Aktualności
23.04.2009
Śląsk Wrocław - Arka Gdynia 3:0 (Dziennik Bałtycki)
Po żenująco słabej grze piłkarze Arki Gdynia przegrali wczoraj w pierwszym meczu półfinałowym Pucharu Ekstraklasy ze Śląskiem Wrocław 0:3. Bardziej od porażki boli styl, a w zasadzie jego brak. Za tydzień w Gdyni mecz rewanżowy., ale nie ma się co łudzić, że gdynianie odrobią straty. Widać 200 tysięcy złotych, czyli premia za awans do finału, to nie są pieniądze, o które żółto-niebiescy chcieliby powalczyć.
Trener Marek Chojnacki, w porównaniu do ligowego meczu z Wisłą Kraków, dokonał siedmiu zmian w podstawowym składzie. W trakcie gry dokonał sześciu kolejnych. W sumie więc zrobił swoisty przegląd klubowej kadry, bo w trakcie dwóch potyczek z Wisłą i Śląskiem, w warunkach meczowych, sprawdził ponad 20 zawodników. I teraz pewnie boli go głowa, bo zawodników, na których może spokojnie postawić w najbliższym derbowym meczu z Lechią jest zaledwie kilku. To co ostatnio wyprawiają piłkarze Arki na boisku woła o pomstę do nieba. Panowie obudźcie się, bo z taką grą, ambicją i zaangażowaniem na boisku bez problemu... spadniecie z ekstraklasy.
O meczu we Wrocławiu trudno cokolwiek, w odniesieniu do Arki, napisać pozytywnego. Wejście w pole karne wrocławian było dla piłkarzy trenera Marka Chojnackiego, jak zdobycie szczytu Mount Everest. Czyli praktycznie nieosiągalne. Raz pojawił się w nim Michał Pietroń i trafił piłką w nogi bramkarza (to był jedyny celny strzał Arki w tym meczu) i raz Marcin Wachowicz, strzelając kilka metrów od bramki. Śląsk gole zdobył bez większego wysiłku, bo w grze defensywnej gdynianie prześcigali się w ilości błędów i uprzejmości wobec rywali.
- Jesteśmy w potężnym dołku i ciężko będzie z niego wyjść. Nie potrafimy przeprowadzić akcji złożonej z 3-4 celnych podań. W obronie robimy prezenty po indywidualnych błędach. Zmiana trenera zazwyczaj daje drużynie "kopa", ale u nas, przyznaję, że tego nie widać. To wszystko dziwne, bo mamy przecież naprawdę dobrych piłkarzy. Pozostaje wierzyć, że się odrodzimy, że takim punktem zwrotnym będzie najbliższy derbowy mecz z Lechią. Przecież do utrzymania w ekstraklasie potrzebujemy zaledwie kilku punktów - mówił po wtorkowym spotkaniu zawodnik Arki Tomasz Sokołowski. No to czekamy na to odrodzenie...
Śląsk Wrocław - Arka Gdynia 3:0 (2:0)
Bramki: 1:0 Piotr Celaban (11), 2:0 Vuk Sotirović (44), 3:0 Kamil Biliński (49).
Śląsk: Kaczmarek - Wołczek (70 Ćap), Celeban, Fojut, Pawelec - M. Gancarczyk, Łukasiewicz, Ulatowski (77 Sobociński), Mila (35 Dudek), J. Gancarczyk (46 Klofik) - Sotirović (46 Biliński).
Arka: Bledzewski - Kowalski (46 Telichowski), Anderson, Łabędzki, Płotka - Sokołowski (46 Wachowicz), Ulanowski (5 Weinar), Przytuła (76 Lubenow), Moskalewicz (46 Kojder), Pietroń (64 Budziński) - Trytko.
Sędziował: Sebastian Jarzębek (Bytom).
Widzów: ok. 4 tys.
Janusz Woźniak
Trener Marek Chojnacki, w porównaniu do ligowego meczu z Wisłą Kraków, dokonał siedmiu zmian w podstawowym składzie. W trakcie gry dokonał sześciu kolejnych. W sumie więc zrobił swoisty przegląd klubowej kadry, bo w trakcie dwóch potyczek z Wisłą i Śląskiem, w warunkach meczowych, sprawdził ponad 20 zawodników. I teraz pewnie boli go głowa, bo zawodników, na których może spokojnie postawić w najbliższym derbowym meczu z Lechią jest zaledwie kilku. To co ostatnio wyprawiają piłkarze Arki na boisku woła o pomstę do nieba. Panowie obudźcie się, bo z taką grą, ambicją i zaangażowaniem na boisku bez problemu... spadniecie z ekstraklasy.
O meczu we Wrocławiu trudno cokolwiek, w odniesieniu do Arki, napisać pozytywnego. Wejście w pole karne wrocławian było dla piłkarzy trenera Marka Chojnackiego, jak zdobycie szczytu Mount Everest. Czyli praktycznie nieosiągalne. Raz pojawił się w nim Michał Pietroń i trafił piłką w nogi bramkarza (to był jedyny celny strzał Arki w tym meczu) i raz Marcin Wachowicz, strzelając kilka metrów od bramki. Śląsk gole zdobył bez większego wysiłku, bo w grze defensywnej gdynianie prześcigali się w ilości błędów i uprzejmości wobec rywali.
- Jesteśmy w potężnym dołku i ciężko będzie z niego wyjść. Nie potrafimy przeprowadzić akcji złożonej z 3-4 celnych podań. W obronie robimy prezenty po indywidualnych błędach. Zmiana trenera zazwyczaj daje drużynie "kopa", ale u nas, przyznaję, że tego nie widać. To wszystko dziwne, bo mamy przecież naprawdę dobrych piłkarzy. Pozostaje wierzyć, że się odrodzimy, że takim punktem zwrotnym będzie najbliższy derbowy mecz z Lechią. Przecież do utrzymania w ekstraklasie potrzebujemy zaledwie kilku punktów - mówił po wtorkowym spotkaniu zawodnik Arki Tomasz Sokołowski. No to czekamy na to odrodzenie...
Śląsk Wrocław - Arka Gdynia 3:0 (2:0)
Bramki: 1:0 Piotr Celaban (11), 2:0 Vuk Sotirović (44), 3:0 Kamil Biliński (49).
Śląsk: Kaczmarek - Wołczek (70 Ćap), Celeban, Fojut, Pawelec - M. Gancarczyk, Łukasiewicz, Ulatowski (77 Sobociński), Mila (35 Dudek), J. Gancarczyk (46 Klofik) - Sotirović (46 Biliński).
Arka: Bledzewski - Kowalski (46 Telichowski), Anderson, Łabędzki, Płotka - Sokołowski (46 Wachowicz), Ulanowski (5 Weinar), Przytuła (76 Lubenow), Moskalewicz (46 Kojder), Pietroń (64 Budziński) - Trytko.
Sędziował: Sebastian Jarzębek (Bytom).
Widzów: ok. 4 tys.
Janusz Woźniak
Copyright Arka Gdynia |