Aktualności
05.07.2010
Przemysław Trytko jednak wróci do Arki Gdynia? (Gazeta.pl)
Nagły zwrot w sprawie Trytki. Jak ustaliliśmy, w środę wyjaśni się, czy napastnik Energie Cottbus wróci do Arki.
Trytko pożegnał się już z kolegami i w weekend wrócił do Niemiec. W poniedziałek miał się spotkać z władzami Energie, ale na prośbę klubu spotkanie przełożono na środę. Nieoficjalnie udało nam się ustalić, że niemieccy działacze są mocno zawiedzeni postawą Arki, która zapewniała zarówno ich, jak i piłkarza, że wszystkie warunki transferu są już ustalone. Transferu chciał sam piłkarz, o którego zabiegał też sztab trenerski. Jednak w poprzednim tygodniu nagle okazało się, że Arka nie wykupi Trytki, który osobiście wynegocjował kwotę odejścia (poniżej 100 tys. euro). W czym zatem tkwi problem?
- Przemek otrzymał od nas propozycję nowego kontraktu, ale na nią nie odpowiedział - wyjaśnia Witold Nowak, przewodniczący rady nadzorczej Arki. Innego zdania jest sam zawodnik. - To nieprawda. Mój menedżer przyjechał do Gdyni na rozmowy, ale usłyszał tylko, że Arka nie ma pieniędzy, by mnie wykupić, i do rozmów nie doszło - mówi Trytko, który nie ukrywa, że chciałby wrócić do Gdyni. - Dałem w Niemczech jasno do zrozumienia, że nie chcę tam grać. Oczywiście jestem tą sytuacją rozczarowany, ale wiem też, że nadal mocno liczy na mnie trener Dariusz Pasieka. Mam nadzieję, że uda nam się jeszcze dojść do porozumienia. Czasu nie ma już za wiele, bo oba zespoły zaczęły już przygotowania, a ja siedzę w domu i nie wiem, gdzie będę grał w przyszłym sezonie. To nikomu nie służy - podkreśla Trytko.
Jeśli Arka nie dogada się z napastnikiem, a z klubu odejdzie Joel Tshibamba (decydujące rozmowy mają odbyć się w tym tygodniu) trener Pasieka może zostać bez napastnika. - Doskonale zdajemy sobie z tego sprawę, ale Trytko nie jest naszym priorytetem. Mamy kilka innych opcji, a wbrew temu, o czym donoszą media, nie jest przesądzone, że odjedzie od nas Tshibamba - tłumaczy Nowak. Jakie są wobec tego szanse, że w przyszłym sezonie Trytko ponownie zagra w żółto-niebieskiej koszulce? - 50 na 50 - ocenia Nowak.
mkor
Trytko pożegnał się już z kolegami i w weekend wrócił do Niemiec. W poniedziałek miał się spotkać z władzami Energie, ale na prośbę klubu spotkanie przełożono na środę. Nieoficjalnie udało nam się ustalić, że niemieccy działacze są mocno zawiedzeni postawą Arki, która zapewniała zarówno ich, jak i piłkarza, że wszystkie warunki transferu są już ustalone. Transferu chciał sam piłkarz, o którego zabiegał też sztab trenerski. Jednak w poprzednim tygodniu nagle okazało się, że Arka nie wykupi Trytki, który osobiście wynegocjował kwotę odejścia (poniżej 100 tys. euro). W czym zatem tkwi problem?
- Przemek otrzymał od nas propozycję nowego kontraktu, ale na nią nie odpowiedział - wyjaśnia Witold Nowak, przewodniczący rady nadzorczej Arki. Innego zdania jest sam zawodnik. - To nieprawda. Mój menedżer przyjechał do Gdyni na rozmowy, ale usłyszał tylko, że Arka nie ma pieniędzy, by mnie wykupić, i do rozmów nie doszło - mówi Trytko, który nie ukrywa, że chciałby wrócić do Gdyni. - Dałem w Niemczech jasno do zrozumienia, że nie chcę tam grać. Oczywiście jestem tą sytuacją rozczarowany, ale wiem też, że nadal mocno liczy na mnie trener Dariusz Pasieka. Mam nadzieję, że uda nam się jeszcze dojść do porozumienia. Czasu nie ma już za wiele, bo oba zespoły zaczęły już przygotowania, a ja siedzę w domu i nie wiem, gdzie będę grał w przyszłym sezonie. To nikomu nie służy - podkreśla Trytko.
Jeśli Arka nie dogada się z napastnikiem, a z klubu odejdzie Joel Tshibamba (decydujące rozmowy mają odbyć się w tym tygodniu) trener Pasieka może zostać bez napastnika. - Doskonale zdajemy sobie z tego sprawę, ale Trytko nie jest naszym priorytetem. Mamy kilka innych opcji, a wbrew temu, o czym donoszą media, nie jest przesądzone, że odjedzie od nas Tshibamba - tłumaczy Nowak. Jakie są wobec tego szanse, że w przyszłym sezonie Trytko ponownie zagra w żółto-niebieskiej koszulce? - 50 na 50 - ocenia Nowak.
mkor
Copyright Arka Gdynia |