TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

24.04.2010

Arka Gdynia zgubiła klucz (Gazeta Wyborcza)

Słaba Korona Kielce wygrała w Gdyni z jeszcze słabszą Arką 2:1, dociskając ją do strefy spadkowej.

- To dla nas mecz klucz. Musimy go wygrać - zapowiadał przed meczem kapitan Arki Bartosz Ława.

Trener Arki Dariusz Pasieka zaskoczył składem, sadzając na ławce Joela Tshibambę. Zastąpił go Joseph Mawaye. W Koronie pauzującego za kartki Cezarego Wilka zastąpił Artur Jędrzejczyk.

Już 180 s od pierwszego gwizdka sędziego żółto-niebiescy musieli gonić wynik. Po indywidualnej akcji Jacka Kiełba i niefrasobliwości aż trójki obrońców Arki (Dariusza Ulanowskiego, Roberta Bednarka i Macieja Szmatiuka) Korona prowadziła 1:0. Na Narodowym Stadionie Rugby kibice osłupieli, bo realizował się dokładnie ten sam scenariusz, co w pierwszym meczu w Kielcach (wówczas Kiełb strzelił bramkę minutę wcześniej). Gospodarze wyglądali na spiętych, nie potrafiąc wymienić kilku celnych podań. W szeregach gości wyróżniali się obaj skrzydłowi - Paweł Sobolewski i Kiełb, siejąc popłoch w bocznych strefach boiska. Arka zdołała jednak się podnieść i w 17. minucie był remis. Ładnym podaniem błysnął Adrian Mrowiec, wykładając piłkę Przemysławowi Trytce, który z najbliższej odległości pokonał Zbigniewa Małkowskiego.

Mecz zaczął się od początku, ale w przeciwieństwie do jego realnego początku Arka nie straciła błyskawicznie bramki. Do przerwy oba zespoły próbowały wypracować przewagę, ale gra toczyła się głównie w środku boiska. Swoje sytuacje zmarnował Mawaye (seryjnie tracił piłkę, sumiennie zapracował na miano najsłabszego na boisku) i Tadas Labukas, a po drugiej stronie nieudanie lobował Norberta Witkowskiego Aleksandar Vukovic i ponownie Kiełb (świetny refleks bramkarza Arki po rykoszecie od Bednarka).

W drugiej połowie mecz się zaostrzył. Obie drużyny wyszły mocno zmotywowane, ale nie przełożyło się to w żaden sposób na sytuacje podbramkowe. Gospodarze próbowali atakować, przez co w 59. minucie nadziali się na kontratak. Brazylijczyk Edi, do tej pory zupełnie niewidoczny, szykował się do zejścia z boiska, kiedy jego koledzy wyszli z niespodziewaną kontrą. Nieudaną pułapkę ofsajdową (zdrzemnął się Bednarek) wykorzystał Sobolewski, wyłożył piłkę Ediemu, a ten dostawił nogę i było 2:1 dla gości. Po chwili napastnik Korony zszedł z boiska. Sytuacja Arki zrobiła się dramatyczna. Jej atak nie funkcjonował, straciła kapitana (osłabiony wirusem Ława poprosił o zmianę), ale Pasieka nie reagował. Dopiero w 70. minucie wpuścił na boisko Tshibambę, przechodząc na grę trójką napastników. Tshibamba mógł mieć wejście smoka, gdy w 60 s zrobił więcej (dwa strzały w światło bramki) niż Mawaye przez 70 minut.

W końcówce na boisku posypały się żółte kartki. Korona próbowała wydłużać grę, a czas Arki na zdobycie wyrównującej bramki nieubłaganie upływał. W 87. minucie Tshibamba mocnym strzałem w środek bramki po raz ostatni zagroził bramce Korony, ale to było za mało. Komplet punktów pojechał do Kielc.

- Jestem zdegustowany, nie tak to miało wyglądać. Przy skomasowanej obronie mieliśmy problem ze zdobyciem drugiej bramki. Mamy jeszcze matematyczne szanse, żeby się utrzymać - powiedział po meczu podłamany Pasieka.

W zupełnie odmiennym tonie Marcin Sasal dodał: - Mimo że odczuwaliśmy trudy wtorkowego meczu z Bełchatowem, udało nam się wygrać. Długo czekaliśmy na to przełamanie [Korona wygrała na wyjeździe po raz pierwszy od września], które jest dla nas dużym krokiem w stronę utrzymania.

Maciej Karolczuk - Gazeta Wyborcza







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia