TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

20.10.2010

Budziński: Ta porażka boli naprawdę (SportoweFakty.pl)

Wciąż nie milkną echa niedzielnego, derbowego spotkania Lechii z Arką. Gdynianie po raz piąty z rzędu musieli uznać wyższość lokalnego rywala. - Do derbów podchodzimy tak samo jak kibice. Dużo rozmyślamy o takim pojedynku. Siedzi w nas to gdzieś głęboko - mówi wyraźnie przygnębiony porażką w Gdańsku w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl, Marcin Budziński.

Emocje derbowe już opadły czy może wciąż siedzi w was ta porażka?

Staramy się zapomnieć o tym meczu...Przed nami kolejne spotkanie...(widać zmartwienie na twarzy Budzińskiego - przyp. red.) Nie ukrywam, że derby były dla nas bardzo ważnym pojedynkiem. Niestety nie udało nam się odnieść zwycięstwa. Podnosimy jednak głowę do góry i przygotowujemy się do potyczki z GKS-em Bełchatów. Uważam, że mamy szansę wygrać sobotnie spotkanie.

Porażka o tyle boli, że Lechia praktycznie nie zaprezentowała walorów, z których słynie. W pierwszej połowie ograniczyliście ofensywne zapędy Lechii. Błąd z drugiej części zaważył z kolei o waszej porażce.
Często przed tego typu pojedynkami mówi się wiele, napędza atmosferę. Mecz z kolei pod względem piłkarskim zawodzi. Zarówno Lechia, jak i my nie zagraliśmy dobrego spotkania. Bardzo żałujemy sytuacji, po której straciliśmy bramkę. W meczu oddaliśmy zaledwie jeden strzał. Gospodarze również z przodu nie błyszczeli. Mimo to udało im się sięgnąć po całą pulę. Naprawdę boli ta porażka...

Właśnie. Tak na dobrą sprawę trudno myśleć o zwycięstwie, gdy nie oddaje się celnych strzałów na bramkę. Dlaczego praktycznie nie atakowaliście i nastawiliście się głównie na defensywę?!
Takie mieliśmy założenia. Cofnęliśmy się i graliśmy z kontry. Szybko odbieraliśmy rywalom piłkę, chcieliśmy z tego wyprowadzić groźną akcję, jednak nic z tego nie wynikało. Mimo wszystko do momentu utraty bramki taka taktyka przynosiła nam jednak powodzenie. Zabrakło niewiele do remisu.

Co dzieje się z siłą ofensywną Arki, która praktycznie nie istnieje. Zero strzelonych bramek na wyjeździe w pięciu spotkaniach, a tylko cztery we wszystkich meczach. Nie tak to powinno wyglądać jak na zespół ekstraklasy. Znajdujesz jakieś logiczne wytłumaczenie tej indolencji strzeleckiej?
Nie znajduję żadnego logicznego wytłumaczenia. Niemniej jednak praktycznie nie oddajemy strzałów na bramkę. Z Lechią tylko raz uderzyliśmy na bramkę, a to dlatego, że później gdańszczanie wyszliby z kontrą. Mało utrzymywaliśmy się przy piłce, posyłaliśmy zbyt wiele długich piłek, które nie trafiały do celu. Nie potrafiliśmy momentami nawet wymienić paru podań. Trudno więc cokolwiek zbudować w takiej sytuacji.

Na przedmeczowej konferencji padło pytanie do obu trenerów kogo widzieliby z drużyny przeciwnej w swoich szeregach. Tomasz Kafarski stwierdził, że chciałby mieć zawodnika grającego w Arce z numerem 10, czyli Marcina Budzińskiego...Jak gra się w takiej sytuacji?
Staram się nie zwracać uwagi na takie wypowiedzi. Na pewno miło jest słyszeć pochlebne opinie pod swoim adresem z ust trenera drużyny przeciwnej, ale nie wpłynęło to w jakiś sposób na moją grę. Po prostu realizowałem założenia, nakreślone przez trenera Pasiekę.

W meczu z Bełchatowem zapewne liczycie na odbudowanie?
Musimy wygrać najbliższy pojedynek. Będą to dla nas ważne trzy punkty. Musimy również zacząć strzelać. Mam nadzieję, że odzyskamy skuteczność w meczu z Bełchatowem. Jeśli teraz się odblokujemy to potem może być "z górki".

GKS Bełchatów to solidna i wyrównana drużyna. Wielu fachowców wymieniało ich jako kandydata do spadku. Tymczasem przyjście takiego zawodnika, jak Marcin Żewłakow sprawiło, iż zespół ten może sporo w lidze namieszać.
Nikt na nich nie liczył, tymczasem swoją grą zadają kłam opinii fachowców. To, co ludzie mówią nie zawsze ma przełożenie na boisko. Takich opinii zresztą nie brakowało także w ocenie naszej siły. Wróżono nam ciężki żywot. A my z kolei pokonaliśmy Jagiellonię, stoczyliśmy równorzędny bój z Lechem w Poznaniu.

Mimo, iż wielu piłkarzy po derbach stwierdza: "trzeba jak najszybciej zapomnieć o porażce, przed nami kolejny mecz" - to po tobie widać, że porażka wciąż w tobie siedzi, odcisnęła swoje piętno. Dla ciebie nie jest to to bowiem mecz jak każdy inny...
Do derbów podchodzimy tak samo jak kibice. Dużo rozmyślamy o takim pojedynku. Siedzi w nas to gdzieś głęboko. Czekamy na niego. Zdajemy sobie sprawę z rangi meczu. Efekt jest jednak czasem zupełnie inny niż założenia przed meczem. Przed nami jednak kolejna runda i derby, których już za żadne skarby nie możemy przegrać. Mam nadzieję, że będzie lepiej. Czas idzie bowiem do przodu...

...marne to pocieszenie, ale tak pół żartem, pół serio - do sześciu razy sztuka?
Rzeczywiście tak można stwierdzić (uśmiech - przyp. red.). Do sześciu razy sztuka. Szósty raz nie możemy zostać pokonani. Jestem pewien, że tym razem wygramy. Pokażemy jak gra Arka!

Rozmawiał: Piotr Wiśniewski - SportoweFakty.pl







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia