Aktualności
26.10.2009
Złe serie nie zostały przerwane (ekstraklasa.net.pl)
Arka Gdynia zremisowała bezbramkowo z Jagiellonią Białystok. Bardziej z tego wyniku mogą być zadowoleni piłkarze Jagielloni, zwłaszcza, że mecz kończyli w 10.
Jednakże oba zespoły nie przerwały fatalnych serii. Arka od 30. maja nie wygrała u siebie, natomiast Jagiellonia od 28. spotkań nie wygrała na wyjedzie
Arka od początku spotkania ruszyła do ataku. Już w 4. minucie po dobrym podaniu Sakalieva na bramkę uderzał Wachowicz, jednak kłopotu z obroną strzału nie miał bramkarz gości- Grzegorz Sandomierski. Chwilę później ponownie Wachowicz wykorzystał potknięcie Skreli i sam ruszył na bramkę „Jagi”. Piłkarz Arki zdecydował się na strzał, jednak piłka przeszła obok bramki. Szkoda, że Wachowicz nie podał do lepiej ustawionego Sakalieva, bo wtedy Bułgar miał by pustą bramkę. W przerwie meczu Wachowicz przyznał, że nie zauważył kolegi. Po tej sytuacji przewaga Arki spadła, a do głosu zaczęli dochodzić piłkarze Jagielloni. Jednak zawodnikom prowadzonym przez Michała Probierza brakowało ostatniego podania.
Arkowcy nastawali się na grę z kontry, w 15. minucie jeden z kontrataków na gola mógł zmienić Ława, ale piłka po jego strzale poszybowała wysoko nad bramką. Kilka chwil później rzutu karnego domagał się Marcin Wachowicz, jego zdaniem po nieczystym kopnięciu piłki przez Ławę ręką zagrywał jeden z piłkarzy Jagielloni. Sędzia karnego nie podyktował, powtórki telewizyjne pokazały, że arbiter miał rację. W 30.minucie z dystansu „huknął” Labukas, piłkę jednak minęła bramkę Sandomierskiego. Na 4 minuty przed koniec I połowy pierwszą groźną sytuacje stworzyła Jagiellonia, Kamil Grosicki poczarował w polu karnym Arki i oddał strzał na bramkę Bledzewskiego. Jednak „Bledza” z trudem odbił piłkę. Chwilę później drugą żółtą a w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał Dariusz Jarecki. To było ostanie ciekawe wydarzenie 1 połowy.
II połowa rozpoczęła się podobnie jak I, czyli ataków Arki Gdynia. Problem w tym, że podopieczni trenera Pasieki nie potrafili oddać strzału na bramkę gości. W 65. minucie dwukrotnie na bramkę Arki ze znaczniej odległości uderzał Bruno, niestety dla Jagielloni strzały nie przyniosły większego efektu. Ciekawe w drugiej połowie zaczęło dziać się dopiero w 85. minucie. Najpierw z wolnego w spojenie słupka z poprzeczką trafił Frankowski. Następnie dwie dogodne sytuacje zmarnował Grosicki, przy obu tych sytuacjach wyraźnie przysnęła obrona Arki.
Spotkanie zakończyło się remisem 0:0. Wynik ten chyba bardziej cieszył Jagiellonie, jednak to piłkarze z Białegostoku stworzyli więcej klarownych sytuacji strzeleckich. Arka nie ma powodów do narzekań, zwłaszcza, że w końcówce meczu mogła stracić 3. bramki.
Jednakże oba zespoły nie przerwały fatalnych serii. Arka od 30. maja nie wygrała u siebie, natomiast Jagiellonia od 28. spotkań nie wygrała na wyjedzie
Arka od początku spotkania ruszyła do ataku. Już w 4. minucie po dobrym podaniu Sakalieva na bramkę uderzał Wachowicz, jednak kłopotu z obroną strzału nie miał bramkarz gości- Grzegorz Sandomierski. Chwilę później ponownie Wachowicz wykorzystał potknięcie Skreli i sam ruszył na bramkę „Jagi”. Piłkarz Arki zdecydował się na strzał, jednak piłka przeszła obok bramki. Szkoda, że Wachowicz nie podał do lepiej ustawionego Sakalieva, bo wtedy Bułgar miał by pustą bramkę. W przerwie meczu Wachowicz przyznał, że nie zauważył kolegi. Po tej sytuacji przewaga Arki spadła, a do głosu zaczęli dochodzić piłkarze Jagielloni. Jednak zawodnikom prowadzonym przez Michała Probierza brakowało ostatniego podania.
Arkowcy nastawali się na grę z kontry, w 15. minucie jeden z kontrataków na gola mógł zmienić Ława, ale piłka po jego strzale poszybowała wysoko nad bramką. Kilka chwil później rzutu karnego domagał się Marcin Wachowicz, jego zdaniem po nieczystym kopnięciu piłki przez Ławę ręką zagrywał jeden z piłkarzy Jagielloni. Sędzia karnego nie podyktował, powtórki telewizyjne pokazały, że arbiter miał rację. W 30.minucie z dystansu „huknął” Labukas, piłkę jednak minęła bramkę Sandomierskiego. Na 4 minuty przed koniec I połowy pierwszą groźną sytuacje stworzyła Jagiellonia, Kamil Grosicki poczarował w polu karnym Arki i oddał strzał na bramkę Bledzewskiego. Jednak „Bledza” z trudem odbił piłkę. Chwilę później drugą żółtą a w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał Dariusz Jarecki. To było ostanie ciekawe wydarzenie 1 połowy.
II połowa rozpoczęła się podobnie jak I, czyli ataków Arki Gdynia. Problem w tym, że podopieczni trenera Pasieki nie potrafili oddać strzału na bramkę gości. W 65. minucie dwukrotnie na bramkę Arki ze znaczniej odległości uderzał Bruno, niestety dla Jagielloni strzały nie przyniosły większego efektu. Ciekawe w drugiej połowie zaczęło dziać się dopiero w 85. minucie. Najpierw z wolnego w spojenie słupka z poprzeczką trafił Frankowski. Następnie dwie dogodne sytuacje zmarnował Grosicki, przy obu tych sytuacjach wyraźnie przysnęła obrona Arki.
Spotkanie zakończyło się remisem 0:0. Wynik ten chyba bardziej cieszył Jagiellonie, jednak to piłkarze z Białegostoku stworzyli więcej klarownych sytuacji strzeleckich. Arka nie ma powodów do narzekań, zwłaszcza, że w końcówce meczu mogła stracić 3. bramki.
Copyright Arka Gdynia |