Aktualności
12.09.2010
Arka Gdynia - Widzew Łódź 1:1 (sports.pl)
Arka Gdynia już nie śrubuje rekordu wygranych na własnym boisku i w meczu 5. kolejki piłkarskiej ekstraklasy zremisowała z Widzewem Łódź 1:1.
W drugiej połowie Widzew ograniczył się do pilnowania punktu. Arka miała przewagę, ale nie potrafiła zdobyć zwycięskiego gola. Z każdą minutą mecz robił się coraz brzydszy, a sędzia nawet licznymi kartkami nie potrafił utemperować piłkarz, a czasem jego decyzje tylko potęgowały chaos. Ze stworzonych sytuacji podbramkowych wynik nie krzywdzi żadnej z drużyny.
Wynik nie krzywdzi żadnego zespołu. Gola, czwartego w tym sezonie, strzelił dla gości niezawodny reprezentant Litwy Darvydas Sernas. Na razie tylko on zdobywa bramki dla łódzkiej drużyny.
W tym meczu gole zespoły zdobyły wtedy, kiedy akurat przewagę mieli rywale. Pierwszy kwadrans zdecydowanie należał do gospodarzy, jednak to łodzianie zdobyli bramkę. W 16. minucie po błędzie Michała Płotki groźnie uderzył Przemysław Oziębała, Norbert Witkowski odbił piłkę wprost po nogi Sernasa, który bez problemów umieścił ją w bramce.
Niewiele jednak brakowało, aby Arka wcześniej objęła prowadzenie. W 11. minucie nie popisał się nigeryjski stoper Ugochukwu Ukah. W niegroźnej sytuacji podał wprost do Mirko Ivanovskiego, jednak jego kiks naprawił Maciej Mielcarz, który nogą obronił uderzenie z ostrego kąta młodego Macedończyka.
Po stracie gola z piłkarzy Arki zeszło powietrze, a na boisku zaczęli dominować goście. I w 25 minucie łodzianie powinni prowadzić 2:0. Znakomitą akcję przeprowadził litewski duet Panka - Sernas, po której najlepszy snajper beniaminka ograł jeszcze Macieja Szmatiuka, ale jego strzał był minimalnie niecelny.
120 sekund później łodzianie stanęli przed kolejną szansą na podwyższenie wyniku. Tym razem świetnym podaniem do Oziębały popisał się Sernas i debiutujący w tym sezonie w Widzewie napastnik starał się przelobować z 40 metrów bramkarza Arki, który niepotrzebnie wyszedł z bramki, ale ta próba okazała się nieudana.
I kiedy trwał napór gości, gdynianie doprowadzili do wyrównania. W 31. minucie po dośrodkowaniu z lewej strony z rzutu wolnego Chorwata Denisa Glaviny skuteczną główką popisał się Szmatiuk. Z kolei pięć minut później znakomitą okazję zmarnował pochodzący z Demokratycznej Republiki Konga Emill Noll, który po rzucie rożnym posłał piłkę z trzech metrów obok słupka.
Po przerwie gra się zaostrzyła, piłkarze obu drużyn nie przebierali w środkach i w konsekwencji posypały się żółte kartki. Dużo było walki, ale zdecydowanie mniej płynnych akcji. W drugiej połowie na uwagę zasługują tylko cztery sytuacje.
Tuż po wznowieniu gry po raz drugi Mielcarza mógł pokonać Ivanovski, ale znowu górą był bramkarz Widzewa, który w efektowny sposób obronił jego strzał w krótki róg. W 61. minucie Mielcarz ponownie uchronił swój zespół od utraty gola - tym razem odbił piłkę nogą po uderzeniu Glaviny. Z kolei w 84 minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego groźnie główkował Ukah, a tuż przed końcem meczu bramkarz gości obronił strzał Wojciecha Wilczyńskiego
W drugiej połowie Widzew ograniczył się do pilnowania punktu. Arka miała przewagę, ale nie potrafiła zdobyć zwycięskiego gola. Z każdą minutą mecz robił się coraz brzydszy, a sędzia nawet licznymi kartkami nie potrafił utemperować piłkarz, a czasem jego decyzje tylko potęgowały chaos. Ze stworzonych sytuacji podbramkowych wynik nie krzywdzi żadnej z drużyny.
Wynik nie krzywdzi żadnego zespołu. Gola, czwartego w tym sezonie, strzelił dla gości niezawodny reprezentant Litwy Darvydas Sernas. Na razie tylko on zdobywa bramki dla łódzkiej drużyny.
W tym meczu gole zespoły zdobyły wtedy, kiedy akurat przewagę mieli rywale. Pierwszy kwadrans zdecydowanie należał do gospodarzy, jednak to łodzianie zdobyli bramkę. W 16. minucie po błędzie Michała Płotki groźnie uderzył Przemysław Oziębała, Norbert Witkowski odbił piłkę wprost po nogi Sernasa, który bez problemów umieścił ją w bramce.
Niewiele jednak brakowało, aby Arka wcześniej objęła prowadzenie. W 11. minucie nie popisał się nigeryjski stoper Ugochukwu Ukah. W niegroźnej sytuacji podał wprost do Mirko Ivanovskiego, jednak jego kiks naprawił Maciej Mielcarz, który nogą obronił uderzenie z ostrego kąta młodego Macedończyka.
Po stracie gola z piłkarzy Arki zeszło powietrze, a na boisku zaczęli dominować goście. I w 25 minucie łodzianie powinni prowadzić 2:0. Znakomitą akcję przeprowadził litewski duet Panka - Sernas, po której najlepszy snajper beniaminka ograł jeszcze Macieja Szmatiuka, ale jego strzał był minimalnie niecelny.
120 sekund później łodzianie stanęli przed kolejną szansą na podwyższenie wyniku. Tym razem świetnym podaniem do Oziębały popisał się Sernas i debiutujący w tym sezonie w Widzewie napastnik starał się przelobować z 40 metrów bramkarza Arki, który niepotrzebnie wyszedł z bramki, ale ta próba okazała się nieudana.
I kiedy trwał napór gości, gdynianie doprowadzili do wyrównania. W 31. minucie po dośrodkowaniu z lewej strony z rzutu wolnego Chorwata Denisa Glaviny skuteczną główką popisał się Szmatiuk. Z kolei pięć minut później znakomitą okazję zmarnował pochodzący z Demokratycznej Republiki Konga Emill Noll, który po rzucie rożnym posłał piłkę z trzech metrów obok słupka.
Po przerwie gra się zaostrzyła, piłkarze obu drużyn nie przebierali w środkach i w konsekwencji posypały się żółte kartki. Dużo było walki, ale zdecydowanie mniej płynnych akcji. W drugiej połowie na uwagę zasługują tylko cztery sytuacje.
Tuż po wznowieniu gry po raz drugi Mielcarza mógł pokonać Ivanovski, ale znowu górą był bramkarz Widzewa, który w efektowny sposób obronił jego strzał w krótki róg. W 61. minucie Mielcarz ponownie uchronił swój zespół od utraty gola - tym razem odbił piłkę nogą po uderzeniu Glaviny. Z kolei w 84 minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego groźnie główkował Ukah, a tuż przed końcem meczu bramkarz gości obronił strzał Wojciecha Wilczyńskiego
Copyright Arka Gdynia |