Aktualności
08.04.2010
Osłabiona Arka jedzie do Poznania wygrać. (wp.pl)
Bez Marcina Wachowicza, Michała Płotki, Mateusza Sieberta, Adriana Mrowca oraz Bułgara Stojko Sakalijewa wyjechali na mecz ligowy z Lechem w Poznaniu piłkarze Arki Gdynia. Szansę w debiutu w ekstraklasie może otrzymać 20-letni obrońca Piotr Robakowski.
- Z jednej strony cierpimy na deficyt defensorów, a z drugiej u mnie nikt nie dostaje miejsca w składzie na kredyt. Piotrek swoją postawą w okresie przygotowawczym oraz podczas ostatnich treningów udowodnił jednak, że w pełni zasłużył, by znaleźć się w kadrze na mecz - powiedział PAP trener Arki Dariusz Pasieka, który tym razem zdecydował się zostawić w domu bułgarskiego napastnika, Stojko Sakalijewa.
Z kolei Wachowicz, Płotka i Siebert są kontuzjowani, a Mrowiec musi odcierpieć karę za nadmiar żółtych kartek.
- Dwaj pierwsi dochodzą do siebie po zabiegach artroskopii. Z kolei Mateusz miał pewne problemy z łękotką i kiedy wydawało się, że doszedł do pełnej sprawności, to podczas wtorkowego treningu uraz ponownie dał o sobie znać. Szkoda, bo znowu wypadł nam wartościowy obrońca. Ma to znaczenie zwłaszcza w konfrontacji z Lechem, który jest szczególnie groźny w ataku - przyznał Pasieka.
Jego zdaniem, Robert Lewandowski to obecnie najlepszy polski napastnik. - Ma oczywiście jeszcze pewne braki, ale to zawodnik niemalże kompletny. Do spółki z Bośniakiem Semirem Stiliciem, Białorusinem Siergiejem Kriwcem i Sławomirem Peszko tworzą najsilniejszą ofensywną formację w naszej ekstraklasie - dodał szkoleniowiec "żółto-niebieskich".
Faworytem piątkowego spotkania będą bez wątpienia gospodarze, którzy zajmują w tabeli drugie miejsce, ze stratą czterech punktów do Wisły Kraków. Broniący się przed spadkiem gdynianie uważają, że nie stoją jednak na straconej pozycji.
- Ostatnie wyniki świadczą, że właśnie z tym zespołem gra nam się bardzo dobrze. Na pewno nie jedziemy do Poznania wyłącznie bronić się, ale walczyć o zwycięstwo. Naprawdę nie mamy się czego obawiać. Lech to nie Barcelona, a i zespół ze stolicy Katalonii można pokonać. Rywale muszą się w piątek szykować na swój najtrudniejszy mecz w tej rundzie - zapowiadał pomocnik Arki Filip Burkhardt, który potwierdził swój sentyment do "Kolejorza".
- Urodziłem się w Poznaniu i nie będę ukrywał, że od najmłodszych lat byłem zagorzałym kibicem tej drużyny. Na mecze Lecha jeździłem tramwajem w klubowym szaliku. W piątek na trybunach zasiądzie wielu moich kumpli i znajomych, ale ja o tych sympatiach muszę zapomnieć. Kibice obu zespołów również sympatyzują ze sobą, jednak "mecz przyjaźni" odbędzie się tylko na widowni. Na boisku dominować będzie nieustępliwa walka - dodał.
Piłkarze Arki wyjechali do Poznania w czwartek po porannym treningu. W dniu meczu trener Pasieka zaplanował jeszcze rozruch na stadionie Warty. Pierwszy gwizdek sędziego w piątek o godz. 20.00.
W ostatnich siedmiu meczach rozegranych między tymi drużynami w ekstraklasie dwa razy wygrała Arka, zanotowano cztery remisy, a jedno spotkanie zakończyło się zwycięstwem Lecha. Bramki: 8-7 na korzyść gdynian.
wp.pl
- Z jednej strony cierpimy na deficyt defensorów, a z drugiej u mnie nikt nie dostaje miejsca w składzie na kredyt. Piotrek swoją postawą w okresie przygotowawczym oraz podczas ostatnich treningów udowodnił jednak, że w pełni zasłużył, by znaleźć się w kadrze na mecz - powiedział PAP trener Arki Dariusz Pasieka, który tym razem zdecydował się zostawić w domu bułgarskiego napastnika, Stojko Sakalijewa.
Z kolei Wachowicz, Płotka i Siebert są kontuzjowani, a Mrowiec musi odcierpieć karę za nadmiar żółtych kartek.
- Dwaj pierwsi dochodzą do siebie po zabiegach artroskopii. Z kolei Mateusz miał pewne problemy z łękotką i kiedy wydawało się, że doszedł do pełnej sprawności, to podczas wtorkowego treningu uraz ponownie dał o sobie znać. Szkoda, bo znowu wypadł nam wartościowy obrońca. Ma to znaczenie zwłaszcza w konfrontacji z Lechem, który jest szczególnie groźny w ataku - przyznał Pasieka.
Jego zdaniem, Robert Lewandowski to obecnie najlepszy polski napastnik. - Ma oczywiście jeszcze pewne braki, ale to zawodnik niemalże kompletny. Do spółki z Bośniakiem Semirem Stiliciem, Białorusinem Siergiejem Kriwcem i Sławomirem Peszko tworzą najsilniejszą ofensywną formację w naszej ekstraklasie - dodał szkoleniowiec "żółto-niebieskich".
Faworytem piątkowego spotkania będą bez wątpienia gospodarze, którzy zajmują w tabeli drugie miejsce, ze stratą czterech punktów do Wisły Kraków. Broniący się przed spadkiem gdynianie uważają, że nie stoją jednak na straconej pozycji.
- Ostatnie wyniki świadczą, że właśnie z tym zespołem gra nam się bardzo dobrze. Na pewno nie jedziemy do Poznania wyłącznie bronić się, ale walczyć o zwycięstwo. Naprawdę nie mamy się czego obawiać. Lech to nie Barcelona, a i zespół ze stolicy Katalonii można pokonać. Rywale muszą się w piątek szykować na swój najtrudniejszy mecz w tej rundzie - zapowiadał pomocnik Arki Filip Burkhardt, który potwierdził swój sentyment do "Kolejorza".
- Urodziłem się w Poznaniu i nie będę ukrywał, że od najmłodszych lat byłem zagorzałym kibicem tej drużyny. Na mecze Lecha jeździłem tramwajem w klubowym szaliku. W piątek na trybunach zasiądzie wielu moich kumpli i znajomych, ale ja o tych sympatiach muszę zapomnieć. Kibice obu zespołów również sympatyzują ze sobą, jednak "mecz przyjaźni" odbędzie się tylko na widowni. Na boisku dominować będzie nieustępliwa walka - dodał.
Piłkarze Arki wyjechali do Poznania w czwartek po porannym treningu. W dniu meczu trener Pasieka zaplanował jeszcze rozruch na stadionie Warty. Pierwszy gwizdek sędziego w piątek o godz. 20.00.
W ostatnich siedmiu meczach rozegranych między tymi drużynami w ekstraklasie dwa razy wygrała Arka, zanotowano cztery remisy, a jedno spotkanie zakończyło się zwycięstwem Lecha. Bramki: 8-7 na korzyść gdynian.
wp.pl
Copyright Arka Gdynia |