TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan
Arka-Facebook Arka-Instagram Arka-Twitter Arka-YouTube Arka-TikTok Arka LinkedIn NO10 Nocny Bieg Świętojański Stowarzyszenie Inicjatywa Arka


Aktualności

img

15.03.2010

Gościnność a la Arka Gdynia (Gazeta Wyborcza)

0:3 z Ruchem Chorzów, 0:2 z Zagłębiem Lubin - w Gdyni takiego progresu się nie spodziewano.

Arka zaczęła z animuszem, jakby chciała potwierdzić, że wygrana z Wisłą w poprzedniej kolejce nie była dziełem przypadku. Już w 3. minucie mogło być 1:0 dla gospodarzy, kiedy po strzale Bartosza Ławy lot piłki przeciął jeszcze Przemysław Trytko, a piłka zatrzymała się dopiero na słupku Zagłębia. - Byłoby więcej szczęścia i przypadku, gdyby to wpadło - przyznał po meczu Trytko.

Od początku optyczną przewagę posiadali gospodarze, a piłkarze Marka Bajora ograniczali się do kontrataków. W Arce aktywnością wyróżniał się Miroslav Bożok i to tyle dobrego, co można powiedzieć o grze gdynian skrzydłami. Na prawej stronie kompletnie nie radził sobie Ljubomir Ljubenov, który niespodziewanie wyszedł w podstawowym składzie. Bułgar nie rozczarował, bo... zagrał na swoim słabym poziomie, do którego w Gdyni już się wszyscy zdążyli przyzwyczaić. Do decyzji o ściągnięciu beznadziejnego Ljubenova z boiska trener Dariusz Pasieka dojrzał dopiero w przerwie, choć skrzydłowy Arki zasłużył na to już po pierwszym kwadransie. - Po meczu każdy jest mądrzejszy - tłumaczył się ze swojego wyboru Pasieka. - Nikt nie przewidział, że Lubo zagra tak słabo.

W 25. minucie na rajd zdecydował się Marcin Budziński. Minął kilku rywali, wpadł w pole karne i był to ostatni dobry moment tej akcji. Strzelił flegmatycznie i niecelnie. Dziesięć minut później niewykorzystana akcja się zemściła. Po raz kolejny piłkę stracił Ljubenov, a we własnym polu karnym Maciej Szmatiuk powalił na ziemię Łukasza Hanzela. Rzut karny na bramkę zamienił Ilijan Micanski, po czym Robert Bednarek w ostrych słowach potraktował Ljubenova. Ten tylko ze zrezygnowaniem machnął ręką. - W przerwie powiedzieliśmy sobie parę ostrych słów i w drugiej połowie wyglądało to lepiej - stwierdził Pasieka.

Już w pierwszej minucie drugiej połowy Micanski "pogroził" obrońcom Arki. Uciekł lewą stroną i z ostrego kąta strzelił w Bledzewskiego. Defensorzy żółto-niebieskich nic sobie z tego nie zrobili i zostali za tę niefrasobliwość skarceni. W 72. min napastnik Zagłębia już się nie pomylił. W niemal identycznej sytuacji na wczasy wybrał się Bednarek, który w tym momencie przebywał kilkanaście metrów od pola karnego! Micanski strzelił drugą bramkę i było jasne, że gościom nie stanie się już żadna krzywda. - Cieszę się ze zwycięstwa, które jest dla nas kolejnym krokiem w drodze do utrzymania - podsumował lakonicznie trener gości Marek Bajor.

W drugim wiosennym meczu na własnym boisku Arka roztrwoniła punkty przywiezione z Krakowa, a w Gdyni już mówi się o rundzie wiosennej z zeszłego sezonu. Wówczas stadion Arki był twierdzą nie zdobycia... dla samej Arki, która była w stanie wygrać na nim zaledwie jeden mecz (z Odrą Wodzisław).

DLA GAZETY

Wojciech Wilczyński - obrońca Arki

Nie byłem załamany, kiedy trener ogłosił wyjściowy skład. Na to, że nie zagram, zanosiło się przez cały tydzień. Po tym, jak wyglądały treningi w ciągu tygodnia, były dwie opcje: albo gra Lubo, albo ja. Czułem się dobrze, moja forma jest optymalna, ale trener zadecydował inaczej. Przegraliśmy drugi mecz u siebie i nasza sytuacja w tabeli nie jest wesoła. Widocznie recepta na Wisłę nie zadziałała w meczu z Zagłębiem. Za tydzień gramy z Cracovią i musimy wygrać. Na pewno nie można odmówić nam zaangażowania. Mieliśmy swoje okazje do strzelenia bramki. Po prostu ponownie zabrakło nam skuteczności.

Marcin Budziński - pomocnik Arki

Po takim meczu jak ten można powiedzieć, że raz się wygrywa, raz się przegrywa... Szkoda, że nie udało się wygrać, bo po meczu w Krakowie liczyliśmy na punkty na własnym stadionie. W sytuacji z 25. min powinienem się lepiej zachować. Wszystko szło dobrze, aż do strzału. Nie zachowałem zimnej krwi, przez co nie trafiłem czysto w piłkę. Nie wiem, jak będzie wyglądał mecz z Cracovią, bo mecz meczowi nierówny.

not. mkor

Oceny Arki

Andrzej Bledzewski. Przy bramkach nie miał nic do powiedzenia. W pozostałych sytuacjach bez zarzutu. Gdyby nie jego pewność, Arka przegrałaby wyżej. Tym razem więcej zrobić się nie dało.

Łukasz Kowalski. Chaotyczny i jak zwykle zbyt bojaźliwy. Zbyt często dopuszczał Traore do gry w jego strefie boiska, co w przynajmniej jednej sytuacji mogło skończyć się bramką dla gości.

Maciej Szmatiuk. W Krakowie zagrał o niebo lepiej. Starał się naprawiać błędy kolegów, ale sam popełniał ich zbyt wiele, by gra Arki w obronie wyglądała dobrze. No i ten karny...

Mateusz Siebert. O formie z jesieni zostało mgliste wspomnienie. Niepotrzebnie wdaje się w rozgrywanie, a długie piłki zamiast do napastników oddaje rywalom.

Robert Bednarek. Alarm! Do tej pory wydawało się, że Arka największe problemy ma z obsadą prawej pomocy. Dużo krzyku, masa błędów i mało pożytku dla drużyny.

Ljubomir Ljubenov . Bez komentarza.

Marcin Budziński. Nie jest w życiowej formie, ale przynajmniej widać, że mu zależy. Za akcję z 25. min od trenera powinien usłyszeć słowa pochwały i dostać klapsa za jej wykończenie.

Bartosz Ława. Najlepszy wśród gospodarzy, choć miewał lepsze dni. Kilka razy zakręcił w środku pola, imponował spokojem.

Miroslav Bożok. Zaczął świetnie, ale im dłużej przebywał na boisku, tym mniej go było widać. Gdy tylko podkręci tempo, robi różnicę, ale jak na jego możliwości robi to zdecydowanie zbyt rzadko.

Joel Tshibamba. Nie zaskoczył, ale i nie rozczarował. Między 57. a 62. min miał trzy okazje do zdobycia bramki, z których przynajmniej jedną powinien wykorzystać. Drogbą jeszcze nie został.

Przemysław Trytko. Niemal każde zagrożenie pod bramką Zagłębia działo się przy jego większym bądź mniejszym udziale. W drugiej połowie po jego akcji powinien być rzut karny, ale sędzia nie dostrzegł zagrania ręką obrońcy Zagłębia.

Wojciech Wilczyński. Wszedł za tragicznie grającego Ljubenova i wypadł blado, mimo że na tle kolegi z drużyny mógł zrobić naprawdę niewiele, by o jego występie można było powiedzieć więcej ciepłych słów.

Tadas Labukas. Grał zbyt krótko, by go oceniać.

Maciej Karolczuk - Gazeta Wyborcza Trójmiasto







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia