Aktualności
22.07.2010
Arka szuka Tshibamby 2.0 (Gazeta Wyborcza)
- To wielki krok w rozwoju naszego klubu - tak o utworzeniu profesjonalnej sieci skautingu mówi dyrektor Arki Andrzej Czyżniewski. - Wraca normalność - dodaje szef nowego działu w klubie Czesław Boguszewicz.
- W przeszłości popełniano różne błędy likwidując drużyny młodzieżowe czy rezerwy klubu - rozpoczął w swoim stylu dyrektor Czyżniewski. - Ktoś wyszedł z błędnego założenia, że Arka może funkcjonować jak klub koszykarski, gdzie zawodnicy podpisują jednoroczne kontrakty i po sezonie rozjeżdżają się po świecie. To nie jest profesjonalizm, dlatego tworzymy struktury skautingu, które mają dać nam gwarancję, że każda złotówka zainwestowana w utalentowaną młodzież do nas wróci - wyjaśnił dyrektor Arki.
Czyżniewski przy każdym pytaniu o transfery polskich piłkarzy dostaje białej gorączki, tłumacząc że rynek jest nasycony miernymi piłkarzami, a do tego suto przepłacanymi. Sieć skautów, monitorujących rynek lokalny, krajowy, a docelowo również zagraniczny, ma temu zapobiec. - Do tego trzeba jednak czasu, pieniędzy, czasu, pieniędzy - powtórzył kilkakrotnie Czyżniewski, dodając, że oprócz tego niezbędna jest również wielka cierpliwość. - Zarząd klubu nam zaufał, teraz pora na ciężką pracę.
Szefem nowej komórki został Czesław Boguszewicz, jedna z żywych legend Arki, od dłuższego czasu pozostająca blisko klubu, ale do dzisiaj poza jego strukturą. - Cieszę się, że mi zaufano. Przykład Joela Tshibamby, który trafił do Gdyni dzięki wyczuciu Andrzeja Czyżniewskiego, a teraz został sprzedany do Lecha za spore pieniądze, niech będzie dobrym początkiem dla naszej pracy. Mam nadzieję, że na efekty nie trzeba będzie długo czekać - stwierdził Boguszewicz.
W szkoleniu piłkarzy i nadzorowaniu ich rozwoju ma pomóc również doświadczenie Jacka Dziubińskiego, który do tej pory trenował zespół Młodej Ekstraklasy. - Trzy lata temu w pierwszej drużynie mieliśmy tylko jednego wychowanka klubu, a był nim siedzący obok mnie Grzegorz Niciński, który akurat wrócił do Arki - mówi Dziubiński, który od tej pory został trenerem koordynatorem ds. młodzieży. - Trzy lata ciężkiej pracy dzisiaj zaowocowało. W tej chwili z pierwszą drużyną jest aż ośmiu naszych wychowanków, a w poprzednim sezonie w ekstraklasie zadebiutowało aż pięciu, więc możemy mówić o pierwszych sukcesach. Do tego nasi juniorzy starsi zdobyli w zeszłym sezonie brązowy medal mistrzostw Polski, a w tym - ich młodsi koledzy dorzucili srebrny. To pokazuje, że mamy coraz więcej młodych piłkarzy, którzy mogą w niedalekiej przyszłości wzmocnić pierwszy zespół - dodaje Dziubiński.
Za pierwszy transfer Arki wpisujący się w nową politykę można uznać Damiana Rysiewskiego, młodzieżowego reprezentanta Polski do lat 18. - Docelowo chcemy pozyskiwać do czterech zawodników rocznie. To podniesie efektywność naszej pracy - wyjaśnił Dziubiński i zdradził, że prawdopodobnie za kilka lat w Gdyni powstanie wzorowana na szkółkach piłkarskich z Zachodu akademia piłkarska pod szyldem Arki.
Oprócz rozesłania po regionie zaufanych skautów, Arka postanowiła także nawiązać współpracę z III-ligowym Orkanem Rumia. - Umowa gwarantuje nam swobodny przepływ piłkarzy w obie strony - tłumaczy Czyżniewski i jako jeden z pierwszych sukcesów przywołuje nazwisko Rafała Siemaszki, który dołączył już do pierwszego zespołu Arki i trenuje na zgrupowaniu w Maria Alm. W przeciwnym kierunku powędrowało siedmiu młodych piłkarzy żółto-niebieskich. - Korzysta na tym Arka, piłkarze i my. Tylko od nich zależy, czy wypromują się na tyle, by po powrocie do Arki odgrywać w niej wiodące role - podkreśla Tomasz Miks, dyrektor Orkana. - Z większością tych piłkarzy miałem okazję grać jeszcze w Gdyni, więc znam ich możliwości. Wierzę, że Rumia będzie dla nich dobrym miejscem do rozwoju. A przykład Rafała Siemaszki, który trafił właśnie do Arki, dla pozostałych moich piłkarzy może być takim pozytywnym bodźcem do rozwoju - dodał Grzegorz Niciński, były piłkarz Arki, a obecnie trener Orkana.
Czyżniewski podkreślił też niebagatelną rolę, jaką w rozwoju futbolu młodzieżowego odegrał główny sponsor Arki, firma Polnord. - Dzięki wsparciu finansowemu udało nam się wyremontować internat, w którym mieszkają nasi młodzi piłkarze. To kolejny krok ku normalności - podkreślił Czyżniewski, który na pytanie o różnice między skautingiem w Arce a modelem, jaki stworzył parę lat temu jako jeden z pierwszych w Polsce w Lechu Poznań, powiedział: - Chciałbym, aby tych różnic było jak najmniej. W ramach naszych możliwości finansowych i organizacyjnych będziemy się starali organizować szkolenia dla naszych skautów, tak aby będąc wyposażeni w odpowiednią wiedzę, potrafili odróżniać boiskowych kurczaków od boiskowych przywódców - zakończył dyrektor Arki.
Rozmowa z Czesławem Boguszewiczem, szefem skautingu w Arce
Maciej Korolczuk: Kiedy pojawił się po raz pierwszy temat skautingu i tego, by to pan stanął na jego czele? Czesław Boguszewicz: Temat krążył od dłuższego czasu. Można powiedzieć, że zaraz po tym, kiedy zakończyła się - przyznam dla mnie niespodziewanie szybko - przygoda z Arką. Na początku rozmowy były nieoficjalne, dopiero kiedy oficjalną propozycję złożyły obecne władze, temat nabrał realnych kształtów.
Wie pan jak się do tego zabrać?
- Oczywiście! Piłka to moje życie. Grałem w reprezentacji, później jako bodaj najmłodszy trener w Europie zdobyłem krajowy puchar, przez siedem lat prowadziłem trzy drużyny w Finlandii. Do tego niemal przez dwa lata pracowałem w Lagos, byłem dyrektorem sportowym i jedynym na Wybrzeżu licencjonowanym menedżerem FIFA, więc równie dobrze poradzę sobie jako szef skautingu w Arce.
W jaki sposób dobierze pan swoich współpracowników?
- Wszystko zależy od środków finansowych, jakimi będziemy dysponować. Póki co zaczynamy od uruchomienia naszych znajomości, których w każdym zakątku kraju nie brakuje. Mogę zapewnić, że jeśli ktoś poleci nam piłkarza, który się sprawdzi, to o takim informatorze klub będzie pamiętał. Piłkarzy będziemy oglądali na zmianę, bo "na raz" można się łatwo pomylić.
Dyrektor Czyżniewski podkreśla, że polski rynek nasycony jest słabymi piłkarzami, do tego przepłacanymi. Czy skauting to skuteczna metoda, by nie przepłacać?
- Niejedyna, ale na pewno jedna z najbardziej skutecznych. Dzisiaj Europa nie ma granic, więc do klubów napływają piłkarze bez względu na paszport. Liczą się tylko umiejętności. W Arce różnie z tym bywało, szczególnie za czasów trenera Wojciecha Stawowego, kiedy liczył się układ, a nie poziom sportowy. Nowe władze to ładnie wyczyściły, a teraz zaczynamy szukać piłkarzy, którzy w niedalekiej przyszłości będą się z tym klubem utożsamiać i osiągać w nim sukcesy.
Co udało się już zrobić?
- Ostatnio obserwowałem jednego piłkarza w dwóch meczach. Sporządziłem raport wedle ściśle określonych kryteriów, które dostaje każdy skaut, kiedy jedzie obserwować danego piłkarza. Później takie raporty, które powstają niezależnie od siebie, porównamy i zanalizujemy wystawione oceny [w skali 1-10, np. za operowanie piłką, grę głową, wytrzymałość etc]. To zadecyduje o przydatności danego piłkarza do gry w Arce.
Rozmawiał Maciej Korolczuk
Czyżniewski o zgrupowaniu
- Dwa dni temu wróciłem z Austrii, gdzie obserwowałem naszych piłkarzy w sparingu ze szkockim Dundee i muszę powiedzieć, że widać znaczną poprawę w grze obronnej, nie tylko defensywy, ale całej drużyny. Mamy pewne mankamenty w grze ofensywnej, co może wynikać ze zmiany systemu gry, do jakiego byliśmy przyzwyczajeni w zeszłym sezonie. Teraz gramy jednym napastnikiem, a trzeba przyznać, że Joseph Mawaye jest innym typem napastnika niż Joel Tshibamba, który potrafił stworzyć sobie sytuację z niczego. Póki co Mawaye ciężko się w tym odnaleźć. Przy takim ustawieniu kluczową rolę odgrywają pomocnicy, bo osamotnionemu napastnikowi przeciwko czterem obrońcom ciężko cokolwiek zrobić. Nie ukrywam, że szukamy napastnika, ale do końca okienka transferowego jest jeszcze bardzo dużo czasu. Oprócz "Józka" mamy jeszcze Tadasa Labukasa, Pawła Czoskę czy sprowadzonego ostatnio Rafała Siemaszko. Nie jestem Chrystusem, więc nie wymagajcie ode mnie cudów. Co do nowych piłkarzy to przykładem profesjonalnego podejścia do piłki dla wszystkich może być Marciano Bruma. Świetnie jeden na jeden spisuje się Denis Glavina, ale nie powiedziałbym o nim, że jest piłkarzem, jakiego szukaliśmy pół roku temu w Miroslavie Bożoku. Jestem przekonany, że obaj będą stanowić o naszej sile.
not. mkor
- W przeszłości popełniano różne błędy likwidując drużyny młodzieżowe czy rezerwy klubu - rozpoczął w swoim stylu dyrektor Czyżniewski. - Ktoś wyszedł z błędnego założenia, że Arka może funkcjonować jak klub koszykarski, gdzie zawodnicy podpisują jednoroczne kontrakty i po sezonie rozjeżdżają się po świecie. To nie jest profesjonalizm, dlatego tworzymy struktury skautingu, które mają dać nam gwarancję, że każda złotówka zainwestowana w utalentowaną młodzież do nas wróci - wyjaśnił dyrektor Arki.
Czyżniewski przy każdym pytaniu o transfery polskich piłkarzy dostaje białej gorączki, tłumacząc że rynek jest nasycony miernymi piłkarzami, a do tego suto przepłacanymi. Sieć skautów, monitorujących rynek lokalny, krajowy, a docelowo również zagraniczny, ma temu zapobiec. - Do tego trzeba jednak czasu, pieniędzy, czasu, pieniędzy - powtórzył kilkakrotnie Czyżniewski, dodając, że oprócz tego niezbędna jest również wielka cierpliwość. - Zarząd klubu nam zaufał, teraz pora na ciężką pracę.
Szefem nowej komórki został Czesław Boguszewicz, jedna z żywych legend Arki, od dłuższego czasu pozostająca blisko klubu, ale do dzisiaj poza jego strukturą. - Cieszę się, że mi zaufano. Przykład Joela Tshibamby, który trafił do Gdyni dzięki wyczuciu Andrzeja Czyżniewskiego, a teraz został sprzedany do Lecha za spore pieniądze, niech będzie dobrym początkiem dla naszej pracy. Mam nadzieję, że na efekty nie trzeba będzie długo czekać - stwierdził Boguszewicz.
W szkoleniu piłkarzy i nadzorowaniu ich rozwoju ma pomóc również doświadczenie Jacka Dziubińskiego, który do tej pory trenował zespół Młodej Ekstraklasy. - Trzy lata temu w pierwszej drużynie mieliśmy tylko jednego wychowanka klubu, a był nim siedzący obok mnie Grzegorz Niciński, który akurat wrócił do Arki - mówi Dziubiński, który od tej pory został trenerem koordynatorem ds. młodzieży. - Trzy lata ciężkiej pracy dzisiaj zaowocowało. W tej chwili z pierwszą drużyną jest aż ośmiu naszych wychowanków, a w poprzednim sezonie w ekstraklasie zadebiutowało aż pięciu, więc możemy mówić o pierwszych sukcesach. Do tego nasi juniorzy starsi zdobyli w zeszłym sezonie brązowy medal mistrzostw Polski, a w tym - ich młodsi koledzy dorzucili srebrny. To pokazuje, że mamy coraz więcej młodych piłkarzy, którzy mogą w niedalekiej przyszłości wzmocnić pierwszy zespół - dodaje Dziubiński.
Za pierwszy transfer Arki wpisujący się w nową politykę można uznać Damiana Rysiewskiego, młodzieżowego reprezentanta Polski do lat 18. - Docelowo chcemy pozyskiwać do czterech zawodników rocznie. To podniesie efektywność naszej pracy - wyjaśnił Dziubiński i zdradził, że prawdopodobnie za kilka lat w Gdyni powstanie wzorowana na szkółkach piłkarskich z Zachodu akademia piłkarska pod szyldem Arki.
Oprócz rozesłania po regionie zaufanych skautów, Arka postanowiła także nawiązać współpracę z III-ligowym Orkanem Rumia. - Umowa gwarantuje nam swobodny przepływ piłkarzy w obie strony - tłumaczy Czyżniewski i jako jeden z pierwszych sukcesów przywołuje nazwisko Rafała Siemaszki, który dołączył już do pierwszego zespołu Arki i trenuje na zgrupowaniu w Maria Alm. W przeciwnym kierunku powędrowało siedmiu młodych piłkarzy żółto-niebieskich. - Korzysta na tym Arka, piłkarze i my. Tylko od nich zależy, czy wypromują się na tyle, by po powrocie do Arki odgrywać w niej wiodące role - podkreśla Tomasz Miks, dyrektor Orkana. - Z większością tych piłkarzy miałem okazję grać jeszcze w Gdyni, więc znam ich możliwości. Wierzę, że Rumia będzie dla nich dobrym miejscem do rozwoju. A przykład Rafała Siemaszki, który trafił właśnie do Arki, dla pozostałych moich piłkarzy może być takim pozytywnym bodźcem do rozwoju - dodał Grzegorz Niciński, były piłkarz Arki, a obecnie trener Orkana.
Czyżniewski podkreślił też niebagatelną rolę, jaką w rozwoju futbolu młodzieżowego odegrał główny sponsor Arki, firma Polnord. - Dzięki wsparciu finansowemu udało nam się wyremontować internat, w którym mieszkają nasi młodzi piłkarze. To kolejny krok ku normalności - podkreślił Czyżniewski, który na pytanie o różnice między skautingiem w Arce a modelem, jaki stworzył parę lat temu jako jeden z pierwszych w Polsce w Lechu Poznań, powiedział: - Chciałbym, aby tych różnic było jak najmniej. W ramach naszych możliwości finansowych i organizacyjnych będziemy się starali organizować szkolenia dla naszych skautów, tak aby będąc wyposażeni w odpowiednią wiedzę, potrafili odróżniać boiskowych kurczaków od boiskowych przywódców - zakończył dyrektor Arki.
Rozmowa z Czesławem Boguszewiczem, szefem skautingu w Arce
Maciej Korolczuk: Kiedy pojawił się po raz pierwszy temat skautingu i tego, by to pan stanął na jego czele? Czesław Boguszewicz: Temat krążył od dłuższego czasu. Można powiedzieć, że zaraz po tym, kiedy zakończyła się - przyznam dla mnie niespodziewanie szybko - przygoda z Arką. Na początku rozmowy były nieoficjalne, dopiero kiedy oficjalną propozycję złożyły obecne władze, temat nabrał realnych kształtów.
Wie pan jak się do tego zabrać?
- Oczywiście! Piłka to moje życie. Grałem w reprezentacji, później jako bodaj najmłodszy trener w Europie zdobyłem krajowy puchar, przez siedem lat prowadziłem trzy drużyny w Finlandii. Do tego niemal przez dwa lata pracowałem w Lagos, byłem dyrektorem sportowym i jedynym na Wybrzeżu licencjonowanym menedżerem FIFA, więc równie dobrze poradzę sobie jako szef skautingu w Arce.
W jaki sposób dobierze pan swoich współpracowników?
- Wszystko zależy od środków finansowych, jakimi będziemy dysponować. Póki co zaczynamy od uruchomienia naszych znajomości, których w każdym zakątku kraju nie brakuje. Mogę zapewnić, że jeśli ktoś poleci nam piłkarza, który się sprawdzi, to o takim informatorze klub będzie pamiętał. Piłkarzy będziemy oglądali na zmianę, bo "na raz" można się łatwo pomylić.
Dyrektor Czyżniewski podkreśla, że polski rynek nasycony jest słabymi piłkarzami, do tego przepłacanymi. Czy skauting to skuteczna metoda, by nie przepłacać?
- Niejedyna, ale na pewno jedna z najbardziej skutecznych. Dzisiaj Europa nie ma granic, więc do klubów napływają piłkarze bez względu na paszport. Liczą się tylko umiejętności. W Arce różnie z tym bywało, szczególnie za czasów trenera Wojciecha Stawowego, kiedy liczył się układ, a nie poziom sportowy. Nowe władze to ładnie wyczyściły, a teraz zaczynamy szukać piłkarzy, którzy w niedalekiej przyszłości będą się z tym klubem utożsamiać i osiągać w nim sukcesy.
Co udało się już zrobić?
- Ostatnio obserwowałem jednego piłkarza w dwóch meczach. Sporządziłem raport wedle ściśle określonych kryteriów, które dostaje każdy skaut, kiedy jedzie obserwować danego piłkarza. Później takie raporty, które powstają niezależnie od siebie, porównamy i zanalizujemy wystawione oceny [w skali 1-10, np. za operowanie piłką, grę głową, wytrzymałość etc]. To zadecyduje o przydatności danego piłkarza do gry w Arce.
Rozmawiał Maciej Korolczuk
Czyżniewski o zgrupowaniu
- Dwa dni temu wróciłem z Austrii, gdzie obserwowałem naszych piłkarzy w sparingu ze szkockim Dundee i muszę powiedzieć, że widać znaczną poprawę w grze obronnej, nie tylko defensywy, ale całej drużyny. Mamy pewne mankamenty w grze ofensywnej, co może wynikać ze zmiany systemu gry, do jakiego byliśmy przyzwyczajeni w zeszłym sezonie. Teraz gramy jednym napastnikiem, a trzeba przyznać, że Joseph Mawaye jest innym typem napastnika niż Joel Tshibamba, który potrafił stworzyć sobie sytuację z niczego. Póki co Mawaye ciężko się w tym odnaleźć. Przy takim ustawieniu kluczową rolę odgrywają pomocnicy, bo osamotnionemu napastnikowi przeciwko czterem obrońcom ciężko cokolwiek zrobić. Nie ukrywam, że szukamy napastnika, ale do końca okienka transferowego jest jeszcze bardzo dużo czasu. Oprócz "Józka" mamy jeszcze Tadasa Labukasa, Pawła Czoskę czy sprowadzonego ostatnio Rafała Siemaszko. Nie jestem Chrystusem, więc nie wymagajcie ode mnie cudów. Co do nowych piłkarzy to przykładem profesjonalnego podejścia do piłki dla wszystkich może być Marciano Bruma. Świetnie jeden na jeden spisuje się Denis Glavina, ale nie powiedziałbym o nim, że jest piłkarzem, jakiego szukaliśmy pół roku temu w Miroslavie Bożoku. Jestem przekonany, że obaj będą stanowić o naszej sile.
not. mkor
Copyright Arka Gdynia |