TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

23.04.2010

Ława: to dla nas spotkanie klucz (korona-kielce.pl)

W Arce Gdynia występuje od 2004 roku. Jest jej liderem i kapitanem. Przed meczem z Koroną Kielce nie ma wątpliwości. – To dla nas spotkanie klucz – mówi Bartosz Ława.

Emocje po katastrofie pod Smoleńskiem jeszcze nie opadły, jednak zespoły ekstraklasy muszą wrócić do walki o ligowe punkty.
Chyba każdy z Polaków przeżył to bardzo mocno. Nasz naród spotkała wielka tragedia i nie sposób było przejść obok tego obojętnie. Jednak życie musi toczyć się dalej. Żałoba dobiegła końca i czas wznowić rozgrywki. Terminarz ekstraklasy wygląda teraz bardzo niespotykanie. Wiadomo, że obowiązują nas terminy narzucone przez europejskie władze piłkarskie i trzeba było się do tego dostosować.

Arka jest jedną z tych drużyn, dla których wszystkie mecze są już spotkaniami o życie.
Znaleźliśmy się w strefie spadkowej i chcemy zrobić wszystko, aby jak najszybciej się z niej wydostać. Niezmiernie ważny będzie dla nas mecz z Koroną. To takie spotkanie klucz. Nie bierzemy pod uwagę innego wyniku, niż zwycięstwo. Jeśli nie zainkasujemy kompletu punktów, nasza sytuacja skomplikuje się jeszcze bardziej. Walka o utrzymanie będzie trwała do samego końca, bo widmem spadku zagrożonych jest aktualnie siedem zespołów. Na dzisiaj naprawdę ciężko wskazać, które drużyny będą musiały pożegnać się z ekstraklasą. Jestem pewien, że Arki to nie dotyczy.

Dlaczego Arka spisuje się poniżej oczekiwań?
Myślę, że jednym z powodów jest to, że w każdym meczu gramy pod ogromną presją. Brakuje wtedy luzu i spokojnego podejścia do meczu. dlatego nie możemy w pełni pokazać tego, na co nas stać. Niestety nie zawsze możemy poradzić sobie z presją.

Czy ta właśnie presja sprawia, że gorzej spisujecie się na własnym boisku, niż w meczach wyjazdowych?
Coś w tym jest. Łatwiej gra nam się na wyjazdach. Ostatnio nawet analizowaliśmy ten temat. Wychodzi na to, że zespołom z dolnej części tabeli łatwiej gra się na obcych stadionach. Widocznie tam są w pewnym sensie zwolnione z ogromnej odpowiedzialności, obciążenia psychicznego. Na wyjazd nie jedzie się w roli faworyta. Nie ma o tym mowy w przypadku meczów u siebie.

Jak duży wpływa ma na was gra na Narodowym Stadionie Rugby, który posiada jedynie sztuczną nawierzchnię?
W pewnym sensie jesteśmy już do tego przyzwyczajeni i nie możemy zganiać na boisko ewentualnych słabszych wyników. Trenujemy tam dość często. Jedyną różnicą jest to, że na naturalnym boisku gra się o wiele przyjemniej.

Mimo dość słabych wyników Arki trener Pasieka jest obdarzony sporym kredytem zaufania, co dość rzadko zdarza się na polskim podwórku.
Chyba czasy chaotycznego zwalniania trenerów powoli mijają. Każdy szkoleniowiec musi mieć odpowiedni kredyt zaufania, bo zespołu nie tworzy się w pięć minut. Uważam, że pracę szkoleniowców powinno oceniać się po pewnym czasie, kiedy drużyna się przygotowuje i później realizuje swoje plany. Po dwóch, trzech meczach nie można racjonalnie poddawać ocenie warsztatu trenera.

Arka rywalizowała z Koroną siedem razy w historii, a Pan wystąpił w sześciu z tych spotkań. Które z nich zapadło najbardziej a pamięci?
Rzeczywiście nie grałem jedynie w meczu wygranym przez Koronę w Kielcach, kiedy w ostatniej minucie meczu zwycięską bramkę zdobył Robert Bednarek. Musiałem wtedy pauzować za żółte kartki. A ze spotkań, w których występowałem najbardziej pamiętam mecz z 2004 roku. Były to rozgrywki drugiej ligi. Wygraliśmy 4:2, a ja zdobyłem jedną z bramek.

Jak Pan ocenia obecną Koronę?
To ciekawy zespół, w którym od dłuższego czasu następuje przebudowa. W przerwie zimowej w Koronie pojawiło się wielu nowych zawodników. Widać, że kielczanie nie mogą ustabilizować formy, ale na pewno są groźni i w żadnym wypadku nie można ich lekceważyć.

Ostatnie spotkanie na własnym stadionie mieliście praktycznie wygrane, jednak najpierw Tshibamba nie wykorzystał znakomitej okazji, a później skarcił was Grzegorz Podstawek. Chyba napastnik z Demokratycznej Republiki Konga musiał na drugi dzień przygotować specjalny prezent dla całego zespołu?
Nie od dziś gramy w piłkę i wiemy, że takie rzeczy się zdarzają. Czasem nie udaje się wykorzystać rzutu karnego, czy takiej właśnie okazji. Dlatego nie chcieliśmy obwiniać go indywidualnie za stratę trzech punktów. Można było mieć do niego pretensje o podejście do meczu i zaangażowanie w całym spotkaniu. Ale co do okazji bramkowej, to niestety takie rzeczy się zdarzają.

W trakcie piłkarskiej kariery zmagał się Pan z wieloma kontuzjami. Czy właśnie przez to nie udało się Panu zawalczyć o największe trofea?
Zdaję sobie sprawę, że byłem lepiej zapowiadającym się piłkarzem, niż to wszystko później wyszło. Te kontuzje z pewnością miały na to spory wpływ. Dodatkowo popełniłem w życiu kilka błędnych decyzji. Dwukrotnie odmówiłem Legii Warszawa. Być może gdybym zdecydował się na transfer do stolicy, to moja kariera potoczyłaby się inaczej.

Sporo się mówi o Pana powrocie do Pogoni Szczecin. Koło się zatoczy?
Jestem trochę zdziwiony tymi spekulacjami. Co prawda podjąłem decyzję o wyjeździe z Gdyni w najbliższym czasie, ale póki co nie wrócę do Szczecina. Póki co Pogoń jest pierwszoligowym klubem. Ja mam 31 lat i chcę jeszcze kilka lat pograć na najwyższym poziomie. A do Szczecina wrócę, ale na dzisiaj ciężko powiedzieć kiedy to nastąpi.

Czy ma Pan już plany na to, co robić po zakończeniu kariery?
Coraz częściej się nad tym zastanawiam. Na pewno rozłąka z boiskiem zbliża się dużymi krokami, ale jeszcze nie podjąłem decyzji, co dalej. Póki zdrowie pozwala, chcę dalej uprawiać swój zawód.


Rozmawiał: Łukasz Tomczyk
lukasz.tomczyk@korona-kielce.pl







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia