TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

25.05.2009

Nadzieja umiera ostatnia

Arka przywiezie do Gdyni jeden punkt z Bełchatowa. Tylko jeden i aż jeden. "Tylko" jeden, bo gdynianie zgarnęliby komplet oczek, gdyby sędzia uznał prawidłowo zdobytą bramkę przez nasz zespół i "aż" jeden, bo przedłuża on szanse Arki na utrzymanie w krajowej elicie.

GKS Bełchatów - Arka Gdynia 1:1 (1:1)

SKŁADY

W 85. minucie Dariusz Żuraw trąca lekko piłkę, a ta wpada do siatki. Wysoko unosi ręce do góry w geście triumfu, bo ten gol powinien znów przybliżyć Arce utrzymanie w ekstraklasie, ale sędziujący w tym meczu Artur Radziszewski bramki nie uznaje, odgwizdując faul Zakrzewskiego na Magdoniu. Telewizyjne powtórki jednak nie pozostawiają wątpliwości, że to obrońca GKS-u powstrzymywał Zakrzewskiego i gol powinien być uznany, co zresztą zgodnie potwierdzili także telewizyjni eksperci. Stało się jednak inaczej i Arka z pozycji "czerwonej latarni" przystąpi do ostatniego meczu z Odrą Wodzisław, lecz wciąż ma realne szanse na utrzymanie w ekstraklasie, a przynajmniej na szansę obrony swojego miejsca w elicie w barażach z pierwszoligowcem.

Po kilkunastu minutach meczu w Bełchatowie trudno było jednak przypuszczać, że podopieczni Marka Chojnackiego będą w stanie wywalczyć choćby remis, bo już w 11. minucie popełnili fatalny błąd w defensywie. Do zagranej z głębi pola piłki wyszedł zupełnie osamotniony Wróbel, który bez asysty żadnego z obrońców w prostu sposób ograł Witkowskiego i otworzył wynik.

Kilka chwil później od kolejnych goli dla gospodarzy uchronił nas Witkowski, który najpierw w nieprawdopodobny sposób obronił strzał z pięciu metrów, a potem wygrał pojedynek "sam na sam" z napastnikiem "brunatnych".
Potem otrząsnęli się wreszcie Arkowcy i stworzyli sobie kilka okazji do wyrównania. Pierwszą z nich zaprzepaścił Zakrzewski, który z trzech metrów nie trafił do bramki, za to większą skutecznością popisał się niezawodny ostatnio Niciński, który doszedł do piłki zagranej przez Żurawia i z bliskiej odległości trafił do siatki Sapeli. Warto podkreślić, że popularny "Nitek" pojawił się na boisku zaledwie kilka minut wcześniej, zmieniając Wachowicza.

Po przerwie mecz był zdecydowanie bardziej wyrównany, choć przede wszystkim za sprawą sytuacji z 85. minuty, bliższa szczęścia była Arka. Wynik jednak nie uległ zmianie, a sprawa statusu ligowego naszej drużyny wciąż pozostaje otwarta. Nie pozostaje zatem nic innego, jak wygrać ostatni mecz z Odrą i oczekiwać pomyślnych wiadomości z innych stadionów.







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia