Aktualności
07.09.2009
Dariusz Pasieka: praca, koncentracja, zaufanie (mmtrojmiasto.pl)
Dariusz Pasieka przejął klub w trudnym momencie. Mimo poprawy gry, trener nie popada w euforię i opowiada, że pracą, koncentracją i zaufaniem chce doprowadzić do stabilizacji formy.
Jest pan w Gdyni od ponad trzech tygodni. Udało się w tym okresie wygospodarować chwilę, by zwiedzić miasto i poznać jego atrakcje?
Nie miałem za dużo czasu na spacery. Od razu po przyjściu do klubu musieliśmy się mocno zabrać do pracy, bo czekał nas mecz z Wisłą. Oprócz stadionu i Hotelu Nadmorskiego, gdzie mieszkam nie miałem okazji zobaczyć innych miejsc. Jeśli chodzi o ludzi w Gdyni, to od samego początku czuję się bardzo dobrze. Mam nadzieję, że przyjdzie jeszcze czas na zwiedzanie i miasta i skorzystanie z atrakcji, które oferuje. Po 20 latach, podczas których nie byłem tutaj, musiało się sporo zmienić.
A jakie wrażenie zrobił na panu klub, jego organizacja, zaplecze, baza treningowa?
Na razie nie koncentrowałem się na tzw. organizacji klubu. Powoli zapoznaję się z ludźmi tu pracującymi. Na pewno wszyscy są klubowi oddani i chcą dla niego pracować. Jest to budujące zarówno dla mnie jak i drużyny. Jeśli chodzi o bazę treningową możemy być zadowoleni z głównego boiska, ale pewnych spraw treningowych nie możemy przeskoczyć. Mam nadzieję, że to przejściowy etap, bo zaczyna coś się dziać w kwestiach inwestycyjnych. Przyszły rok może być dla nas niełatwy ze względu na przebudowę. Na razie musimy skorzystać z tego, co mamy.
Będzie pan chciał sugerować działaczom jakieś modyfikacje i rozwiązania dotyczące bazy, które mogłyby polepszyć jej stan i zaawansowanie?
Widziałem dużo ośrodków. Mam możliwości pojechania do klubów niemieckich, gdzie prowadzone są treningi w profesjonalnych centrach, gdzie od najmłodszych lat szkoli się piłkarzy, by później mogli zaistnieć w seniorskiej piłce. Kosztuje to sporo, ale myślę, że warto w coś takiego zainwestować także w Gdyni.
To pytanie pewnie padało często, ale zadam jej jeszcze raz. Jak to jest, że Arka pod pana wodzą zaczęła natychmiast grać lepiej. Czy jest rzeczywiście tak, jak mówią kibice i obserwatorzy, że problem leżał w głowach zawodników?
Na to wygląda. Nie mogliśmy sobie pozwolić na ciężki trening przed Wisłą. Okazało się, że rozmowy "załapały" i dotarłem do chłopaków. Zrozumieli, że jeśli każdy jest odpowiedzialny za swoją działkę, cała drużyna może osiągnąć dobry wynik. Mentalnie drużyna musiała być w dołku psychicznym, bo mało wygrywała. Zawodnicy sami nagrodzili się dobrą gra w meczach z Wisłą i Zagłębiem, gdzie strzeliliśmy wreszcie bramki. Wymagam od piłkarzy ryzyka pod bramką rywali, którego być może wcześniej brakowało.
Mówi się, że systemy nie grają, a jednak po jego zmianie w Arce coś drgnęło...
Każdy trener ma swój system. Ja gram dwoma napastnikami i może dlatego np. Przemek Trytko zyskał taką pewność siebie, że postanowił 30 metrów od bramki ruszyć z piłką i strzelić gola. Myślę, że nieczęsto zdarza się to na boiskach Ekstraklasy, a na pewno była to rzadkość do tej pory w gdyńskiej Arce.
Jakim jest pan trenerem? Koncentracja przez cały tydzień i ciągłe myślenie o spotkaniu i stan gotowości, czy spokojne wyczekiwanie do meczu?
Nie można utrzymywać koncentracji przez cały tydzień. Tydzień składa się z siedmiu dni. Jeżeli rzeczy są wykonane na treningach, to prawdopodobieństwo sukcesu jest większe. Chcę, by koncentracja podnosiła się z dnia na dzień. Przed meczem musi dojść do 100 proc. Sam wiem, jak to jest bo pracowałem m.in. z Mario Baslerem. Potrafił do końca być rozluźniony, by po wejściu na murawę grać na 100 proc. Każdy zawodnik jest inny, ale w czasie meczu musi być w pełni zdyscyplinowany i skoncentrowany. Obdarzam zawodników zaufaniem, nie śpię z piłkarzami, nie chodzę za nimi. Wymagam wzajemnej ufności. Niesubordynacja zdarza się u mnie tylko raz - pierwszy i ostatni! - o czym piłkarze wiedzą.
Z gry której formacji jest pan wciąż niezadowolony i potrzebuje wzmocnień, bądź zmiany stylu?
Na dziś nie mamy możliwości zmian twarzy drużyny. Obserwuje ją, na razie forma jest zmienna, chciałbym ją ustabilizować. Chciałbym abyśmy więcej akcji rozgrywali skrzydłami. Chcę piłkarzy uczyć takiej gry. Rola bocznych zawodników robi się w tym momencie decydująca i to od nich będę wymagał najwięcej.
Czy w koncepcji mieści się Ljubomir Lubenov, który przez wielu jest uważany za najbardziej niedocenianego piłkarza Arki?
Lubenov grał w każdym meczu. Pozostaje kwestia jego miejsca na boisku. Gramy 4-4-2 i musimy szukać optymalnej pozycji dla niego. Mam nadzieję, że wszystkie walory, które posiada będzie w stanie pokazać na treningu i wtedy dostanie szansę od pierwszej minuty.
Andrzej Bledzewski zakotwiczy w bramce Arki na dłużej? W zeszłym sezonie bramki żółto-niebieskich strzegł Norbert Witkowski i wydawało się, że Arka ma bramkarza, który niebawem zapuka do drzwi mocniejszego klubu?
Bramkarzy mamy równorzędnych. Na razie za mojej kadencji drużyna przeciwna Andrzejowi Bledzewskiemu nie strzeliła bramki. Norbert trenuje świetnie, ale na razie musi na swoją szanse poczekać. Wszystko zależy od niego, ponieważ nie jestem trenerem, który przywiązuje się do nazwisk.
Jak pan ocenia naszą ligę, kiedyś z perspektywy telewidza, teraz z perspektywy ławki trenerskiej. Widać postęp?
Naszej lidze brakuje przede wszystkim obiektów, na których można rozgrywać spotkania na dobrym poziomie. Już w Lubinie widać było, że atmosfera na meczu była bardzo dobra. Marketingowo wygląda świetnie. Jest Canal Plus, są inne media, wszyscy pracują na rzecz Ekstraklasy. Jeśli chodzi o piłkarskie elementy to najlepszym wykładnikiem jest to, gdzie dochodzimy w europejskich pucharach. Przegrywamy ze słabszymi mimo że puchary są rozbudowywane cały czas przez UEFA. To jest problem i nie wiem, dlaczego tak się dzieje.
Jest ktoś, na kim wzoruje się pan w pracy trenerskiej?
Miałem szczęście w karierze, że udało mi się trafić na wielu dobrych trenerów, nie staram się na nikim wzorować. Czerpię to, co najlepsze od wszystkich. Razem z moim doświadczeniem i patrzeniem na piłkę daje to "mieszankę" i wskazuję moją filozofię gry. Myślę, że na razie w Arce nie jest źle. Podkreślam i uczulam zawodników, że oni walczą nie tylko o siebie, ale także o cały klub.
Kiedy będzie można powiedzieć, że Arka Gdynia to drużyna, na której Dariusz Pasieka odcisnął swoje piętno i że to jego ekipa?
Identyfikuję się z Arką od początku pracy tutaj. To jest moja drużyna i nie chcę narzekać na brak wzmocnień i sytuację finansowa. Musimy jak najwięcej wyciągnąć z zawodników, których mamy. Wtedy dopiero może przyjść czas na myślenie o wzmocnieniach, tworzeniu autorskiej drużyny i ocenianiu potencjału. Na razie trzeba pracować nad tym, by grać w tej rundzie jak najlepiej.
Rozmawiał Patryk Szczerba
Jest pan w Gdyni od ponad trzech tygodni. Udało się w tym okresie wygospodarować chwilę, by zwiedzić miasto i poznać jego atrakcje?
Nie miałem za dużo czasu na spacery. Od razu po przyjściu do klubu musieliśmy się mocno zabrać do pracy, bo czekał nas mecz z Wisłą. Oprócz stadionu i Hotelu Nadmorskiego, gdzie mieszkam nie miałem okazji zobaczyć innych miejsc. Jeśli chodzi o ludzi w Gdyni, to od samego początku czuję się bardzo dobrze. Mam nadzieję, że przyjdzie jeszcze czas na zwiedzanie i miasta i skorzystanie z atrakcji, które oferuje. Po 20 latach, podczas których nie byłem tutaj, musiało się sporo zmienić.
A jakie wrażenie zrobił na panu klub, jego organizacja, zaplecze, baza treningowa?
Na razie nie koncentrowałem się na tzw. organizacji klubu. Powoli zapoznaję się z ludźmi tu pracującymi. Na pewno wszyscy są klubowi oddani i chcą dla niego pracować. Jest to budujące zarówno dla mnie jak i drużyny. Jeśli chodzi o bazę treningową możemy być zadowoleni z głównego boiska, ale pewnych spraw treningowych nie możemy przeskoczyć. Mam nadzieję, że to przejściowy etap, bo zaczyna coś się dziać w kwestiach inwestycyjnych. Przyszły rok może być dla nas niełatwy ze względu na przebudowę. Na razie musimy skorzystać z tego, co mamy.
Będzie pan chciał sugerować działaczom jakieś modyfikacje i rozwiązania dotyczące bazy, które mogłyby polepszyć jej stan i zaawansowanie?
Widziałem dużo ośrodków. Mam możliwości pojechania do klubów niemieckich, gdzie prowadzone są treningi w profesjonalnych centrach, gdzie od najmłodszych lat szkoli się piłkarzy, by później mogli zaistnieć w seniorskiej piłce. Kosztuje to sporo, ale myślę, że warto w coś takiego zainwestować także w Gdyni.
To pytanie pewnie padało często, ale zadam jej jeszcze raz. Jak to jest, że Arka pod pana wodzą zaczęła natychmiast grać lepiej. Czy jest rzeczywiście tak, jak mówią kibice i obserwatorzy, że problem leżał w głowach zawodników?
Na to wygląda. Nie mogliśmy sobie pozwolić na ciężki trening przed Wisłą. Okazało się, że rozmowy "załapały" i dotarłem do chłopaków. Zrozumieli, że jeśli każdy jest odpowiedzialny za swoją działkę, cała drużyna może osiągnąć dobry wynik. Mentalnie drużyna musiała być w dołku psychicznym, bo mało wygrywała. Zawodnicy sami nagrodzili się dobrą gra w meczach z Wisłą i Zagłębiem, gdzie strzeliliśmy wreszcie bramki. Wymagam od piłkarzy ryzyka pod bramką rywali, którego być może wcześniej brakowało.
Mówi się, że systemy nie grają, a jednak po jego zmianie w Arce coś drgnęło...
Każdy trener ma swój system. Ja gram dwoma napastnikami i może dlatego np. Przemek Trytko zyskał taką pewność siebie, że postanowił 30 metrów od bramki ruszyć z piłką i strzelić gola. Myślę, że nieczęsto zdarza się to na boiskach Ekstraklasy, a na pewno była to rzadkość do tej pory w gdyńskiej Arce.
Jakim jest pan trenerem? Koncentracja przez cały tydzień i ciągłe myślenie o spotkaniu i stan gotowości, czy spokojne wyczekiwanie do meczu?
Nie można utrzymywać koncentracji przez cały tydzień. Tydzień składa się z siedmiu dni. Jeżeli rzeczy są wykonane na treningach, to prawdopodobieństwo sukcesu jest większe. Chcę, by koncentracja podnosiła się z dnia na dzień. Przed meczem musi dojść do 100 proc. Sam wiem, jak to jest bo pracowałem m.in. z Mario Baslerem. Potrafił do końca być rozluźniony, by po wejściu na murawę grać na 100 proc. Każdy zawodnik jest inny, ale w czasie meczu musi być w pełni zdyscyplinowany i skoncentrowany. Obdarzam zawodników zaufaniem, nie śpię z piłkarzami, nie chodzę za nimi. Wymagam wzajemnej ufności. Niesubordynacja zdarza się u mnie tylko raz - pierwszy i ostatni! - o czym piłkarze wiedzą.
Z gry której formacji jest pan wciąż niezadowolony i potrzebuje wzmocnień, bądź zmiany stylu?
Na dziś nie mamy możliwości zmian twarzy drużyny. Obserwuje ją, na razie forma jest zmienna, chciałbym ją ustabilizować. Chciałbym abyśmy więcej akcji rozgrywali skrzydłami. Chcę piłkarzy uczyć takiej gry. Rola bocznych zawodników robi się w tym momencie decydująca i to od nich będę wymagał najwięcej.
Czy w koncepcji mieści się Ljubomir Lubenov, który przez wielu jest uważany za najbardziej niedocenianego piłkarza Arki?
Lubenov grał w każdym meczu. Pozostaje kwestia jego miejsca na boisku. Gramy 4-4-2 i musimy szukać optymalnej pozycji dla niego. Mam nadzieję, że wszystkie walory, które posiada będzie w stanie pokazać na treningu i wtedy dostanie szansę od pierwszej minuty.
Andrzej Bledzewski zakotwiczy w bramce Arki na dłużej? W zeszłym sezonie bramki żółto-niebieskich strzegł Norbert Witkowski i wydawało się, że Arka ma bramkarza, który niebawem zapuka do drzwi mocniejszego klubu?
Bramkarzy mamy równorzędnych. Na razie za mojej kadencji drużyna przeciwna Andrzejowi Bledzewskiemu nie strzeliła bramki. Norbert trenuje świetnie, ale na razie musi na swoją szanse poczekać. Wszystko zależy od niego, ponieważ nie jestem trenerem, który przywiązuje się do nazwisk.
Jak pan ocenia naszą ligę, kiedyś z perspektywy telewidza, teraz z perspektywy ławki trenerskiej. Widać postęp?
Naszej lidze brakuje przede wszystkim obiektów, na których można rozgrywać spotkania na dobrym poziomie. Już w Lubinie widać było, że atmosfera na meczu była bardzo dobra. Marketingowo wygląda świetnie. Jest Canal Plus, są inne media, wszyscy pracują na rzecz Ekstraklasy. Jeśli chodzi o piłkarskie elementy to najlepszym wykładnikiem jest to, gdzie dochodzimy w europejskich pucharach. Przegrywamy ze słabszymi mimo że puchary są rozbudowywane cały czas przez UEFA. To jest problem i nie wiem, dlaczego tak się dzieje.
Jest ktoś, na kim wzoruje się pan w pracy trenerskiej?
Miałem szczęście w karierze, że udało mi się trafić na wielu dobrych trenerów, nie staram się na nikim wzorować. Czerpię to, co najlepsze od wszystkich. Razem z moim doświadczeniem i patrzeniem na piłkę daje to "mieszankę" i wskazuję moją filozofię gry. Myślę, że na razie w Arce nie jest źle. Podkreślam i uczulam zawodników, że oni walczą nie tylko o siebie, ale także o cały klub.
Kiedy będzie można powiedzieć, że Arka Gdynia to drużyna, na której Dariusz Pasieka odcisnął swoje piętno i że to jego ekipa?
Identyfikuję się z Arką od początku pracy tutaj. To jest moja drużyna i nie chcę narzekać na brak wzmocnień i sytuację finansowa. Musimy jak najwięcej wyciągnąć z zawodników, których mamy. Wtedy dopiero może przyjść czas na myślenie o wzmocnieniach, tworzeniu autorskiej drużyny i ocenianiu potencjału. Na razie trzeba pracować nad tym, by grać w tej rundzie jak najlepiej.
Rozmawiał Patryk Szczerba
Copyright Arka Gdynia |