Aktualności
18.11.2010
Maciej Skorża przed meczem z Arką (Legia.com)
Poniżej prezentujemy opinię trenera Macieja Skorży przed meczem z Arką Gdynia.
- Nie chcę budować kolejnej presji przed tym meczem. W kończącej się rundzie mieliśmy kilka zwrotów. W październiku odnieśliśmy kilka zwycięstw, zbliżyliśmy się do czołówki i jakakolwiek strata punktów w trzech ostatnich meczach oddala nas od pierwszego miejsca. W tej chwili nie ma drużyny, która mogłaby podejść „na luzie” do jakiegokolwiek spotkania. To ostatni mecz w tym roku przed własną publicznością i chcemy im podziękować za wsparcie. Wiem, że drużyna zrobi wszystko, aby zostawić dobre wrażenie. Jesteśmy optymistami przed tym spotkaniem, chociaż nie sugeruję się ostatnimi statystykami Arki. One nie będą miały żadnego znaczenie. Wierzę, że dodatkowa chęć odegrania się za porażkę z Wisłę nas jeszcze mocniej zmotywuje.
- Chcieliśmy strzelić w Krakowie gola. Mieliśmy swoje okazje, ale nie wykorzystaliśmy ich. To bolesna nauczka i musimy pamiętać, że na wyjazdach trzeba zdobywać więcej bramek. Martwi mnie gra w obronie, bo straciliśmy aż 19 goli. Nie chcę wracać do potyczki z „Białą Gwiazdą” przed potyczką z Arką. Nie mówiłem o nim zbyt wiele w szatni, chociaż sam go dokładnie przeanalizowałem. Takie wpadki się zdarzają.
Jeżeli chcemy jutro wygrać, to musimy być elastyczni w ataku. Chcę, abyśmy mieli silne punkty na boisku. Zechcę dokonać kilku zmian w składzie. Dam szansę kolejnym zawodnikom i wierzę, że nowe twarze wniosą powiew świeżości w grze. Z decyzjami muszę poczekać do treningu. Mamy dwa duże znaki zapytania – są nimi Maciek Rybus i Michał Kucharczyk. „Rybie” odnowił się uraz podczas meczu MESA, zaś „Kucharz” doznał kontuzji w Krakowie. Pozostali zawodnicy są zdrowi.
- W piątek musimy zagrać tak jak z Jagiellonią – mądrze taktycznie, rozciągać obronę Arki. Zakładam, że goście z Pomorza będą bardzo skomasowani w defensywie. Kolejną receptą na sukces są uderzenia dystansu. Gdynianie pokazali ostatnio dwa oblicza. W pierwszej połowie w Bytomiu zagrali bardzo zachowawczo i stracili dwa przypadkowe gole. Po przerwie ruszyli do ataku i moim zdaniem ten obraz jest właściwy. Chcę, aby oni podobnie pokazali się w Warszawie. Jeżeli tak się nie stanie, to musimy być rozważni i powinniśmy szukać podania prostopadłego. Jeżeli zdobędziemy pierwszą bramkę, to ułatwi nam grę.
- Każda porażka boli. W zawodzie trenera przegrany mecz to dwa dni wyjęte z życia, ponieważ tyle trwa analiza każdego spotkania. Jednak nie mam zamiaru myśleć co będzie, jeśli przegramy z Arką. Chcę zagrać dobre spotkanie i wierzę, że wygramy.
- Nasz zespół ma fragmenty dobrej gry w ofensywie i potrafimy stworzyć grając u siebie sytuacje podbramkowe. Podobnie będzie w piątek.
- Przyznam, że pierwszy trening po meczu z Wisłą był prowadzony w specyficznej atmosferze, ale szybko podnieśliśmy się i to co wydarzyło się nie będzie miało wpływu na postawę zespołu.
Emil Kamiński - Legia.com
fot. Mateusz Kostrzewa
- Nie chcę budować kolejnej presji przed tym meczem. W kończącej się rundzie mieliśmy kilka zwrotów. W październiku odnieśliśmy kilka zwycięstw, zbliżyliśmy się do czołówki i jakakolwiek strata punktów w trzech ostatnich meczach oddala nas od pierwszego miejsca. W tej chwili nie ma drużyny, która mogłaby podejść „na luzie” do jakiegokolwiek spotkania. To ostatni mecz w tym roku przed własną publicznością i chcemy im podziękować za wsparcie. Wiem, że drużyna zrobi wszystko, aby zostawić dobre wrażenie. Jesteśmy optymistami przed tym spotkaniem, chociaż nie sugeruję się ostatnimi statystykami Arki. One nie będą miały żadnego znaczenie. Wierzę, że dodatkowa chęć odegrania się za porażkę z Wisłę nas jeszcze mocniej zmotywuje.
- Chcieliśmy strzelić w Krakowie gola. Mieliśmy swoje okazje, ale nie wykorzystaliśmy ich. To bolesna nauczka i musimy pamiętać, że na wyjazdach trzeba zdobywać więcej bramek. Martwi mnie gra w obronie, bo straciliśmy aż 19 goli. Nie chcę wracać do potyczki z „Białą Gwiazdą” przed potyczką z Arką. Nie mówiłem o nim zbyt wiele w szatni, chociaż sam go dokładnie przeanalizowałem. Takie wpadki się zdarzają.
Jeżeli chcemy jutro wygrać, to musimy być elastyczni w ataku. Chcę, abyśmy mieli silne punkty na boisku. Zechcę dokonać kilku zmian w składzie. Dam szansę kolejnym zawodnikom i wierzę, że nowe twarze wniosą powiew świeżości w grze. Z decyzjami muszę poczekać do treningu. Mamy dwa duże znaki zapytania – są nimi Maciek Rybus i Michał Kucharczyk. „Rybie” odnowił się uraz podczas meczu MESA, zaś „Kucharz” doznał kontuzji w Krakowie. Pozostali zawodnicy są zdrowi.
- W piątek musimy zagrać tak jak z Jagiellonią – mądrze taktycznie, rozciągać obronę Arki. Zakładam, że goście z Pomorza będą bardzo skomasowani w defensywie. Kolejną receptą na sukces są uderzenia dystansu. Gdynianie pokazali ostatnio dwa oblicza. W pierwszej połowie w Bytomiu zagrali bardzo zachowawczo i stracili dwa przypadkowe gole. Po przerwie ruszyli do ataku i moim zdaniem ten obraz jest właściwy. Chcę, aby oni podobnie pokazali się w Warszawie. Jeżeli tak się nie stanie, to musimy być rozważni i powinniśmy szukać podania prostopadłego. Jeżeli zdobędziemy pierwszą bramkę, to ułatwi nam grę.
- Każda porażka boli. W zawodzie trenera przegrany mecz to dwa dni wyjęte z życia, ponieważ tyle trwa analiza każdego spotkania. Jednak nie mam zamiaru myśleć co będzie, jeśli przegramy z Arką. Chcę zagrać dobre spotkanie i wierzę, że wygramy.
- Nasz zespół ma fragmenty dobrej gry w ofensywie i potrafimy stworzyć grając u siebie sytuacje podbramkowe. Podobnie będzie w piątek.
- Przyznam, że pierwszy trening po meczu z Wisłą był prowadzony w specyficznej atmosferze, ale szybko podnieśliśmy się i to co wydarzyło się nie będzie miało wpływu na postawę zespołu.
Emil Kamiński - Legia.com
fot. Mateusz Kostrzewa
Copyright Arka Gdynia |