Aktualności
20.11.2010
Słaba Legia gromi Arkę (Ekstraklasa.net)
Legia grała z Arką Gdynia słabo, ale wygrała wysoko. Szczęście było po stronie drużyny Macieja Skorży, która odprawiła gdynian z bagażem trzech goli. Pierwszy z nich padł po ewidentnym błedzie japońskiego sędziego.
Arka grała w pierwszej połowie bardzo dobrze. Aktywny Marcin Budziński zmarnował w 20. minucie najlepszą sytuację dla jego zespołu, przegrywając pojedynek sam na sam z Wojciechem Skabą. - Fatalnie, naprawdę zachowałem się fatalnie w tej sytuacji, przegrywamy przeze mnie - mówił zdenerwowany piłkarz w przerwie meczu.
Nie miał racji, bo gdynianie przegrywali przez... sędziego. Japończyk Masaaki Toma nie widział faulu Miroslava Radovicia, ale widział jak temu w polu karnym rewanżuje się Marciano Bruma. Wskazał na rzut karny, który wykorzystał, nie bez problemów Ivica Vrdoljak.
- Szkoda, że sędzia nie widział przepychanek w obie strony - skomentował tą sytuację po meczu rozgoryczony Maciej Szmatiuk. - Straciliśmy dziś takie bramki, że płakać się chce - mówił dalej piłkarz Arki. Goście w drugiej połowie dalej nie mieli szczęścia, a Legia zdobyła jeszcze dwie bramki. W obu przypadkach fatalne błędy popełnił grający tego dnia setny mecz w Ekstraklasie, Norbert Witkowski.
Gdynianie kończyli mecz w "dziesiątkę" po czerwonej kartce Michała Płotki. Drugą żółtą kartkę dostał za zbyt ostrą reakcję w kierunku sędziego. A Japończyk Masaaki Toma był dziś nieubłagany. Łącznie pokazał 9 żółtych kartek i jedną czerwoną.
Nie wszystkie decyzje arbitra były słuszne. - Też muszę przyznać, że go trzymałem - przyznał po meczu Radović, niemalże przyznając, że rzut karny nie należał się wcale Legii.
- Pierwsza połowa była dość słaba w naszym wykonaniu. Najważniejsze, że zdobyliśmy punkty i jedziemy dalej - powiedział po meczu Serb.
Michał Wieczorek - Ekstraklasa.net
Arka grała w pierwszej połowie bardzo dobrze. Aktywny Marcin Budziński zmarnował w 20. minucie najlepszą sytuację dla jego zespołu, przegrywając pojedynek sam na sam z Wojciechem Skabą. - Fatalnie, naprawdę zachowałem się fatalnie w tej sytuacji, przegrywamy przeze mnie - mówił zdenerwowany piłkarz w przerwie meczu.
Nie miał racji, bo gdynianie przegrywali przez... sędziego. Japończyk Masaaki Toma nie widział faulu Miroslava Radovicia, ale widział jak temu w polu karnym rewanżuje się Marciano Bruma. Wskazał na rzut karny, który wykorzystał, nie bez problemów Ivica Vrdoljak.
- Szkoda, że sędzia nie widział przepychanek w obie strony - skomentował tą sytuację po meczu rozgoryczony Maciej Szmatiuk. - Straciliśmy dziś takie bramki, że płakać się chce - mówił dalej piłkarz Arki. Goście w drugiej połowie dalej nie mieli szczęścia, a Legia zdobyła jeszcze dwie bramki. W obu przypadkach fatalne błędy popełnił grający tego dnia setny mecz w Ekstraklasie, Norbert Witkowski.
Gdynianie kończyli mecz w "dziesiątkę" po czerwonej kartce Michała Płotki. Drugą żółtą kartkę dostał za zbyt ostrą reakcję w kierunku sędziego. A Japończyk Masaaki Toma był dziś nieubłagany. Łącznie pokazał 9 żółtych kartek i jedną czerwoną.
Nie wszystkie decyzje arbitra były słuszne. - Też muszę przyznać, że go trzymałem - przyznał po meczu Radović, niemalże przyznając, że rzut karny nie należał się wcale Legii.
- Pierwsza połowa była dość słaba w naszym wykonaniu. Najważniejsze, że zdobyliśmy punkty i jedziemy dalej - powiedział po meczu Serb.
Michał Wieczorek - Ekstraklasa.net
Copyright Arka Gdynia |