TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

18.05.2010

Niezatapialna Arka. Gdynia wdzięczna Krakowowi (Gazeta Wyborcza)

Felieton Grzegorza Kubickiego

Piłkarze Arki Gdynia uwielbiają grać w horrorach. Już od trzech lat aktywnie uczestniczą w przypominającym dreszczowiec finale ligi, a nawet odgrywają w nim pierwszoplanowe role.


Sezon 2007/2008. W tabeli II ligi (czyli obecnej I) Arka, choć była zdecydowanym faworytem rozgrywek, zajęła dopiero 4. miejsce, które nie dawało awansu do ekstraklasy. Mimo to gdynianie i tak w niej zagrali, bo z ekstraklasy zdegradowano karnie za korupcję Zagłębie Lubin i Koronę Kielce, a ich miejsce zajęła właśnie Arka oraz Piast Gliwice, który miał grać w barażu.

Sezon 2008/2009. Arka cudem, w ostatniej kolejce, wydostała się ze strefy spadkowej dzięki wygranej z Odrą Wodzisław 2:1 (gol Grzegorza Nicińskiego w 79. min). Zwycięstwo nie zagwarantowało jej jednak utrzymania, Arka miała jeszcze grać w barażu. Ale i tego uniknęła, bo ŁKS Łódź nie dostał licencji i w tabeli ekstraklasy został przesunięty na ostatnie miejsce (a Arka o jedną pozycję wyżej). Potem, z powodu karnej degradacji za korupcję Widzewa Łódź, baraż w ogóle odwołano.

Zakończony w sobotę sezon dramaturgię miał podobną, choć jest w nim jedna, ale za to znacząca różnica. W poprzednich latach to, czy Arka zagra w ekstraklasie, wyjaśniało się długo po zakończeniu rozgrywek (a nawet kilka dni przed rozpoczęciem nowych), przy zielonych stolikach w gabinetach PZPN. Teraz tak nie będzie - Arka zapewniła sobie utrzymanie na boisku, zajęła bezpieczne miejsce w tabeli, choć jej kibice znów trzymali się w sobotę za serca.

Jeszcze na początku maja sytuacja drużyny z Gdyni była beznadziejna. Arka była ostatnia w tabeli, nie miała nawet kontaktu (cztery punkty straty) z wyprzedzającymi ją zespołami. Dwie wygrane na swoim boisku i korzystne wyniki innych spotkań (który to już raz?) sprawiły jednak, że przed ostatnią kolejką gdynianie byli nad kreską i w sobotę los mieli w swoich rękach. Wystarczyło wygrać na wyjeździe z pewnym już utrzymania Śląskiem Wrocław. Ale Arka znów zawiodła. Przegrała i musiała nerwowo nasłuchiwać wieści z innych stadionów, z Gliwic i Krakowa. Tam ponownie wszyscy grali dla Arki i jeszcze w poniedziałek klub z Gdyni powinien wysłać serdeczne podziękowania do Krakowa - dla Cracovii, która mimo pewnego utrzymania wygrała w Gliwicach, a także dla Wisły, która pogodzona z utratą szans na mistrzostwo Polski, pozwoliła Odrze strzelić tylko wyrównującą bramkę.

W końcówce rozgrywek kibice Arki wspominali wiele chwil z sezonu, w których Arka w głupi lub pechowy sposób traciła cenne punkty. Każdy zespół miał oczywiście takie momenty, choć trzeba przyznać, że w przypadku Arki było ich szczególnie sporo. Sam pisałem przed ostatnią kolejką, że gdyby Joel Tshibamba trafił do pustej bramki w doliczonym czasie meczu z Polonią Bytom, to do Wrocławia Arka nie jechałaby grać o życie, ale na wycieczkę. Po emocjonującym i zakończonym dla Arki happy endem finiszu ligi spojrzałem jednak na to z drugiej strony. Gdyby nie przypadkowa bramka Marcina Budzińskiego strzelona na 2:2 w 90. min meczu w Gliwicach, Arki nie byłoby już teraz w ekstraklasie, a zostałby w niej Piast. I na tym polega piękno i sprawiedliwość nieskorumpowanej piłki - raz komuś daje, a innym razem zabiera.

Ten sezon, a także poprzednie, powinny dać właścicielom, prezesom, trenerom i piłkarzom Arki wiele do myślenia. Przede wszystkim dlatego, że przyszły zapowiada się jeszcze trudniejszy! Przepraszam, że zaburzam Gdyni świętowanie utrzymania, ale kiedy patrzę w przyszłość, to nie widzę w ekstraklasie kandydatów do spadku. W przyszłym sezonie miejsce zdegradowanych Piasta i Odry zajmą Widzew Łódź oraz prawdopodobnie Górnik Zabrze i liga zrobi się elitarna. Nie wiem, czy przy poziomie naszej piłki, jest to dobre słowo, ale tak czy inaczej - utrzymać się w niej będzie Arce jeszcze trudniej.

Chyba że w Gdyni nastąpi przełom. Finansowy i sportowy. Skoro w końcówce obecnego sezonu Ryszard Krauze obiecał piłkarzom Arki aż milion złotych za utrzymanie, to może w przyszłym niech lepiej od razu da klubowi te pieniądze, aby można było zbudować silniejszy zespół? Taki, który grając na nowym i pięknym stadionie (wiosną 2011 r.), nie będzie już drżał o utrzymanie do ostatniej kolejki, a wręcz do ostatnich minut sezonu.

Grzegorz Kubicki - Gazeta Wyborcza Trójmiasto







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia