Aktualności
25.11.2010
Pasieka dopina szczegóły taktyczne. Pech Zocha.
Przenikliwe zimno i opady śniegu z deszczem towarzyszyły czwartkowemu treningowi żółto-niebieskich. Nikt jednak ani myślał się oszczędzać, bo już za dwa dni bardzo ważne spotkanie ze Śląskiem Wrocław, które może w zasadniczy sposób wpłynąć na nastroje, w jakich wkrótce na urlopy udadzą się nasi piłkarze.
W czwartek na zajęciach odnotowaliśmy taki sam skład osobowy, jak dzień wcześniej. Wśród zawodników nie zabrakło Krystiana Żołnierewicza, który poprzednie zajęcia był zmuszony zakończyć nieco wcześniej ze względu na drobny uraz nogi. Stawił się również Andrzej Bledzewski, ale realizował indywidualny tryb ćwiczeń pod czujnym okiem Marka Gaduły. Z Arkowcami trenował ponadto Mateusz Laskowski, który z naszym zespołem pozostanie do piątku, a do tego czasu jego umiejętności oceniać będzie Dariusz Pasieka.
Przy tak niesprzyjających warunkach atmosferycznych jak czwartkowe, nadzwyczajnego znaczenia nabiera rozgrzewka, którą poprowadził jak zwykle trener Grzegorz Witt. Gdy drużynę przejął od niego Pasieka, zawodnicy wciąż realizowali ćwiczenia, które pozwalały im się swobodniej poczuć przy tej nieprzyjemnej pogodzie. Podzieleni na trzy grupy wykonywali zadania na obwodzie prostokątów, koncentrując się na umiejętnej grze na jeden kontakt, łącząc dokładne przyjęcie i precyzyjne podanie do kolegi. To ćwiczenie wykonywali w trzech różnych wariantach, a różnice polegały jedynie na dystansie dzielącym piłkarzy i zachowaniu poprzedzającym kontakt z futbolówką.
Następnie trener Pasieka przystąpił do ćwiczeń stricte taktycznych, które opracował z myślą o najbliższym rywalu. Nie zdradzając szczegółów, ich specyfika polegała na rozgrywaniu piłki od linii obrony aż do napastnika, który kończył całą akcję strzałem na bramkę. Na ten element Arkowcy poświęcili blisko pół godziny, więc zapewne efekt tych ćwiczeń będzie można zaobserwować w sobotnim meczu.
Nie mniej czasu żółto-niebiescy spędzili na kolejnym zadaniu, jakimi były strzały z dystansu. Wagę tego elementu podkreślał później trener Pasieka na przedmeczowej konferencji, o której piszemy TUTAJ. Aby nie było za łatwo, uderzenie na bramkę było poprzedzone podaniem z głębi pola, więc zanim postraszyło się bramkarza, najpierw należało się wykazać umiejętnym przyjęciem futbolówki.
Bramki na przemian strzegli Norbert Witkowski, Michał Szromnik i Hieronim Zoch. Ten ostatni, którego niektórzy nawet typowali do występu w wyjściowej jedenastce w meczu ze Śląskiem, niestety może mówić o sporym pechu, bo po jednym ze starć pod bramką doznał dość bolesnej kontuzji w okolicach kostki w prawej nodze. Wstępna diagnoza jest dla Hirka pomyślna, ale na ile ten uraz będzie dokuczliwy, przekonamy się dopiero w przeciągu najbliższych godzin.
Uderzenia na bramkę zakończyły czwartkowy trening. Ostatnie spotkanie przed sobotnim meczem odbędzie się jutro o godz. 16.30, a po nim powinniśmy poznać „osiemnastkę”, na którą postawi Dariusz Pasieka.
Skubi
W czwartek na zajęciach odnotowaliśmy taki sam skład osobowy, jak dzień wcześniej. Wśród zawodników nie zabrakło Krystiana Żołnierewicza, który poprzednie zajęcia był zmuszony zakończyć nieco wcześniej ze względu na drobny uraz nogi. Stawił się również Andrzej Bledzewski, ale realizował indywidualny tryb ćwiczeń pod czujnym okiem Marka Gaduły. Z Arkowcami trenował ponadto Mateusz Laskowski, który z naszym zespołem pozostanie do piątku, a do tego czasu jego umiejętności oceniać będzie Dariusz Pasieka.
Przy tak niesprzyjających warunkach atmosferycznych jak czwartkowe, nadzwyczajnego znaczenia nabiera rozgrzewka, którą poprowadził jak zwykle trener Grzegorz Witt. Gdy drużynę przejął od niego Pasieka, zawodnicy wciąż realizowali ćwiczenia, które pozwalały im się swobodniej poczuć przy tej nieprzyjemnej pogodzie. Podzieleni na trzy grupy wykonywali zadania na obwodzie prostokątów, koncentrując się na umiejętnej grze na jeden kontakt, łącząc dokładne przyjęcie i precyzyjne podanie do kolegi. To ćwiczenie wykonywali w trzech różnych wariantach, a różnice polegały jedynie na dystansie dzielącym piłkarzy i zachowaniu poprzedzającym kontakt z futbolówką.
Następnie trener Pasieka przystąpił do ćwiczeń stricte taktycznych, które opracował z myślą o najbliższym rywalu. Nie zdradzając szczegółów, ich specyfika polegała na rozgrywaniu piłki od linii obrony aż do napastnika, który kończył całą akcję strzałem na bramkę. Na ten element Arkowcy poświęcili blisko pół godziny, więc zapewne efekt tych ćwiczeń będzie można zaobserwować w sobotnim meczu.
Nie mniej czasu żółto-niebiescy spędzili na kolejnym zadaniu, jakimi były strzały z dystansu. Wagę tego elementu podkreślał później trener Pasieka na przedmeczowej konferencji, o której piszemy TUTAJ. Aby nie było za łatwo, uderzenie na bramkę było poprzedzone podaniem z głębi pola, więc zanim postraszyło się bramkarza, najpierw należało się wykazać umiejętnym przyjęciem futbolówki.
Bramki na przemian strzegli Norbert Witkowski, Michał Szromnik i Hieronim Zoch. Ten ostatni, którego niektórzy nawet typowali do występu w wyjściowej jedenastce w meczu ze Śląskiem, niestety może mówić o sporym pechu, bo po jednym ze starć pod bramką doznał dość bolesnej kontuzji w okolicach kostki w prawej nodze. Wstępna diagnoza jest dla Hirka pomyślna, ale na ile ten uraz będzie dokuczliwy, przekonamy się dopiero w przeciągu najbliższych godzin.
Uderzenia na bramkę zakończyły czwartkowy trening. Ostatnie spotkanie przed sobotnim meczem odbędzie się jutro o godz. 16.30, a po nim powinniśmy poznać „osiemnastkę”, na którą postawi Dariusz Pasieka.
Skubi
Copyright Arka Gdynia |