Żółto-niebiescy jadą do Białegostoku przedłużyć szansę na pozostanie w ekstraklasie. Nadzieję daje tylko zwycięstwo, ale czy rozbici po klęsce z Koroną Arkowcy są w stanie tego dokonać?

W Gdyni nie milkną echa poniedziałkowego spotkania motywacyjnego piłkarzy, trenerów i władz klubu, które przekazały zawodnikom komunikat od właściciela klubu Ryszarda Krauzego. "Jeśli utrzymacie się w lidze, dostaniecie milion złotych do podziału" - tak w wielkim skrócie wygląda przekaz Krauzego. - To ma być jasny sygnał, że wszystkim zależy na utrzymaniu tutaj ekstraklasy - mówi Dariusz Pasieka, trener Arki.

Do wykonania zadania, które z każdym kolejnym meczem oddala się od Olimpijskiej coraz bardziej, ma się przyczynić zwycięstwo z Jagiellonią. Problem w tym, że w Białymstoku zapowiadają koniec marzeń Arki o utrzymaniu. - To dla nas najważniejszy mecz w sezonie. Zwycięstwo najprawdopodobniej zapewni nam utrzymanie - mówi przed meczem Michał Probierz, szkoleniowiec Jagiellonii. W stolicy Podlasia liczą, że ewentualne środowe zwycięstwo z Arką będzie weselem gospodarzy i stypą żółto-niebieskich.

Gdynianie pojechali na Podlasie osłabieni brakiem Łukasza Kowalskiego (pauzuje za kartki). Zastąpi go Tomasz Sokołowski, który we wtorek obchodził 33. urodziny, albo o 13 lat od niego młodszy Piotr Robakowski. Dla 20-letniego defensora byłby to pierwszy mecz w tym sezonie. Korekty można się też spodziewać w pierwszej linii. W meczu z Koroną rozczarował Joseph Mawaye, dlatego do podstawowej jedenastki może wrócić Joel Tshibamba.

Maciej Karolczuk - Gazeta Wyborcza