Aktualności
06.11.2006
Pierwsza wygrana Arki na wyjeździe! (Gazeta Wyborcza)
Górnik Zabrze - Prokom Arka Gdynia 0:2. Gdynianie wygrali drugi mecz w tym sezonie, pierwszy poza Gdynią. W meczu rozegranym w ekstremalnych warunkach piłkarze Arki byli zdecydowanie lepsi.
Na stadionie w Zabrzu już dziś ma się rozpocząć instalacja podgrzewanej murawy. O tym, że taka inwestycja jest niezbędna, przekonał mecz z Arką. Warunki były fatalne - całe boisko zasypane śniegiem. Piłkarze i trenerzy obu zespołów skrytykowali pomysł rozegrania meczu w takiej aurze. - Nie dało się konstruować akcji, można się było nabawić kontuzji. Widowisko nie było dobre - mówił Janusz Dziedzic, napastnik Arki. - Przy każdej piłce granej dołem było ryzyko, czy się w nią trafi. A górą? Śnieg w oczy - dodawał Jan Cios, obrońca Górnika, były piłkarz Arki. Trener gości Wojciech Stawowy, mimo że jego zespół w końcu wygrał na wyjeździe, stwierdził nawet, że mecz nie powinien dojść do skutku! - Mokre boisko i padający śnieg sprawiały, że grą rządził przypadek. Mecz nie powinien się odbyć. Sędzia mógł go przerwać nawet w trakcie gry - mówił Stawowy.
Arbiter był innego zdania. Po 20 minutach meczu nieco się jednak zreflektował, zarządził przerwę i nakazał odśnieżenie linii. Opady były bowiem tak intensywne, że pomalowane na czerwono linie przestały być widoczne!
Obie drużyny narzekały na pogodę, ale Arka powinna być szczęśliwa. Od początku dominowała, choć wyraźną przewagę udokumentowała dopiero w 41. minucie, gdy gola silnym strzałem z boku pola karnego zdobył Dziedzic. - Przed strzałem przełożyłem piłkę na lewą nogę, czym zwiodłem obrońców. Wiedziałem, że nawierzchnia jest śliska i że jeśli uderzę piłkę w odpowiedni sposób, to bramkarz będzie miał problemy - mówił zdobywca gola.
W drugiej części zabrzanie atakowali, ale nie mieli sytuacji. W 57. minucie mogło być za to 2:0 dla Arki. Po dośrodkowaniu Grzegorza Pilcha błąd popełnił Mateusz Sławik, który wypuścił piłkę pod nogi Tomasza Mazurkiewicza (Krzysztof Przytuła zastąpił na środku obrony Piotra Jawnego, a Mazurkiewicz zagrał cały mecz w środku pomocy). Strzał pomocnika Arki zablokowali jednak obrońcy. Sławik popełnił zresztą jeszcze jeden błąd. W 87. minucie po raz kolejny wypuścił piłkę z rąk. Z prezentu skorzystał Olgierd Moskalewicz, który z trzech metrów strzelał głową do pustej bramki. Tym razem błąd bramkarza Górnika naprawił Łukasz Juszkiewicz. Losy meczu rozstrzygnęły się w jednej z ostatnich akcji. Dzięki świetnemu podaniu Bartosza Ławy Moskalewicz był w sytuacji sam na sam ze Sławikiem i z zimną krwią to wykorzystał. Gdynianie byli już w tym momencie pewni wygranej w Zabrzu, a pierwszą wygraną na wyjeździe cały zespół przyjął z ogromną radością.
Górnik Zabrze 0
Prokom Arka Gdynia 2 (1)
STRZELCY BRAMEK
Arka: Dziedzic (41.), Moskalewicz (89.).
SKŁADY
Górnik: Sławik - Radler, Bednarz, Cios, Bartos - Andraszak (68. Stachowiak), Juszkiewicz Ż, Prokop (79. Bukalski), Łuczywek (46. Jarka) - Seweryn, Aleksander.
Arka: Witkowski - Kowalski, Sobieraj, Przytuła Ż, Sokołowski - Ława, Moskalewicz Ż, Mazurkiewicz - Dziedzic, Pilch Ż (66. Nawrocik), Wróblewski (83. Griszczenko).
Sędziował: Łukasz Bartosik z Krakowa.
Widzów: 7 tys.
Dla Gazety
Wojciech Stawowy
Trener Arki
Wygraliśmy wcale nie dzięki opadom śniegu. Byliśmy lepsi, bardziej elastyczni. Gdy przychodziłem do Arki, wiele osób mówiło, że pół składu trzeba wymienić. Nie zgadzam się z tym! Mam w zespole wielu dobrych piłkarzy.
Marek Motyka
Trener Górnika
Ustępowaliśmy Arce, chociaż wystawiłem najmocniejszy skład, na jaki nas w tym momencie stać. Warunki były arcytrudne, ale to nas nie usprawiedliwia. Przecież w pierwszej połowie właściwie nie oddaliśmy żadnego groźnego strzału. Arka była lepsza piłkarsko, bardziej poukładana. Do tego jeszcze pierwsza strzeliła gola i mogła kontrolować mecz. Mam nadzieję, że w dwóch meczach wyjazdowych, które nam zostały, pokażemy inne, lepsze oblicze.
Janusz Dziedzic
Napastnik Arki
Obawialiśmy się tego spotkania, bo nasze walory, czyli techniczna gra - zostały zminimalizowane. Główną rolę grały w tym spotkaniu cechy wolicjonalne i ambicja.
Krzysztof Przytuła
Pomocnik Arki
Pokazaliśmy, że potrafimy grać konsekwentnie w obronie. W naszej grze nie było finezji, bo nie mogło jej być. Grałem wyjątkowo na środku obrony, ale nie miałem z tym kłopotów, bo zadania taktyczne miałem podobne do defensywnego pomocnika.
Jan Cios
Obrońca Górnika
W takich warunkach najlepiej ustawić się w defensywie i kontrować. Arka robiła to bardzo dobrze, bo ma zawodników predestynowanych do takiej gry.
Maciej Blaut
Na stadionie w Zabrzu już dziś ma się rozpocząć instalacja podgrzewanej murawy. O tym, że taka inwestycja jest niezbędna, przekonał mecz z Arką. Warunki były fatalne - całe boisko zasypane śniegiem. Piłkarze i trenerzy obu zespołów skrytykowali pomysł rozegrania meczu w takiej aurze. - Nie dało się konstruować akcji, można się było nabawić kontuzji. Widowisko nie było dobre - mówił Janusz Dziedzic, napastnik Arki. - Przy każdej piłce granej dołem było ryzyko, czy się w nią trafi. A górą? Śnieg w oczy - dodawał Jan Cios, obrońca Górnika, były piłkarz Arki. Trener gości Wojciech Stawowy, mimo że jego zespół w końcu wygrał na wyjeździe, stwierdził nawet, że mecz nie powinien dojść do skutku! - Mokre boisko i padający śnieg sprawiały, że grą rządził przypadek. Mecz nie powinien się odbyć. Sędzia mógł go przerwać nawet w trakcie gry - mówił Stawowy.
Arbiter był innego zdania. Po 20 minutach meczu nieco się jednak zreflektował, zarządził przerwę i nakazał odśnieżenie linii. Opady były bowiem tak intensywne, że pomalowane na czerwono linie przestały być widoczne!
Obie drużyny narzekały na pogodę, ale Arka powinna być szczęśliwa. Od początku dominowała, choć wyraźną przewagę udokumentowała dopiero w 41. minucie, gdy gola silnym strzałem z boku pola karnego zdobył Dziedzic. - Przed strzałem przełożyłem piłkę na lewą nogę, czym zwiodłem obrońców. Wiedziałem, że nawierzchnia jest śliska i że jeśli uderzę piłkę w odpowiedni sposób, to bramkarz będzie miał problemy - mówił zdobywca gola.
W drugiej części zabrzanie atakowali, ale nie mieli sytuacji. W 57. minucie mogło być za to 2:0 dla Arki. Po dośrodkowaniu Grzegorza Pilcha błąd popełnił Mateusz Sławik, który wypuścił piłkę pod nogi Tomasza Mazurkiewicza (Krzysztof Przytuła zastąpił na środku obrony Piotra Jawnego, a Mazurkiewicz zagrał cały mecz w środku pomocy). Strzał pomocnika Arki zablokowali jednak obrońcy. Sławik popełnił zresztą jeszcze jeden błąd. W 87. minucie po raz kolejny wypuścił piłkę z rąk. Z prezentu skorzystał Olgierd Moskalewicz, który z trzech metrów strzelał głową do pustej bramki. Tym razem błąd bramkarza Górnika naprawił Łukasz Juszkiewicz. Losy meczu rozstrzygnęły się w jednej z ostatnich akcji. Dzięki świetnemu podaniu Bartosza Ławy Moskalewicz był w sytuacji sam na sam ze Sławikiem i z zimną krwią to wykorzystał. Gdynianie byli już w tym momencie pewni wygranej w Zabrzu, a pierwszą wygraną na wyjeździe cały zespół przyjął z ogromną radością.
Górnik Zabrze 0
Prokom Arka Gdynia 2 (1)
STRZELCY BRAMEK
Arka: Dziedzic (41.), Moskalewicz (89.).
SKŁADY
Górnik: Sławik - Radler, Bednarz, Cios, Bartos - Andraszak (68. Stachowiak), Juszkiewicz Ż, Prokop (79. Bukalski), Łuczywek (46. Jarka) - Seweryn, Aleksander.
Arka: Witkowski - Kowalski, Sobieraj, Przytuła Ż, Sokołowski - Ława, Moskalewicz Ż, Mazurkiewicz - Dziedzic, Pilch Ż (66. Nawrocik), Wróblewski (83. Griszczenko).
Sędziował: Łukasz Bartosik z Krakowa.
Widzów: 7 tys.
Dla Gazety
Wojciech Stawowy
Trener Arki
Wygraliśmy wcale nie dzięki opadom śniegu. Byliśmy lepsi, bardziej elastyczni. Gdy przychodziłem do Arki, wiele osób mówiło, że pół składu trzeba wymienić. Nie zgadzam się z tym! Mam w zespole wielu dobrych piłkarzy.
Marek Motyka
Trener Górnika
Ustępowaliśmy Arce, chociaż wystawiłem najmocniejszy skład, na jaki nas w tym momencie stać. Warunki były arcytrudne, ale to nas nie usprawiedliwia. Przecież w pierwszej połowie właściwie nie oddaliśmy żadnego groźnego strzału. Arka była lepsza piłkarsko, bardziej poukładana. Do tego jeszcze pierwsza strzeliła gola i mogła kontrolować mecz. Mam nadzieję, że w dwóch meczach wyjazdowych, które nam zostały, pokażemy inne, lepsze oblicze.
Janusz Dziedzic
Napastnik Arki
Obawialiśmy się tego spotkania, bo nasze walory, czyli techniczna gra - zostały zminimalizowane. Główną rolę grały w tym spotkaniu cechy wolicjonalne i ambicja.
Krzysztof Przytuła
Pomocnik Arki
Pokazaliśmy, że potrafimy grać konsekwentnie w obronie. W naszej grze nie było finezji, bo nie mogło jej być. Grałem wyjątkowo na środku obrony, ale nie miałem z tym kłopotów, bo zadania taktyczne miałem podobne do defensywnego pomocnika.
Jan Cios
Obrońca Górnika
W takich warunkach najlepiej ustawić się w defensywie i kontrować. Arka robiła to bardzo dobrze, bo ma zawodników predestynowanych do takiej gry.
Maciej Blaut
Copyright Arka Gdynia |