Aktualności

21.03.2010
Arka wypunktowała Cracovię (mmtrojmiasto.pl)
Mecz Arki z Cracovią stał na niskim poziomie. Tym razem jednak styl zszedł na plan dalszy, a kibice cieszyli się z pierwszych punktów zdobytych przez gdynian na własnym stadionie w tej rundzie.
Arka nareszcie zwycięska u siebie
Trener Pasieka zapowiadał na przedmeczowej konferencji, że nie zmieni stylu gry. Zmienił za to wykonawców. W bramce pojawił się Norbert Witkowski, w obronie Dariusz Ulanowski, który zastąpił kontuzjowanego Mateusza Sieberta. W pomocy wyraźnie zagubionego w tej rundzie Lubomira Lubenova, na prawej stronie zmienił Marcin Budziński.
Pierwsza połowa to przede wszystkim walka w środku pola, praktycznie bez strzałów z obydwu stron. Za dowód niech posłuży statystyka, z której wynika tragiczny obraz tej części gry. Obydwie drużyny oddały po jednym strzale. Najpierw w 6. minucie Tshibamba próbował zaskoczyć Merdę, jednak strzelił bardzo niecelnie. Później, w 22. minucie świetnym rajdem popisał się Radosław Matusiak, który dograł piłkę w pole karne do Pawła Sasina. Ten zostawił piłkę Mateuszowi Klichowi, ale zawodnik Cracovii był nieskuteczny.
Wkrótce został po raz kolejny Klich zaistniał na boisku. Tym razem w negatywnym świetle. Otóż w 43. minucie sędziujący to spotkanie Piotr Siedlecki wyrzucił z boiska go z boiska. Powód? Pomocnik Pasów uniósł za wysoko nogę, kopiąc Roberta Bednarka w twarz.
W drugiej połowie Arka, świadoma swojej przewagi, ruszyła do ataku. W 50. minucie po świetny zagraniu Macieja Szmatiuka do piłki dopadł Joel Tshibamba. Napastnik, co pokazał w meczu z Wisłą, sytuacji "sam na sam" nie zwykł marnować. Tym razem strzałem z ostrego kąta pokonał bramkarza Cracovii i było 1:0 dla Arki.
Cracovia próbowała nawiązać walkę. Jedyne jednak na co było stać w drugiej połowie Cracovię to uderzenie z rzutu wolnego Michała Golińskiego. Na posterunku był jednak Witkowski. Tymczasem wśród obrońców Cracovii popłoch siał wyraźnie rozluźniony Tshibamba. Mało brakowało, a strzeliłby druga bramkę, jednak przegrał pojedynek biegowy z Łukaszem Merdą. Z rzutu wolnego próbowali jeszcze Kowalski, a później Ława, któremu piłkę przed pole karne na strzał wyłożył właśnie czarnoskóry napastnik gdynian.
W 78 minucie Adrian Mrowiec ujrzał drugą żółtą kartkę i siły się wyrównały. Tym razem jednak Arkowcy wytrzymali psychicznie presję do końca. Dwie minuty po wyrzuceniu z boiska Adriana Mrowca Cracovię dobił Tadas Labukas, który strzałem głowa po dośrodkowaniu Miroslava Bożoka strzelił drugą bramkę dla Arkowców.
W końcówce Tshibamba pokazał jeszcze, że jest nie tylko świetnym egzekutorem, ale potrafi też świetnie dogrywać piłkę. Trzy minuty przed końcem świetnie dośrodkowywał na lewą stronę boiska do Filipa Burkhardta i gdyby ten celnie uderzył z powietrza Merda zapewne musiałby wyciągać piłkę z siatki.
Patryk Szczerba
Arka nareszcie zwycięska u siebie
Trener Pasieka zapowiadał na przedmeczowej konferencji, że nie zmieni stylu gry. Zmienił za to wykonawców. W bramce pojawił się Norbert Witkowski, w obronie Dariusz Ulanowski, który zastąpił kontuzjowanego Mateusza Sieberta. W pomocy wyraźnie zagubionego w tej rundzie Lubomira Lubenova, na prawej stronie zmienił Marcin Budziński.
Pierwsza połowa to przede wszystkim walka w środku pola, praktycznie bez strzałów z obydwu stron. Za dowód niech posłuży statystyka, z której wynika tragiczny obraz tej części gry. Obydwie drużyny oddały po jednym strzale. Najpierw w 6. minucie Tshibamba próbował zaskoczyć Merdę, jednak strzelił bardzo niecelnie. Później, w 22. minucie świetnym rajdem popisał się Radosław Matusiak, który dograł piłkę w pole karne do Pawła Sasina. Ten zostawił piłkę Mateuszowi Klichowi, ale zawodnik Cracovii był nieskuteczny.
Wkrótce został po raz kolejny Klich zaistniał na boisku. Tym razem w negatywnym świetle. Otóż w 43. minucie sędziujący to spotkanie Piotr Siedlecki wyrzucił z boiska go z boiska. Powód? Pomocnik Pasów uniósł za wysoko nogę, kopiąc Roberta Bednarka w twarz.
W drugiej połowie Arka, świadoma swojej przewagi, ruszyła do ataku. W 50. minucie po świetny zagraniu Macieja Szmatiuka do piłki dopadł Joel Tshibamba. Napastnik, co pokazał w meczu z Wisłą, sytuacji "sam na sam" nie zwykł marnować. Tym razem strzałem z ostrego kąta pokonał bramkarza Cracovii i było 1:0 dla Arki.
Cracovia próbowała nawiązać walkę. Jedyne jednak na co było stać w drugiej połowie Cracovię to uderzenie z rzutu wolnego Michała Golińskiego. Na posterunku był jednak Witkowski. Tymczasem wśród obrońców Cracovii popłoch siał wyraźnie rozluźniony Tshibamba. Mało brakowało, a strzeliłby druga bramkę, jednak przegrał pojedynek biegowy z Łukaszem Merdą. Z rzutu wolnego próbowali jeszcze Kowalski, a później Ława, któremu piłkę przed pole karne na strzał wyłożył właśnie czarnoskóry napastnik gdynian.
W 78 minucie Adrian Mrowiec ujrzał drugą żółtą kartkę i siły się wyrównały. Tym razem jednak Arkowcy wytrzymali psychicznie presję do końca. Dwie minuty po wyrzuceniu z boiska Adriana Mrowca Cracovię dobił Tadas Labukas, który strzałem głowa po dośrodkowaniu Miroslava Bożoka strzelił drugą bramkę dla Arkowców.
W końcówce Tshibamba pokazał jeszcze, że jest nie tylko świetnym egzekutorem, ale potrafi też świetnie dogrywać piłkę. Trzy minuty przed końcem świetnie dośrodkowywał na lewą stronę boiska do Filipa Burkhardta i gdyby ten celnie uderzył z powietrza Merda zapewne musiałby wyciągać piłkę z siatki.
Patryk Szczerba
|