TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

01.04.2010

Piłkarski dreszczowiec w Gdyni (Sportowe Fakty)

W meczu inaugurującym 23 kolejkę piłkarskiej ekstraklasy i obfitującym w zaskakujące zwroty sytuacji, żółto-niebiescy tylko zremisowali z bytomską Polonią. Potwierdziła się stara piłkarska zasada, że niewykorzystane okazje lubią się zemścić. Gdynianie mieli w doliczonym czasie gry piłkę meczową ale fatalnie zachował się w tej sytuacji Joel Tshibamba. Jego niefrasobliwość została ukarana golem wyrównującym autorstwa byłego Arkowca - Grzegorza Podstawka.

W pierwszej połowie niewiele ciekawego działo się na boisku. Dominowała walka w środkowej strefie oraz chaos i niecelne zagrania. Sztuczna ale równa jak stół murawa Narodowego Stadionu Rugby w bezlitosny sposób uwypukla braki i słabość techniczną polskich piłkarzy, którzy akurat w Gdyni nie mogą tłumaczyć się fatalnym stanem nawierzchni. Nie dziwne więc, że najlepiej na tej sztucznej zieleni prezentował się czesko-słowacki kwintet z Bytomia, wspomagany przez lewego pomocnika Marcina Radzewicza. W szeregach gospodarzy tylko Bartosz Ława starał się grać techniczną piłkę, ale nie za bardzo miał z kim. U gospodarzy na pochwałę zasługiwał jeszcze 39-letni symbol Arki - Dariusz Ulanowski, który wykazywał najwięcej ochoty i ambicji do gry oraz strzelec dwóch goli Tadas Labukas.

Ten nieciekawy fragment gry został przerwany w 11 minucie, kiedy to po dalekim wyrzucie z autu Davida Kotrysa prosty błąd popełnili środkowi obrońcy Arki, a gola dla Polonistów plasowanym strzałem z pola karnego zdobył Marek Bazik. Gospodarze pierwsze celne trafienie zanotowali dopiero w 24 minucie kiedy to na bramkę uderzał Labukas. Aktywa Arki w tej połowie to także mocny strzał z dystansu Ławy, ale wypiąstkowany nad poprzeczkę przez Wojciecha Skabę. W szeregach gości prym wiodły zwłaszcza dwójkowe akcje Radzewicza i Miroslava Barcika, ale lewoskrzydłowy gości najpierw został powstrzymany przez Witkowskiego, a za drugim razem minimalnie chybił. Nie dziwi więc zachowanie gdyńskiej publiczności, która gwizdami do szatni pożegnała swoją drużynę.

Po przerwie obraz gry uległ diametralnej zmianie na korzyść gospodarzy. Trener Dariusz Pasieka wstrząsnął w szatni swoimi zawodnikami i ci ruszyli do falowych ataków na bramkę gości z Bytomia. Na efekty nie trzeba było długo czekać - w 53 minucie na strzał zza pola karnego zdecydował się Labukas, piłka po drodze trafiła w Szymona Sawalę czym kompletnie zmyliła bezradnego Skabę. Poloniście mogli ponownie wyjść na prowadzenie w 65 minucie ale po mocno bitym rzucie wolnym przez Bazika, Witkowski popisał się dobrą interwencją.

Od 70 minuty w Gdyni zaczęły się niesamowite emocje - po części z winy słabo prowadzącego spotkanie arbitra Marka Karkuta. Najpierw w polu karnym za koszulkę szarpany był przez Sawalę, a później wręcz rozebrany z niej stoper Arki Maciej Szmatiuk ale gwizdek sędziego milczał. Jeszcze bardziej nerwowo zrobiło się w 77 minucie gdy po podaniu Labukasa w polu karnym wyraźnie ręką piłkę powstrzymał Kotrys ale sędzia początkowo puścił grę. Gwizdy publiczności, gwałtowne protesty trenera Pasieki oraz całego sztabu szkoleniowego Arki zmusiły dopiero arbitra do konsultacji z sędzią technicznym, bo również liniowy nie dostrzegł zagrania ręką. Chwilę później Marek Karkut wskazał na wapno, co z kolei doprowadziło do wrzenia i protestów całej drużyny z Bytomia. Po chwili wzajemnych protestów i przepychanek Labukas wyegzekwował jedenastkę skutecznie myląc Skabę.

Gracze trenera Jurija Szatałowa mieli tylko 10 minut aby doprowadzić do remisu i rzucili się do rozpaczliwych ataków. Kropkę na "i" postawić mógł w 93 minucie doliczonego czasu gry Joel Tshibamba, który po dokładnym podaniu Ławy mógł podać do wolnego
Josepha Mawaye ale postanowił sam sfinalizować akcję i gdy po minięciu golkipera gości wszyscy widzieli już piłkę w pustej bramce Polonii, napastnik rodem z Demokratycznej Republiki Konga z kilku metrów strzelił wysoko nad poprzeczką!

Niewykorzystana sytuacja szybko zemściła się na drużynie gospodarzy. Pomimo, że arbiter spotkania doliczył 4 minuty do regulaminowego czasu gry to w 96 minucie spotkania, po długim wyrzucie piłki z autu przez Kotrysa i dużym zamieszaniu w polu bramkowym gospodarzy Barčík zdołał przedłużyć głową piłkę do Grzegorza Podstawka, a ten były gracz Arki, w gąszczu nóg z najbliższej odległości umieścił futbolówkę w bramce - dobijając tym samym załamanych gospodarzy.

Aleksander Wójcik - SportoweFakty.pl







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia