TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

03.05.2010

Arka Gdynia jedną nogą jest już w I lidze (Gazeta Wyborcza)

Porażka z Odrą Wodzisław stawia Arkę w dramatycznej sytuacji. W Gdyni piłkarze wciąż liczą jednak na utrzymanie. - Dopóki są matematyczne szanse, wierzymy - mówi Tomasz Sokołowski, obrońca Arki.

Po porażce w Białymstoku z Jagiellonią żółto-niebiescy jechali do Wodzisławia ze świadomością, że porażka z Odrą może być ich końcem. - Z kim, jak nie z Odrą? - dało się słyszeć nadzieję w głosach kibiców pamiętających, z kim Arka wygrywała swoje mecze, kiedy najbardziej tego potrzebowała. To właśnie zespół z Wodzisławia był drużyną, która Arce leżała wyjątkowo. W całym 2009 r. Arka wygrała u siebie zaledwie dwa mecze - w obu przypadkach jej rywalem była Odra.

W sobotę trener Arki Dariusz Pasieka poszedł niemal na całość, zmieniając w wyjściowej jedenastce połowę obrony. Na ławkę usiadł popełniający w ostatnim czasie hurtową ilość błędów Dariusz Ulanowski oraz Robert Bednarek, a w ich miejsce pojawili się Adrian Mrowiec i Tomasz Sokołowski. W drugiej linii obok powracającego do składu kapitana Bartosza Ławy (strzelił bramkę), zagrał Marcin Budziński. Po meczu trener Arki tak podsumował swoje personalne decyzje: - Mrowiec zagrał solidnie, dlatego nie mam zastrzeżeń do jego postawy. Sokołowski miał zagrać na prawej stronie, ale wobec kontuzji ścięgna Achillesa musiał zastąpić Bednarka. W przerwie wahałem się nad zmianą Ławy, ale coś mi podpowiedziało, by jeszcze został. Dobry mecz zagrał Budziński, mimo że stracił piłkę, po której padł gol z rzutu rożnego.

Zgodnie z oczekiwaniami oba zespoły bały się otworzyć, dlatego spotkanie nie stało na wybitnym poziomie. Wyjątkiem był gol Piotra Piechniaka, który mocnym strzałem z daleka umieścił piłkę w okienku bezradnego Norberta Witkowskiego. - W tym sezonie nie straciliśmy jeszcze tak ładnej bramki - podsumował szkoleniowiec Arki. - Nie wiem, jakich potrzebujemy okazji, żeby zamienić je na bramkę. Nie mam pretensji do chłopaków z ataku, bo wiadomo, że tak bywa. Ale nie oszukujmy się - w takich sytuacjach trzeba strzelać! Powinniśmy prowadzić 2:0, kontrolować to spotkanie, a my dostajemy bramkę na 0:1 i robi się problem, zaczyna się nerwówka - dodał Sokołowski.

Goście wyrównali po dobrej akcji Filipa Burkhardta, który na tacy wyłożył piłkę Ławie. Na pół godziny przed końcem, gwóźdź do trumny wbił Arce strzałem głową Marcin Dymkowski.

Przed czwartkowym meczem z GKS Bełchatów (początek o godz. 18.30) nastroje w Gdyni są minorowe. Arka musi wygrać nie tylko z piłkarzami Rafała Ulatowskiego, ale i następne dwa spotkania z Piastem Gliwice (u siebie) i Śląskiem Wrocław (na wyjeździe). Po porażkach w Białymstoku i Wodzisławiu passa meczów bez choćby jednego punktu wydłużyła się do czterech. W Gdyni tylko cud może spowodować, że Arka nie spadnie, choć rok temu niewytłumaczalne stało się możliwym i Arka w elicie została.

Dziś wydaje się, że Arka, która kilka dni temu wyjeżdżała z Gdyni jako drużyna ekstraklasy, po dwóch porażkach wróciła nad morze pod smutnym szyldem I ligi (ostatni w tabeli gdynianie stracili już kontakt z wyprzedzającymi ich drużynami).

Jutro sztab szkoleniowy spotka się w pubie "Ejsmond Club" z kibicami Arki. Trenerzy zaprezentują elementy odpraw przedmeczowych, pokażą program do analizy meczów oraz odpowiedzą na pytania fanów.

Ale czy to ma jeszcze sens? Czy nie jest już za późno?

Maciej Korolczuk, feli - Gazeta Wyborcza Trójmiasto







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia