Aktualności
19.03.2010
Pomogą zmiany w składzie i sposobie gry (Przegląd Sportowy)
Arka chce skończyć z rozdawnictwem punktów u siebie Na wyjeździe są w stanie wygrać nawet z mistrzami Polski, ale gdy przychodzi do meczów u siebie, to rozdają punkty na prawo i lewo. Nic nie dają zmiany trenerów, piłkarzy, a nawet stadionu. Mecz 21. kolejki Arka - Cracovia na żywo w Sports.pl.
W piątek na obiekcie ze sztuczną murawą piłkarze Arki postarają się strzelić pierwsze gole i zdobyć pierwsze punkty.
7 grudnia 2008 roku Arka wygrała w Gdyni z Cracovią 2:1. Każdy wówczas myślał, że jedyną stratą tego pojedynku dla miejscowych było zatrzymanie na 568 minutach passy bez puszczonej bramki Norberta Witkowskiego. Dopiero w ostatnich miesiącach okazało się, że wraz z ostatnią wizytą nad morzem "Pasów" gospodarzy opuściła też ligowa normalność. Drużyna stała się o wiele skuteczniejsza na wyjazdach niż na własnym boisku!
W 14 meczach rozegranych w ubiegłym roku przy ul. Olimpijskiej, mimo że drużyna miała aż trzech trenerów, Arka odniosła tylko dwa zwycięstwa, oba nad Odrą Wodzisław. Jeszcze gorzej jest po przenosinach na stadion ze sztuczną nawierzchnią na ul. Górskiego. Wiosenny bilans dwóch spotkań to zero punktów i strzelonych goli!
- Czy to boisko nam przeszkadza? Na ten temat nie chciałbym się wypowiadać - wykręca się Bartosz Ława, kapitan żółto-niebieskich. Bardziej konkretny jest szkoleniowiec miejscowych. - Nie było możliwości, aby zrosić sztuczną płytę przed meczem. Przez to piłka jest wolniejsza. Jednak wierzę, że w piątek te niedostatki zrekompensują nam nasi kibice. Ich brak był bardzo odczuwalny - zdradza nam Dariusz Pasieka, którego podopieczni wszystkie mecze tej wiosny grali przy pustych trybunach.
Oczywiście nikt z gdynian całej winny za kiepskie wyniki nie zamierza obarczać tylko murawy i braku dopingu. - Brakowało nam szczęścia, a i pewnie umiejętności - dodaje Ława. - Nasz problem polegał na tym, że nie potrafiliśmy wykorzystać błędów przeciwników, a oni naszą praktycznie każdą naszą pomyłkę zamieniali na gola. Zadanie na piątek to nie dać okazji Cracovii, zamiast liczyć, że z niej nie skorzysta - deklaruje Maciej Szmatiuk, gdyński stoper, od którego dzisiaj może zależeć więcej niż zwykle.
- Niestety, są kłopoty zdrowotne - przyznaje poważnie Pasieka. - Nawet ja wczoraj poszedłem pobiegać na wszelki wypadek - dodaje z uśmiechem w przeszłości bardzo dobry środkowy obrońca.
Ale problem rzeczywiście może być, gdy ból kolana nie pozwoli zagrać Mateuszowi Siebertowi. Alternatywą dla tego stopera może być wówczas tylko mierzący 171 centymetrów Dariusz Ulanowski.
Ponadto nie będzie kontuzjowanego Wojciecha Wilczyńskiego, ale nie powinno to odwieźć trenera od planowanych zmian w drugiej linii. Zapewne Arka wróci do ustawienia z rundy jesiennej, czyli Marcin Budziński przesunięty zostanie na prawe skrzydło, a do środka tej formacji wejdzie Adrian Mrowiec. Także w bramce szykuje się powrót Norberta Witkowskiego. Jednak te wszystkie roszady nie dadzą rezultatu, jeśli Arka nie zagra z większą dyscypliną taktyczną niż w ostatnich meczach u siebie. - Dziwnie to wyglądało, bo niby prowadziliśmy grę, a przegrywaliśmy mecze. Dlatego musimy skorygować ustawienie na boisku. Musimy być jak najbliższej przeciwnika. Kibice nie będą nam zarzucać unikania walki, jeśli zagramy na pograniczu faulu, ryzykując nawet żółtymi kartkami - podkreśla Łukasz Kowalski, który obok Ulanowskiego ma najdłuższy, bo 10-letni staż w drużynie.
Jacek Główczyński - Przegląd Sportowy
W piątek na obiekcie ze sztuczną murawą piłkarze Arki postarają się strzelić pierwsze gole i zdobyć pierwsze punkty.
7 grudnia 2008 roku Arka wygrała w Gdyni z Cracovią 2:1. Każdy wówczas myślał, że jedyną stratą tego pojedynku dla miejscowych było zatrzymanie na 568 minutach passy bez puszczonej bramki Norberta Witkowskiego. Dopiero w ostatnich miesiącach okazało się, że wraz z ostatnią wizytą nad morzem "Pasów" gospodarzy opuściła też ligowa normalność. Drużyna stała się o wiele skuteczniejsza na wyjazdach niż na własnym boisku!
W 14 meczach rozegranych w ubiegłym roku przy ul. Olimpijskiej, mimo że drużyna miała aż trzech trenerów, Arka odniosła tylko dwa zwycięstwa, oba nad Odrą Wodzisław. Jeszcze gorzej jest po przenosinach na stadion ze sztuczną nawierzchnią na ul. Górskiego. Wiosenny bilans dwóch spotkań to zero punktów i strzelonych goli!
- Czy to boisko nam przeszkadza? Na ten temat nie chciałbym się wypowiadać - wykręca się Bartosz Ława, kapitan żółto-niebieskich. Bardziej konkretny jest szkoleniowiec miejscowych. - Nie było możliwości, aby zrosić sztuczną płytę przed meczem. Przez to piłka jest wolniejsza. Jednak wierzę, że w piątek te niedostatki zrekompensują nam nasi kibice. Ich brak był bardzo odczuwalny - zdradza nam Dariusz Pasieka, którego podopieczni wszystkie mecze tej wiosny grali przy pustych trybunach.
Oczywiście nikt z gdynian całej winny za kiepskie wyniki nie zamierza obarczać tylko murawy i braku dopingu. - Brakowało nam szczęścia, a i pewnie umiejętności - dodaje Ława. - Nasz problem polegał na tym, że nie potrafiliśmy wykorzystać błędów przeciwników, a oni naszą praktycznie każdą naszą pomyłkę zamieniali na gola. Zadanie na piątek to nie dać okazji Cracovii, zamiast liczyć, że z niej nie skorzysta - deklaruje Maciej Szmatiuk, gdyński stoper, od którego dzisiaj może zależeć więcej niż zwykle.
- Niestety, są kłopoty zdrowotne - przyznaje poważnie Pasieka. - Nawet ja wczoraj poszedłem pobiegać na wszelki wypadek - dodaje z uśmiechem w przeszłości bardzo dobry środkowy obrońca.
Ale problem rzeczywiście może być, gdy ból kolana nie pozwoli zagrać Mateuszowi Siebertowi. Alternatywą dla tego stopera może być wówczas tylko mierzący 171 centymetrów Dariusz Ulanowski.
Ponadto nie będzie kontuzjowanego Wojciecha Wilczyńskiego, ale nie powinno to odwieźć trenera od planowanych zmian w drugiej linii. Zapewne Arka wróci do ustawienia z rundy jesiennej, czyli Marcin Budziński przesunięty zostanie na prawe skrzydło, a do środka tej formacji wejdzie Adrian Mrowiec. Także w bramce szykuje się powrót Norberta Witkowskiego. Jednak te wszystkie roszady nie dadzą rezultatu, jeśli Arka nie zagra z większą dyscypliną taktyczną niż w ostatnich meczach u siebie. - Dziwnie to wyglądało, bo niby prowadziliśmy grę, a przegrywaliśmy mecze. Dlatego musimy skorygować ustawienie na boisku. Musimy być jak najbliższej przeciwnika. Kibice nie będą nam zarzucać unikania walki, jeśli zagramy na pograniczu faulu, ryzykując nawet żółtymi kartkami - podkreśla Łukasz Kowalski, który obok Ulanowskiego ma najdłuższy, bo 10-letni staż w drużynie.
Jacek Główczyński - Przegląd Sportowy
Copyright Arka Gdynia |