TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

25.10.2006

Stal Sanok - Prokom Arka Gdynia 0:1 (Dziennik Bałtycki)

Pucharowa droga Prokomu Arki Gdynia nie zakończyła się na trzecioligowej Stali Sanok. Kto jednak śledził na bieżąco informacje napływające z meczu, miał prawo się zdenerwować. Dopiero trzy minuty przed końcem dogrywki gol Janusza Dziedzica uratowal Arkę przed blamażem.
Zagramy w najsilniejszym składzie, bo zależy nam na pucharowym awansie - zapewniał przed meczem w Sanoku trener Wojciech Stawowy. I rzeczywiście wystawił swoich najlepszych piłkarzy, którzy jednak sympatykom Arki zgotowali w Sanoku prawdziwa drogę przez mękę. Można oczywiście napisać, że ze Stalą przegrała w poprzedniej pucharowej rundzie Legia Warszawa, ale trzeba też pamiętać, że kilka dni temu w Sanoku wygrał pewnie 3:1 AKS Busko Zdrój, a Stal pozostaje nadal najsłabszą drużyną grupy 4 trzeciej ligi. Można też napisać, że boisko było w kiepskim stanie, a piłkarze Arki o godzinie 13 raczej myślą o obiedzie, a nie o graniu. To wszystko nie tłumaczy jednak słabego występu gdynian w tym spotkaniu.
Taktykę gospodarzy można było założyć w ciemno. Będą się bronić prawie całą drużyną i szukać szczęścia w kontratakach. Tak było, a swoją szansę sanoczanie mieli w 80 minucie gry. Jeden z piłkarzy Stali znalazł się w sytuacji sam na sam z Norbertem Witkowskim, ale bramkarz Arki nie dał się pokonać.
Gdyński zespół miał w tym spotkaniu przewagę, lecz świetnie spisywał się w bramce 18-letni Dawid Pietrzkiewicz. W 31 minucie w dobrym stylu odbił piłkę po strzale z rzutu wolnego Olgierda Moskalewicza. W 53 min ponownie nie dał się pokonać Moskalewiczowi, a w 66 min okazał się lepszy od Damiana Nawrocika. Tuż przed końcem meczu w idealnej wręcz sytuacji znalazł się Janusz Dziedzic, ale znowu Pietrzkiewicz był górą.
W dogrywce piłkę, po strzale Krzysztofa Sobieraja, wybili z linii bramkowej obrońcy gospodarzy, aż wreszcie w 116 minucie meczu Dziedzic trafił do siatki. 1:0 i Arka gra dalej w Pucharze Polski.
- Nie mogę być zadowolony z gry moich zawodników - mówił po meczu trener Stawowy. - Mniej się denerwuję jak oglądam horrory, bo wówczas wiem, że wszystko wymyślił scenarzysta i reżyser. Zamiast załatwić zwycięstwo w pierwszej połowie, zafundowaliśmy sobie dogrywkę i to przed cieżkim ligowym meczem z ŁKS Łódź. Graliśmy źle i trzeba podziękować Bogu, że wygraliśmy - zakończył Stawowy.

Stal - Arka 0:1 (0:0, 0:0)

0:1 Janusz Dziedzic (116 min.)
Żółte kartki: Ireneusz Gryboś (Stal) oraz Tomasz Sokołowski, Krzysztof Sobieraj (Arka).
Sędzia: Paweł Gil (Lublin). Widzów ok. 2,5 tysiąca
Arka: Witkowski - Kowalski (60 Griszczenko), Jawny, Sobieraj, Sokołowski - Przytuła, Ława, Moskalewicz - Dziedzic, Niciński (46 Nawrocik), Wróblewski (78 Mazurkiewicz).

Co dalej?

Piłkarze Prokomu Arki Gdynia są w ćwierćfinału Pucharu Polski. Co zatem czeka gdyńskich zawodników i kibiców w dalszej części pucharowej rywalizacji?.
Za kilka dni nastąpi losowanie par ćwierćfinałowych, a na tym poziomie gra się już mecz i rewanż. Pierwsze spotkania zaplanowane są na 7/8 listopada, a mecze rewanżowe na 5/6 grudnia. Tak jest w terminarzu, ale PZPN nie wyklucza zmian. Dlaczego?
Otóż ciągle trwają rozmowy na temat sprzedaży praw telewizyjnych do pokazywania decydującej fazy pucharowych zmagań. Bliskie finalizacji są rozmowy z TVN, ale telewizja stawia warunek, aby mecze ćwierćfinałowe przenieść na wiosnę przyszłego roku.

Byłem pewny że coś strzelimy

Coraz lepiej spisuje się w Arce Janusz Dziedzic. W pięciu ostatnich meczach gdynian strzelił cztery bramki. Trzy w lidze i jedną wczoraj w Sanoku, na wagę pucharowego awansu.
- Strzelając bramkę Stali uratowal pan kolegów przed blamażem - zagadnęliśmy Dziedzica.

- Nie sądze, abym kogoś ratował. Przecież przegrywa lub wygrywa cała drużyna. Zapewniam, że wszystkim nam jednakowo zależało na zwycięstwie i byłem pewien, że w końcu coś strzelimy. To prawda, iż gra nam się nie układała i wyjątkowo długo musieliśmy czekać na tego gola. Olo Moskalewicz dobrze wypatrzył mnie w polu karnym, celnie podał piłkę, a ja strzeliłem. Dobrze broniący w tym meczu bramkarz Stali przepuścił piłkę pomiędzy nogami. On miał pecha, ja miałem szczęście, chociaż w trakcie meczu odbił piłkę po znacznie trudniejszym moim strzale. Najważniejsze jednak, że gramy w pucharze dalej - powiedział Dziedzic.

Janusz Woźniak







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia