Aktualności
16.03.2010
Pole manewru tylko w pomocy (Przegląd Sportowy)
Arce brakuje klasowych piłkarzy. Dariusz Pasieka konsekwentnie stawia na jedenastkę, którą wyselekcjonował w zimowych sparingach. Nawet w przegranych meczach na własnym boisku szkoleniowiec decydował się zaledwie na dwie zmiany, a drugą z nich robił dopiero około 80 minuty, już przy wyniku 0:2.
Po raz pierwszy za kadencji Pasieki Arka przegrała dwa spotkania z rzędu na własnym boisku. Wiosenne porażki są tym bardziej bolesne, gdyż na pięć goli Ruchu Chorzów i Zagłębia Lubin gdynianie nie odpowiedzieli żadnym. Co gorsza nie widać możliwości wyrwania się z tego marazmu poprzez zmiany w
składzie, gdyż w trzech tegorocznych meczach zagrało jedynie 15 piłkarzy, w tym dwóch bramkarzy, a na przykład rutynowany Tomasz Sokołowski ani - Każdy trener ma prawo dokonywać zmian lub nie, a gdy się na nie decyduje, to też jego suwerenną decyzją jest, w której minucie to zrobi. O tym, czy skład był trafiony czy nie, to tak naprawdę wiadomo dopiero po zakończeniu meczu - tak Pasieka odpiera zarzut, że w trudnych chwilach Arka nie dostaje nowego impulsu z ławki rezerwowych.
Szkoleniowca cechuje konsekwencja. Już jesienią nie skreślał zawodników po jednym czy drugim nieudanym meczu, a na dobre jedenastkę zmieniały dopiero kontuzje. Ta strategia w poprzedniej rundzie wyniosła Arkę na miejsce powyżej strefy spadkowej, a piłkarze czuli wsparcie trenera, o którym z
kolei mówiono, że ma charyzmę. Dlatego i wczoraj nie było mowy o trzęsieniu ziemi w "11", a poprzestano na spotkaniu sztabu trenerskiego z Radą Drużyny, którą tworzą kapitan Bartosz Ława, Norbert Witkowski, Łukasz Kowalski, Litwin Tadas Labukas i zaledwie 20-letni Marcin Budziński. - Zawsze stawiam na dialog z piłkarzami, a nie monolog. Radę dobrałem tak, aby byli w niej przedstawiciele wszystkich formacji, a nawet reprezentant cudzoziemców i młodzieży. Takie spotkania odbywały się też wcześniej. Nie było to żadne nadzwyczajne działanie, choć na pewno wolelibyśmy rozmawiać o zwycięstwach - dodaje Pasieka, który po objęciu Arki zmienił skład Rady Drużyny, zdominowanej poprzednio przez starszyznę zespołu.
Do gdyńskich piłkarzy poszedł przekaz, że w piątek przeciwko Cracovii szanse dostanie ten sam atak, a zapewne i ten sam blok defensywny. Pewne roszady mogą być tylko w drugiej linii. Do "11" powinien wrócić Wojciech Wilczyński, który grał w niej w Krakowie, a nowe szanse otwierają się przed Adrianem Mrowcem, Filipem Burkhardtem i Dariuszem Ulanowskim, którzy wiosną nie zagrali jeszcze ani minuty. Zwłaszcza ten pierwszy może być zawiedziony, gdyż jesienią był podstawowym środkowym pomocnikiem. - Myślę o jakiś roszadach. Raczej nie o atak chodzi, bardziej o pomoc...
Także w obronie trudno coś zmienić, bo Robakowski potrzebuje jeszcze tygodnia, aby wrócić po kontuzji, a Płotka z uwagi na operację kolana opuścił oba zgrupowania - przyznaje gdyński szkoleniowiec.
Jacek Główczyński - Przegląd Sportowy
Po raz pierwszy za kadencji Pasieki Arka przegrała dwa spotkania z rzędu na własnym boisku. Wiosenne porażki są tym bardziej bolesne, gdyż na pięć goli Ruchu Chorzów i Zagłębia Lubin gdynianie nie odpowiedzieli żadnym. Co gorsza nie widać możliwości wyrwania się z tego marazmu poprzez zmiany w
składzie, gdyż w trzech tegorocznych meczach zagrało jedynie 15 piłkarzy, w tym dwóch bramkarzy, a na przykład rutynowany Tomasz Sokołowski ani - Każdy trener ma prawo dokonywać zmian lub nie, a gdy się na nie decyduje, to też jego suwerenną decyzją jest, w której minucie to zrobi. O tym, czy skład był trafiony czy nie, to tak naprawdę wiadomo dopiero po zakończeniu meczu - tak Pasieka odpiera zarzut, że w trudnych chwilach Arka nie dostaje nowego impulsu z ławki rezerwowych.
Szkoleniowca cechuje konsekwencja. Już jesienią nie skreślał zawodników po jednym czy drugim nieudanym meczu, a na dobre jedenastkę zmieniały dopiero kontuzje. Ta strategia w poprzedniej rundzie wyniosła Arkę na miejsce powyżej strefy spadkowej, a piłkarze czuli wsparcie trenera, o którym z
kolei mówiono, że ma charyzmę. Dlatego i wczoraj nie było mowy o trzęsieniu ziemi w "11", a poprzestano na spotkaniu sztabu trenerskiego z Radą Drużyny, którą tworzą kapitan Bartosz Ława, Norbert Witkowski, Łukasz Kowalski, Litwin Tadas Labukas i zaledwie 20-letni Marcin Budziński. - Zawsze stawiam na dialog z piłkarzami, a nie monolog. Radę dobrałem tak, aby byli w niej przedstawiciele wszystkich formacji, a nawet reprezentant cudzoziemców i młodzieży. Takie spotkania odbywały się też wcześniej. Nie było to żadne nadzwyczajne działanie, choć na pewno wolelibyśmy rozmawiać o zwycięstwach - dodaje Pasieka, który po objęciu Arki zmienił skład Rady Drużyny, zdominowanej poprzednio przez starszyznę zespołu.
Do gdyńskich piłkarzy poszedł przekaz, że w piątek przeciwko Cracovii szanse dostanie ten sam atak, a zapewne i ten sam blok defensywny. Pewne roszady mogą być tylko w drugiej linii. Do "11" powinien wrócić Wojciech Wilczyński, który grał w niej w Krakowie, a nowe szanse otwierają się przed Adrianem Mrowcem, Filipem Burkhardtem i Dariuszem Ulanowskim, którzy wiosną nie zagrali jeszcze ani minuty. Zwłaszcza ten pierwszy może być zawiedziony, gdyż jesienią był podstawowym środkowym pomocnikiem. - Myślę o jakiś roszadach. Raczej nie o atak chodzi, bardziej o pomoc...
Także w obronie trudno coś zmienić, bo Robakowski potrzebuje jeszcze tygodnia, aby wrócić po kontuzji, a Płotka z uwagi na operację kolana opuścił oba zgrupowania - przyznaje gdyński szkoleniowiec.
Jacek Główczyński - Przegląd Sportowy
Copyright Arka Gdynia |