasie. Trenerzy żółto-niebieskich zaczęli jeździć do Holandii, między innymi do Twente, nawiązując niezwykle interesujące kontakty. To zaowocowało letnimi transferami. Do Gdyni przybyli Marciano Bruma, Emil Noll oraz Mirko Ivanovski. Arka stała się najmłodszym zespołem w lidze, włączając do kadry utalentowanych zawodników z Młodej Ekstraklasy (trenerem został Dariusz Mierzejewski). Dzięki dobrej współpracy wewnątrz klubu, Krystian Żołnierewicz został najmłodszym debiutantem Ekstraklasy w rundzie wiosennej (miał 17 lat i 212 dni). Arka otworzyła się także na cudzoziemców. Ponad połowę kadry jesiennej stanowili zawodnicy z poza Polski. – Język angielski to dla nas żaden problem – przekonywał kibiców Maciej Szmatiuk i wszystko było by dobrze, gdyby Arka nie musiała grać poza Gdynią. Na „Plastik Arenie” żółto-niebiescy nie przegrali, ale za to na wyjeździe nie wygrali, nie zdobywając nawet gola. Podsumowując statystycznie rundę wiosenną na uwagę zasługuje Tadas Labukas – najlepszy strzelec zespołu (5 goli), Norbert Witkowski, który uzbierał 1350 minut spędzonych na boisku czy wspomniany Żołnierewicz za sprawą swojego debiutu. Najwięcej żółtych kartek zgromadził Marcin Budziński (pięć) a najchętniej wykorzystywanym rezerwowym był Wojciech Wilczyński – siedem razy. Patrząc na cały zespół trener Pasieka korzystał praktycznie z piętnastu zawodników, gdyż pozostali zaliczyli jedynie epizody. Miejmy nadzieję, że przed rundą rewanżową wykaże się pion dyrektorski sprowadzając kilku dobrych zawodników i Arka spokojnie zajmie miejsce w środku tabeli, jak najbardziej adekwatne do poziomu sportowego zespołu. Kibicom natomiast najbardziej marzy się zwycięstwo w derbowym spotkaniu z Lechią już na nowym stadionie.
Łukasz Krzemiński - Express Gdyński
Copyright Arka Gdynia |