TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

07.05.2010

Arka jeszcze żyje (Gazeta Wyborcza)

Atak do ostatnich minut opłacił się. Gol Macieja Szmatiuka w 90. minucie meczu przedłużył szanse Arki Gdynia na utrzymanie w ekstraklasie.

Pierwsza połowa rozpoczęła się, toczyła i zakończyła przy przenikliwym zimnie, zacinającym deszczu i dopingu kompletu zmarzniętych, ale nadal wierzących w utrzymanie kibiców Arki. Gospodarze po raz drugi w rundzie wiosennej rozpoczęli mecz z osamotnionym w przedzie Joelem Tshibambą. Dzięki grze piątką pomocników Arka miała przewagę w środku pola, a współpraca między rozgrywającym Bartoszem Ławą, aktywnym Filipem Burkhardtem i sprawiającym najlepsze wrażenie w szeregach żółto-niebieskich Marcinem Budzińskim układała się wreszcie tak, jak życzył sobie tego Dariusz Pasieka. Arka wyszła na prowadzenie już w 17. min, kiedy po dalekim wykopie piłki przez Norberta Witkowskiego Tshibamba zwiódł w polu karnym obrońcę GKS Dariusza Pietrasiaka i strzałem odbitym jeszcze od nogi defensora pokonał Łukasza Sapelę. Piłkarze GKS wyglądali na zaskoczonych, ale w kolejnych minutach - głównie dzięki rozsądnej grze gospodarzy - robili niewiele, by doprowadzić do remisu. I kiedy wydawało się, że Arka dowiezie do przerwy zasłużone prowadzenie (w międzyczasie swoje sytuacje mieli jeszcze Ława i Burkhardt), padła bramka dla GKS. W polu karnym piłka po rykoszecie trafiła pod nogi Macieja Korzyma, ten położył zwodem na ziemię Witkowskiego i trybuny zamilkły. Gospodarze znów potrzebowali jednej bramki, by przedłużyć swoje szanse na pozostanie w ekstraklasie. Remis oznaczał praktycznie koniec marzeń.

Po przerwie GKS zameldował się na boisku mocnym strzałem Krzysztofa Janusa i... cofnął na własną połowę. Piłkarze Rafała Ulatowskiego doskonale zdawali sobie sprawę, że to Arka musi zaatakować, a gra atakiem pozycyjnym to nie jest ich największy atut. Gospodarze próbowali śmielej zaatakować, ale szczelna obrona gości pozwalała jedynie na dośrodkowania w pole karne i strzały z daleka (najczęściej Burkhardt). W 70. min z rzutu wolnego zagrywał Burkhardt, lot piłki przeciął Tadas Labukas, co zmyliło Tshibambę. Stojący na piątym metrze napastnik Arki strzelił wprost w ręce Sapeli. Od tej pory GKS nie wychodził praktycznie z własnej połowy, ale ataki Arki nadal na niewiele się zdawały. Kolejne minuty upływały, GKS się bronił, a żółto-niebiescy raz po raz spoglądali na zegar, na którym nieubłaganie zbliżała się 90. minuta. Pasieka wpuścił na boisko najpierw Przemysława Trytko, potem poprawił Stojko Sakalievem, ale na defensywę bełchatowian to było zbyt mało.

Maciej Karolczuk - Gazeta Wyborcza Trójmiasto







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia