Aktualności
30.10.2006
Prokom Arka Gdynia - ŁKS Łódź 0:0 (Dziennik Bałtycki)
Osiem remisów w dwunastu ligowych spotkaniach. Taki bilans piłkarzy Prokomu Arki Gdynia nie rzuca na kolana. Ten ósmy remis żółto-niebiescy osiągnęli w sobotę dzieląc się punktami z ŁKS Łódź. Za to 0:0 gdynianie zasłużyli jednak na pochwały, biorąc pod uwagę okoliczności w jakich do tego remisu doszło.
Wydarzenie, które miało największy wpływ na przebieg sobotniego meczu, nastąpiło już w piątej minucie spotkania. Wówczas o piłkę - w pobliżu pola karnego gospodarzy - walczyli Piotr Jawny i Ensar Arifović. Łódzki napastnik w walce o lepszą pozycje wyraźnie ciągnął za koszulkę gdyńskiego obrońcę. Jawny próbował się wyrwać i w ostatniej fazie tej akcji machnął do tyłu prawą ręką trafiając Arivifića w twarz. Będący najbliżej tego zdarzenia asystent sędziego Roberta Małka pomógł mu w podjęciu decyzji. Jakiej? Czerwona kartka dla Jawnego i żółta dla Arifovića. Jeszcze się mecz dobrze nie zaczął, a już gdynianie zostali zdekompletowani.
Pozostańmy jeszcze na chwilę przy tym wydarzeniu.
- To była walka, ja byłem faulowany i próbowałem sie wyrwać. Machnąłem ręką do tyłu, nawet nie wiem gdzie trafiłem rywala. Moim zamiarem na pewno nie było uderzenia Arifivića w twarz. Czerwona kartka, to zbyt surowa kara dla mnie - przekonywał po meczu Jawny.
Dość nieoczekiwanie w obronie Jawnego stanął też Tomasz Hajto.
- Sędzia popęłnił w tym spotkaniu dwa poważne błędy - powiedział po meczu. - W przypadku Jawnego zbyt pochopnie ukarał go czerwona kartką, a drugi błąd to nie podyktowanie dla nas rzutu karnego po faulu Witkowskiwego na Arifoviću.
Kiedy oglądało się te zdarzenia bezpośrednio na boisku można byłoby przyznać byłemu reprezentacyjnemu obrońcy rację. Telewizyjne powtórki pokazują wszystko bez emocji, a zgodnie z faktycznym przebiegiem boiskowych wydarzeń. Sędzia Małek nie popełnił błędu. Jawny, niestety, zapracował na swoją karę, a Witkowski nie faulował Arifovića. Skoro nie fualował, to łódzki napastnik powinien dostać jednak żółtą kartkę za wymuszanie rzutu karnego. To była 68 minuta meczu i Arifović po drugiej źółtej kartce powinien opuścić boisko.
Teraz wróćmy do tego co od piątej minuty działo się na boisku. Miejsce Jawnego w obronie zajął przesunięty z pomocy Krzysztof Przytuła, a Arka nie zamierzała ograniczać się do obrony. Szansę na gola mieli jednak goście. W 17 minucie Łukasz Madej strzelał z 10 metrów, ale Norbert Witkowski odbił piłkę. Kilka minut później bramkarz Arki skiksował wybijając piłkę nogą i niewiele brakowało, aby Arifović posłał futbolówkę do pustej praktycznie bramki. Tuż przed przerwą, to Arka mogła jednak prowadzić. W 42 min. spotkania rozgrywający 50 mecz w ekstraklasie Janusz Dziedzic popisowo zabrał się z piłką mając na plecach Mariusza Magierę i strzelił z 6-7 meterów. Bogusław Wyparło obronił jednak ten strzał w dobrym stylu. Szkoda, bo byłaby to 10 bramka Dziedzica w ekstraklasie, a więc mielibyśmy dwa jubileusze w jednym.
Po przerwie nadal bardzo aktywną stroną byli gospodarze i patrząc na boisko wydawało się, że remis w tym meczu jest marzeniem i celem wicelidera z Łodzi, a nie grającej w "10" Arki. Już w 46 minucie Wyparło zbiciem piłki w siatkarskim stylu ratował się z opresji po dośrodkowaniu Radosława Wróblewskiego. W 60 minucie dośrodkowywał Łukasz Kowalski, a Damian Nawrocik nie trafił z bliska głową. W 74 min. mieliśmy znowu dośrodkowanie Wróblewskiego, po którym Dziedzic strzelał z woleja, a piłka poszybowała tuż nad poprzeczką.
Łodzianie odpowiedzieli w 75 minucie akcją Madeja, po strzale którego piłka trafiła w słupek. W ostatnich minutach, to żółto-niebiescy atakowali, a goście zwalniali grę, jakby podział punktów wyraźnie ich satysfakcjonował.
- Niby mecz ułożył się, po kartce dla Jawnego, po naszej myśli, ale wyraźnie przespaliśmy pierwszą połowę. Wydawało sie moim zawodnikom, że będzie lekko, łatwo i przyjemnie, a wcale tak nie było. W tej sytuacji remis musi nas cieszyć - powiedział po meczu trener ŁKS Marek Chojnacki.
- Dziękuje moim piłkarzom za walkę. Remis jest sprawiedliwy, ale nam - bez względu na okoliczności - potrzebne są zwycięstwa - podsumował boiskowe wydarzenia trener Arki Wojciech Stawowy.
Prokom Arka Gdynia - ŁKS Łódź 0:0
Arka: Witkowski - Ł. Kowalski, Jawny, Sobieraj, Sokołowski - Moskalewicz, Przytuła, Ława - Dziedzic, Pilch (46 Nawrocik), Wróblewski (65 Niciński).
ŁKS: Wyparło - Przybyszewski, Hajto, Cerić, Magiera - Madej, Dżikija, Niżnik (79 Rozkwitalski), Kłus (46 I. Kowalski), Kolendowicz (71 Kęska) - Arifović.
Żółte kartki: Bartosz Ława, Olgierd Moskalewicz (Arka) oraz Sebastian Przybyszewski, Mamia Dżikija, Dariusz Kłus, Robert Kolendowicz, Ensar Arifović (ŁKS).
Czerwona kartka: Piotr Jawny (Arka, 5).
Sędziował: Robert Małek. Widzów ok. 8 tys.
Janusz Woźniak
Wydarzenie, które miało największy wpływ na przebieg sobotniego meczu, nastąpiło już w piątej minucie spotkania. Wówczas o piłkę - w pobliżu pola karnego gospodarzy - walczyli Piotr Jawny i Ensar Arifović. Łódzki napastnik w walce o lepszą pozycje wyraźnie ciągnął za koszulkę gdyńskiego obrońcę. Jawny próbował się wyrwać i w ostatniej fazie tej akcji machnął do tyłu prawą ręką trafiając Arivifića w twarz. Będący najbliżej tego zdarzenia asystent sędziego Roberta Małka pomógł mu w podjęciu decyzji. Jakiej? Czerwona kartka dla Jawnego i żółta dla Arifovića. Jeszcze się mecz dobrze nie zaczął, a już gdynianie zostali zdekompletowani.
Pozostańmy jeszcze na chwilę przy tym wydarzeniu.
- To była walka, ja byłem faulowany i próbowałem sie wyrwać. Machnąłem ręką do tyłu, nawet nie wiem gdzie trafiłem rywala. Moim zamiarem na pewno nie było uderzenia Arifivića w twarz. Czerwona kartka, to zbyt surowa kara dla mnie - przekonywał po meczu Jawny.
Dość nieoczekiwanie w obronie Jawnego stanął też Tomasz Hajto.
- Sędzia popęłnił w tym spotkaniu dwa poważne błędy - powiedział po meczu. - W przypadku Jawnego zbyt pochopnie ukarał go czerwona kartką, a drugi błąd to nie podyktowanie dla nas rzutu karnego po faulu Witkowskiwego na Arifoviću.
Kiedy oglądało się te zdarzenia bezpośrednio na boisku można byłoby przyznać byłemu reprezentacyjnemu obrońcy rację. Telewizyjne powtórki pokazują wszystko bez emocji, a zgodnie z faktycznym przebiegiem boiskowych wydarzeń. Sędzia Małek nie popełnił błędu. Jawny, niestety, zapracował na swoją karę, a Witkowski nie faulował Arifovića. Skoro nie fualował, to łódzki napastnik powinien dostać jednak żółtą kartkę za wymuszanie rzutu karnego. To była 68 minuta meczu i Arifović po drugiej źółtej kartce powinien opuścić boisko.
Teraz wróćmy do tego co od piątej minuty działo się na boisku. Miejsce Jawnego w obronie zajął przesunięty z pomocy Krzysztof Przytuła, a Arka nie zamierzała ograniczać się do obrony. Szansę na gola mieli jednak goście. W 17 minucie Łukasz Madej strzelał z 10 metrów, ale Norbert Witkowski odbił piłkę. Kilka minut później bramkarz Arki skiksował wybijając piłkę nogą i niewiele brakowało, aby Arifović posłał futbolówkę do pustej praktycznie bramki. Tuż przed przerwą, to Arka mogła jednak prowadzić. W 42 min. spotkania rozgrywający 50 mecz w ekstraklasie Janusz Dziedzic popisowo zabrał się z piłką mając na plecach Mariusza Magierę i strzelił z 6-7 meterów. Bogusław Wyparło obronił jednak ten strzał w dobrym stylu. Szkoda, bo byłaby to 10 bramka Dziedzica w ekstraklasie, a więc mielibyśmy dwa jubileusze w jednym.
Po przerwie nadal bardzo aktywną stroną byli gospodarze i patrząc na boisko wydawało się, że remis w tym meczu jest marzeniem i celem wicelidera z Łodzi, a nie grającej w "10" Arki. Już w 46 minucie Wyparło zbiciem piłki w siatkarskim stylu ratował się z opresji po dośrodkowaniu Radosława Wróblewskiego. W 60 minucie dośrodkowywał Łukasz Kowalski, a Damian Nawrocik nie trafił z bliska głową. W 74 min. mieliśmy znowu dośrodkowanie Wróblewskiego, po którym Dziedzic strzelał z woleja, a piłka poszybowała tuż nad poprzeczką.
Łodzianie odpowiedzieli w 75 minucie akcją Madeja, po strzale którego piłka trafiła w słupek. W ostatnich minutach, to żółto-niebiescy atakowali, a goście zwalniali grę, jakby podział punktów wyraźnie ich satysfakcjonował.
- Niby mecz ułożył się, po kartce dla Jawnego, po naszej myśli, ale wyraźnie przespaliśmy pierwszą połowę. Wydawało sie moim zawodnikom, że będzie lekko, łatwo i przyjemnie, a wcale tak nie było. W tej sytuacji remis musi nas cieszyć - powiedział po meczu trener ŁKS Marek Chojnacki.
- Dziękuje moim piłkarzom za walkę. Remis jest sprawiedliwy, ale nam - bez względu na okoliczności - potrzebne są zwycięstwa - podsumował boiskowe wydarzenia trener Arki Wojciech Stawowy.
Prokom Arka Gdynia - ŁKS Łódź 0:0
Arka: Witkowski - Ł. Kowalski, Jawny, Sobieraj, Sokołowski - Moskalewicz, Przytuła, Ława - Dziedzic, Pilch (46 Nawrocik), Wróblewski (65 Niciński).
ŁKS: Wyparło - Przybyszewski, Hajto, Cerić, Magiera - Madej, Dżikija, Niżnik (79 Rozkwitalski), Kłus (46 I. Kowalski), Kolendowicz (71 Kęska) - Arifović.
Żółte kartki: Bartosz Ława, Olgierd Moskalewicz (Arka) oraz Sebastian Przybyszewski, Mamia Dżikija, Dariusz Kłus, Robert Kolendowicz, Ensar Arifović (ŁKS).
Czerwona kartka: Piotr Jawny (Arka, 5).
Sędziował: Robert Małek. Widzów ok. 8 tys.
Janusz Woźniak
Copyright Arka Gdynia |