Aktualności
04.10.2009
RC Arka - RC Lechia 16:18 w lidze rugby.
W derbowym pojedynku w lidze rugby Arka przegrała z Lechią Gdańsk 16:18 (10:12)
Wszystkie punkty dla gdańszczan, w tym zwycięskie z drop-goala w doliczonym czasie gry, zdobył naturalizowany w Polsce ukraiński łącznik ataku Youriy Bukhalo (Jurij Buchajło).
Punkty:
Stanisław Krieczun 11, Dariusz Komisarczuk 5 - Youriy Bukhalo 18.
ARKA: Ruszkiewicz, Wojaczek, Rafał Kwiatkowski - Skindel (65 Andrzejczuk), Nowak (70 Moroz) - Dąbrowski, Kałduński, Raszpunda - Komisarczuk - Krieczun, Zaradzki (41 Jeliński), Denisiuk, Chromiński, Gogoshvili - Bekow.
LECHIA: Urbanowicz (60 Odoliński), Janiec, Kaszuba (41 Witoszyński) - Lademann (60 Płonka), Krzewicki - Hedesz, Doroszkiewicz, Wojcieszak - Lenartowicz - Bukhalo, Robert Kwiatkowski, Wilczuk, Rokicki, Narwojsz - Jurkowski.
O wyniku zadecydowała ostatnia akcja meczu. Przez całe spotkanie więcej z gry mieli żółtoniebiescy. Za sprawą Darka Komisarczuka zaliczyli jedyne przyłożenie meczu. Udanie podwyższył Stanisław Kriczun. To było jednak za mało.
Na wszystkie punkty buldogów odpowiadał, niczym zaprogramowana maszyna, Youriy Bukhalo. Mając takiego kopacza nie trzeba się silić na afektowną grę ręką. Sędzia gwiżdze karnego, Youriy trafia z każdej pozycji - to cała gra Lechii w tym meczu. Arka pokazała, że wcale nie jest słabsza i w kolejnym meczu wynik może być odwrotny.
A jak było w dramatycznej końcówce?:
Gdy w 80. minucie trafił Krieczun na 16:15. Arbiter doliczył trzy minuty... Gdy czas uciekał, a był tylko karny dokładnie na środkowej linii, Buchajło zgłosił próbę kopnięcia na słupy.
- Czekałem na moment aż wiatr się uspokoi, ale to nie nastąpiło. Kopnąłem z całych sił, a potem poszedłem za akcją - relacjonował Jurij. Opłaciło się. Żaden z rugbistów Arki nie przechwycił piłki.
- Trzeba było wyskoczyć i krzyknąć mam, albo złapać i wykopnąć w aut. Pewnie wtedy byłby koniec meczu. A tak daliśmy się wykopać Buchajło w meczu, w którym byliśmy lepsi - nie bez racji komentował Maciej Stachura, szkoleniowiec "Buldogów".
Buchajło dopadł piłki, która odbiła się od ziemi i wróciła w ręce gdańszczan około 30 metrów od celu. Nie zastanawiał się, przymierzył z drop-gola, a piłka przy wtórze głośnego krzyku jego żony osiągnęła cel!
- Oczywiście tę akcję można nazwać czystym przypadkiem, ale tak też wygrywa się mecze. Grało nam się trudno, gdyż Arka rozszyfrowała nas w aucie. Na pochwałę zasłużyliśmy za obronę. Jednak przeciwko Łodzi musimy zagrać lepiej, aby wygrać - oceniał Grzegorz Kacała, który z Lechią w piątym meczu ligowym odniósł piąte zwycięstwo. Arce na pocieszenie pozostał punkt bonusowy, ale cztery oczka zabrali do domu gdańszczanie.
za trojmiasto.pl i arka.tv.
Wszystkie punkty dla gdańszczan, w tym zwycięskie z drop-goala w doliczonym czasie gry, zdobył naturalizowany w Polsce ukraiński łącznik ataku Youriy Bukhalo (Jurij Buchajło).
Punkty:
Stanisław Krieczun 11, Dariusz Komisarczuk 5 - Youriy Bukhalo 18.
ARKA: Ruszkiewicz, Wojaczek, Rafał Kwiatkowski - Skindel (65 Andrzejczuk), Nowak (70 Moroz) - Dąbrowski, Kałduński, Raszpunda - Komisarczuk - Krieczun, Zaradzki (41 Jeliński), Denisiuk, Chromiński, Gogoshvili - Bekow.
LECHIA: Urbanowicz (60 Odoliński), Janiec, Kaszuba (41 Witoszyński) - Lademann (60 Płonka), Krzewicki - Hedesz, Doroszkiewicz, Wojcieszak - Lenartowicz - Bukhalo, Robert Kwiatkowski, Wilczuk, Rokicki, Narwojsz - Jurkowski.
O wyniku zadecydowała ostatnia akcja meczu. Przez całe spotkanie więcej z gry mieli żółtoniebiescy. Za sprawą Darka Komisarczuka zaliczyli jedyne przyłożenie meczu. Udanie podwyższył Stanisław Kriczun. To było jednak za mało.
Na wszystkie punkty buldogów odpowiadał, niczym zaprogramowana maszyna, Youriy Bukhalo. Mając takiego kopacza nie trzeba się silić na afektowną grę ręką. Sędzia gwiżdze karnego, Youriy trafia z każdej pozycji - to cała gra Lechii w tym meczu. Arka pokazała, że wcale nie jest słabsza i w kolejnym meczu wynik może być odwrotny.
A jak było w dramatycznej końcówce?:
Gdy w 80. minucie trafił Krieczun na 16:15. Arbiter doliczył trzy minuty... Gdy czas uciekał, a był tylko karny dokładnie na środkowej linii, Buchajło zgłosił próbę kopnięcia na słupy.
- Czekałem na moment aż wiatr się uspokoi, ale to nie nastąpiło. Kopnąłem z całych sił, a potem poszedłem za akcją - relacjonował Jurij. Opłaciło się. Żaden z rugbistów Arki nie przechwycił piłki.
- Trzeba było wyskoczyć i krzyknąć mam, albo złapać i wykopnąć w aut. Pewnie wtedy byłby koniec meczu. A tak daliśmy się wykopać Buchajło w meczu, w którym byliśmy lepsi - nie bez racji komentował Maciej Stachura, szkoleniowiec "Buldogów".
Buchajło dopadł piłki, która odbiła się od ziemi i wróciła w ręce gdańszczan około 30 metrów od celu. Nie zastanawiał się, przymierzył z drop-gola, a piłka przy wtórze głośnego krzyku jego żony osiągnęła cel!
- Oczywiście tę akcję można nazwać czystym przypadkiem, ale tak też wygrywa się mecze. Grało nam się trudno, gdyż Arka rozszyfrowała nas w aucie. Na pochwałę zasłużyliśmy za obronę. Jednak przeciwko Łodzi musimy zagrać lepiej, aby wygrać - oceniał Grzegorz Kacała, który z Lechią w piątym meczu ligowym odniósł piąte zwycięstwo. Arce na pocieszenie pozostał punkt bonusowy, ale cztery oczka zabrali do domu gdańszczanie.
za trojmiasto.pl i arka.tv.
Copyright Arka Gdynia |