Aktualności
04.05.2009
Krauze wspierał z trybun (trojmiasto.pl)
Piłkarze Arki po niezwykle dramatycznym meczu zremisowali ze Śląskiem Wrocław 3:3 (0:2). Na trybunach stadionu w Gdyni pojawił się dawno tutaj nie widziany Ryszard Krauze. Do jego grupy biznesowej wciąż należy klub. Szefowi Prokomu towarzyszył Wojciech Szczurek, prezydent miasta.
.
Bramki:
Zakrzewski 60, Niciński 76, Fojut (samobójcza) 90+2 - Dudek 15 (karny), Szewczuk 25, M.Gancarczyk 65.
ARKA: Witkowski - Kowalski, Żuraw, Anderson, Telichowski (34 Niciński) - Sokołowski (80 Trytko), Łabędzki (46 Wachowicz), Budziński, Ława - Ljubenow - Zakrzewski.
ŚLĄSK: Kaczmarek - Wołczek, Celeban, Fojut, Pawelec - M. Gancarczyk, Ulatowski, Dudek, Łukasiewicz, Szewczuk - Sotirović.
Sędzia: Jarzębak (Bytom). Żółte kartki: Kowalski, Anderson, Zakrzewski (Arka), M.Gancarczyk, Wołczek (Śląsk). Czerwona kartka: Kowalski (druga żółta 90+3). Widzów: 5 000.
Arka od pierwszych minut starała się grać pressingiem. Najbardziej wysunięci Zbigniew Zakrzewski i Ljubomir Ljubenow próbowali atakować już obrońców. W 7. minucie nastąpiła pierwsza groźna akcja, po której Bartosz Ława, grający dziś na lewej pomocy, strzelił nad poprzeczką.
W 10. minucie niesamowite szczęście uratowało gości. Wojciech Kaczmarek popisał się interwencją kolejki, o ile nie sezonu. Po dośrodkowaniu z wolnego Tomasza Sokołowskiego głową uderzył Błażej Telichowski. Piłka odbiła się od słupka i zapewne wpadłaby do siatki, gdyby nie interwencja już niemal leżącego bramkarz Śląska nogą!
Po kwadransie cieszyli się jednak przyjezdni. Tomasz Szewczuk, który zagrał w "11" tylko dlatego, że za kartki "wisiał" Janusz Gancarczyk przedarł się lewym skrzydłem, a gdy wpadł w pole karne, Łukasz Kowalski ratował się faulem. Sędzia wskazał na "wapno". Przy uderzeniu z karnego Norbert Witkowski wyczuł intencje strzelca, ale Sebastian Dudek uderzył na tyle mocno i precyzyjnie, że padł gol.
Dwie minuty później Arka miała wolnego 25 metrów na wprost bramki. Niestety, Ljubenow uderzył w mur. W 20. minucie kolejna groźna akcja żółto-niebieskich porwała wrocławską obronę. Strzał Ljubenowa pewnie obronił Kaczmarek.
W 34. minucie Marek Chojnacki zdecydował się na pierwszą zmianę. Wycofał lewego obrońcę Telichowskiego, a wprowadził napastnika Grzegorza Nicińskiego. Niestety, nie oznaczało to bardziej ofensywnego ustawienia, bo Zbigniew Zakrzewski zamiast być drugim napastnikiem został prawym pomocnikiem. Nic dziwnego, że zawiedziona publiczność zaśpiewała "piłkarze, chodźcie na grilla!" Potem była jeszcze bardziej złośliwa, gdyż rozległo się "wszystkie dziewczynki, idziemy do Mandarynki". Aż wreszcie było motywacyjne skandowanie pod tytułem "zapier...!"
Dopiero w drugiej połowie gdyński szkoleniowiec zdecydował się na grę dwoma napastnikami, czyli Zakrzewskim i Nicińskim, bo lewoskrzydłowy Marcin Wachowicz zmienił defensywnego pomocnika, Michała Łabędzkiego.
W 55. minucie znów Arka była w opałach. Vuk Sotirović ograł Dariusza Żurawia i faulem musiał ratować się Anderson. Z 25 metrów z wolnego strzelił Jarosław Fojut, a Witkowski z najwyższym trudem wybił piłkę na róg. W odpowiedzi nastąpiła szybka akcja Arki zakończona strzałem Nicińskiego i obroną Kaczmarka.
Nadzieje odżyły w 60. minucie. Po rzucie rożnym Tomasz Sokołowski wrzucił piłkę na głowę Zakrzewskiego, a napastnik strzelił na 1:2. Jednak już pięć minut później nastąpiła szybka kontra Śląska. Sotirović wyłożył piłkę Gancarczykowi, który musiał trafić, bo w bramce został tylko jeden gdyński obrońca.
W 68. minucie na trybuny został wyrzucony Ryszard Tarasiewicz. Trener Śląska po kolejnym zwróceniu mu uwagi przez sędziego technicznego, że przekroczył strefę przewidzianą dla szkoleniowców, ze złości cisnął bidonem o ziemię.
Na kwadrans przed końcem banalny błąd popełnił Fojut. Stoper podał piłkę do bramkarza zbyt lekko, na co tylko czyhał Niciński. Grzegorz przejął futbolówkę, przerzucił ją nad Kaczmarkiem, zdobywając gola na 2:3.
Gdynianie do końca gonili wynik. Seryjnie bili rzuty rożne, ale nic z nich nie wynikało. Celnie strzelił jedynie Anderson, ale zbyt lekko, aby zaskoczyć bramkarza. Ponadto był rzut wolny z około 25 metrów, ale Bartosz Ława uderzył w mur.
Wreszcie w doliczonym czasie uśmiechnęło się do nich szczęście. Po wolnym egzekwowanym przez Wachowicza strzelił głową Przemysław Trytko, bramkarz odbił piłkę przed siebie, a do siatki wpakował ją... Fojut, którego umiejętnie naciskał Kowalski.
jag.
.
Bramki:
Zakrzewski 60, Niciński 76, Fojut (samobójcza) 90+2 - Dudek 15 (karny), Szewczuk 25, M.Gancarczyk 65.
ARKA: Witkowski - Kowalski, Żuraw, Anderson, Telichowski (34 Niciński) - Sokołowski (80 Trytko), Łabędzki (46 Wachowicz), Budziński, Ława - Ljubenow - Zakrzewski.
ŚLĄSK: Kaczmarek - Wołczek, Celeban, Fojut, Pawelec - M. Gancarczyk, Ulatowski, Dudek, Łukasiewicz, Szewczuk - Sotirović.
Sędzia: Jarzębak (Bytom). Żółte kartki: Kowalski, Anderson, Zakrzewski (Arka), M.Gancarczyk, Wołczek (Śląsk). Czerwona kartka: Kowalski (druga żółta 90+3). Widzów: 5 000.
Arka od pierwszych minut starała się grać pressingiem. Najbardziej wysunięci Zbigniew Zakrzewski i Ljubomir Ljubenow próbowali atakować już obrońców. W 7. minucie nastąpiła pierwsza groźna akcja, po której Bartosz Ława, grający dziś na lewej pomocy, strzelił nad poprzeczką.
W 10. minucie niesamowite szczęście uratowało gości. Wojciech Kaczmarek popisał się interwencją kolejki, o ile nie sezonu. Po dośrodkowaniu z wolnego Tomasza Sokołowskiego głową uderzył Błażej Telichowski. Piłka odbiła się od słupka i zapewne wpadłaby do siatki, gdyby nie interwencja już niemal leżącego bramkarz Śląska nogą!
Po kwadransie cieszyli się jednak przyjezdni. Tomasz Szewczuk, który zagrał w "11" tylko dlatego, że za kartki "wisiał" Janusz Gancarczyk przedarł się lewym skrzydłem, a gdy wpadł w pole karne, Łukasz Kowalski ratował się faulem. Sędzia wskazał na "wapno". Przy uderzeniu z karnego Norbert Witkowski wyczuł intencje strzelca, ale Sebastian Dudek uderzył na tyle mocno i precyzyjnie, że padł gol.
Dwie minuty później Arka miała wolnego 25 metrów na wprost bramki. Niestety, Ljubenow uderzył w mur. W 20. minucie kolejna groźna akcja żółto-niebieskich porwała wrocławską obronę. Strzał Ljubenowa pewnie obronił Kaczmarek.
W 34. minucie Marek Chojnacki zdecydował się na pierwszą zmianę. Wycofał lewego obrońcę Telichowskiego, a wprowadził napastnika Grzegorza Nicińskiego. Niestety, nie oznaczało to bardziej ofensywnego ustawienia, bo Zbigniew Zakrzewski zamiast być drugim napastnikiem został prawym pomocnikiem. Nic dziwnego, że zawiedziona publiczność zaśpiewała "piłkarze, chodźcie na grilla!" Potem była jeszcze bardziej złośliwa, gdyż rozległo się "wszystkie dziewczynki, idziemy do Mandarynki". Aż wreszcie było motywacyjne skandowanie pod tytułem "zapier...!"
Dopiero w drugiej połowie gdyński szkoleniowiec zdecydował się na grę dwoma napastnikami, czyli Zakrzewskim i Nicińskim, bo lewoskrzydłowy Marcin Wachowicz zmienił defensywnego pomocnika, Michała Łabędzkiego.
W 55. minucie znów Arka była w opałach. Vuk Sotirović ograł Dariusza Żurawia i faulem musiał ratować się Anderson. Z 25 metrów z wolnego strzelił Jarosław Fojut, a Witkowski z najwyższym trudem wybił piłkę na róg. W odpowiedzi nastąpiła szybka akcja Arki zakończona strzałem Nicińskiego i obroną Kaczmarka.
Nadzieje odżyły w 60. minucie. Po rzucie rożnym Tomasz Sokołowski wrzucił piłkę na głowę Zakrzewskiego, a napastnik strzelił na 1:2. Jednak już pięć minut później nastąpiła szybka kontra Śląska. Sotirović wyłożył piłkę Gancarczykowi, który musiał trafić, bo w bramce został tylko jeden gdyński obrońca.
W 68. minucie na trybuny został wyrzucony Ryszard Tarasiewicz. Trener Śląska po kolejnym zwróceniu mu uwagi przez sędziego technicznego, że przekroczył strefę przewidzianą dla szkoleniowców, ze złości cisnął bidonem o ziemię.
Na kwadrans przed końcem banalny błąd popełnił Fojut. Stoper podał piłkę do bramkarza zbyt lekko, na co tylko czyhał Niciński. Grzegorz przejął futbolówkę, przerzucił ją nad Kaczmarkiem, zdobywając gola na 2:3.
Gdynianie do końca gonili wynik. Seryjnie bili rzuty rożne, ale nic z nich nie wynikało. Celnie strzelił jedynie Anderson, ale zbyt lekko, aby zaskoczyć bramkarza. Ponadto był rzut wolny z około 25 metrów, ale Bartosz Ława uderzył w mur.
Wreszcie w doliczonym czasie uśmiechnęło się do nich szczęście. Po wolnym egzekwowanym przez Wachowicza strzelił głową Przemysław Trytko, bramkarz odbił piłkę przed siebie, a do siatki wpakował ją... Fojut, którego umiejętnie naciskał Kowalski.
jag.
Copyright Arka Gdynia |