Aktualności
22.09.2010
Arka wyeliminowana z pucharu przez KSZO (Dziennik Bałtycki)
Piłkarze Arki Gdynia zakończyli swoją bardzo krótką przygodę z Pucharem Polski już po pierwszym meczu. Żółto-niebiescy zawiedli na całej linii przegrywając, po dogrywce, z jednym ze słabszych zespołów pierwszej ligi, KSZO Ostrowiec.
- Bez względu na to, jaki skład wystawię w Ostrowcu, a kilku zawodnikom na pewno dam odpocząć, to nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, że moglibyśmy przegrać. Od mojej drużyny oczekuję awansu do kolejnej rundy - mówił przed meczem Dariusz Pasieka, trener Arki.
Gdyński szkoleniowiec słowa dotrzymał. Na ławce rezerwowych zostawił chociażby Norberta Witkowskiego, Miroslava Bożoka, Mirko Ivanovskiego, Marcina Brumę czy Tadasa Labukasa. Szansę występu w bramce od pierwszej minuty otrzymał Hieronim Zoch, w pomocy wystąpił Giovani Duarte, a w ataku od początku spotkania zagrał Rafał Siemaszko.
Gdynianie od początku meczu ruszyli do zdecydowanych ataków. I to nie dziwi, bo byli zdecydowanymi faworytami tego spotkania. KSZO to przecież jeden ze słabszych zespołów pierwszej ligi. Trzy groźne akcje Denisa Glaviny nie zakończyły się jednak nawet strzałem na bramkę gospodarzy. Po kwadransie otrząsnęła się się drużyna z Ostrowca i zaczęła poczynać sobie coraz śmielej na boisku. Akcję przeprowadził Damian Nawrocki, były piłkarz żółto-niebieskich, podał do Jarosława Białka, ale po jego strzale piła odbiła się od jednego z gdyńskich obrońców i wyleciała poza boisko. W 28. minucie na murawę padł kontuzjowany Filip Burkhardt. Uraz okazał się na tyle poważny, że pomocnik gdyńskiego zespołu musiał opuścić boisko, a w jego miejsce do gry wszedł Bożok.
Do końca tej części gry piłkarze Arki tylko raz zdołali zagrozić bramce gospodarzy, ale po strzale Pawła Zawistowskiego pewną interwencją popisał się Tomasz Dymanowski. Bardziej niebezpieczne były ataki KSZO. Jednak Adrian Frańczak i Jakub Kapsa nie potrafili wykorzystać okazji bramkowych. Najlepszą sytuację, tuż przed przerwą, miał jednak Jakub Ciciura, który w czystej sytuacji strzelił zbyt lekko.
Na początku drugiej połowy gospodarze pokazali, że chcą awansować do kolejnej rundy Pucharu Polski. Z 18. metrów huknął Nawrocik i poprzeczka uratowała żółto-niebieskich przed utratą gola. W 56. minucie to Arka stanęła przed szansą na objęcie prowadzenia. Po strzale Duarte piłkę odbił przed siebie Dymanowski, ale Joseph Mawaye nie potrafił skierować piłki do siatki. Jeszcze tuż przed końcem meczu doszło do zamieszani w polu karnym, ale wprowadzony w drugiej połowie Ivanovski nie wykorzystał okazji. Gole nie padły i sędzia zarządził dogrywkę. A w niej inicjatywę przejęli gospodarze. W 95. minucie obchodzący 36. urodziny Tomasz Żelazowski strzałem pod poprzeczkę z 16. metrów dał prowadzenia KSZO. Cztery minuty później drugiego gola zdobył Jarosław Białek, który otrzymał podanie od Nawrocika, a potem sam zakończył indywidualną akcję. W drugiej połowie dogrywki swojego pierwszego gola w barwach Arki strzelił Ivanovski, ale to już tylko na otarcie łez.
Paweł Stankiewicz
- Bez względu na to, jaki skład wystawię w Ostrowcu, a kilku zawodnikom na pewno dam odpocząć, to nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, że moglibyśmy przegrać. Od mojej drużyny oczekuję awansu do kolejnej rundy - mówił przed meczem Dariusz Pasieka, trener Arki.
Gdyński szkoleniowiec słowa dotrzymał. Na ławce rezerwowych zostawił chociażby Norberta Witkowskiego, Miroslava Bożoka, Mirko Ivanovskiego, Marcina Brumę czy Tadasa Labukasa. Szansę występu w bramce od pierwszej minuty otrzymał Hieronim Zoch, w pomocy wystąpił Giovani Duarte, a w ataku od początku spotkania zagrał Rafał Siemaszko.
Gdynianie od początku meczu ruszyli do zdecydowanych ataków. I to nie dziwi, bo byli zdecydowanymi faworytami tego spotkania. KSZO to przecież jeden ze słabszych zespołów pierwszej ligi. Trzy groźne akcje Denisa Glaviny nie zakończyły się jednak nawet strzałem na bramkę gospodarzy. Po kwadransie otrząsnęła się się drużyna z Ostrowca i zaczęła poczynać sobie coraz śmielej na boisku. Akcję przeprowadził Damian Nawrocki, były piłkarz żółto-niebieskich, podał do Jarosława Białka, ale po jego strzale piła odbiła się od jednego z gdyńskich obrońców i wyleciała poza boisko. W 28. minucie na murawę padł kontuzjowany Filip Burkhardt. Uraz okazał się na tyle poważny, że pomocnik gdyńskiego zespołu musiał opuścić boisko, a w jego miejsce do gry wszedł Bożok.
Do końca tej części gry piłkarze Arki tylko raz zdołali zagrozić bramce gospodarzy, ale po strzale Pawła Zawistowskiego pewną interwencją popisał się Tomasz Dymanowski. Bardziej niebezpieczne były ataki KSZO. Jednak Adrian Frańczak i Jakub Kapsa nie potrafili wykorzystać okazji bramkowych. Najlepszą sytuację, tuż przed przerwą, miał jednak Jakub Ciciura, który w czystej sytuacji strzelił zbyt lekko.
Na początku drugiej połowy gospodarze pokazali, że chcą awansować do kolejnej rundy Pucharu Polski. Z 18. metrów huknął Nawrocik i poprzeczka uratowała żółto-niebieskich przed utratą gola. W 56. minucie to Arka stanęła przed szansą na objęcie prowadzenia. Po strzale Duarte piłkę odbił przed siebie Dymanowski, ale Joseph Mawaye nie potrafił skierować piłki do siatki. Jeszcze tuż przed końcem meczu doszło do zamieszani w polu karnym, ale wprowadzony w drugiej połowie Ivanovski nie wykorzystał okazji. Gole nie padły i sędzia zarządził dogrywkę. A w niej inicjatywę przejęli gospodarze. W 95. minucie obchodzący 36. urodziny Tomasz Żelazowski strzałem pod poprzeczkę z 16. metrów dał prowadzenia KSZO. Cztery minuty później drugiego gola zdobył Jarosław Białek, który otrzymał podanie od Nawrocika, a potem sam zakończył indywidualną akcję. W drugiej połowie dogrywki swojego pierwszego gola w barwach Arki strzelił Ivanovski, ale to już tylko na otarcie łez.
Paweł Stankiewicz
Copyright Arka Gdynia |