Aktualności
20.04.2009
Nowy trener, stara gra Arki (Gazeta Wyborcza)
Trzeci mecz u siebie na wiosnę i trzecia porażka 0:1. W spotkaniu z Wisła Kraków piłkarze Arki Gdynia byli totalnie bezradni i mimo zmiany trenera zagrali gorzej niż w poprzednich meczach
Trener Marek Chojnacki, który zastąpił w Gdyni Czesława Michniewicza, nie dokonał rewolucyjnych zmian w składzie. W porównaniu z poprzednim, przegranym 0:3 meczem z ŁKS Łódź, w wyjściowym składzie zabrakło tylko Ljubomira Ljubenova i Marcina Budzińskiego. Zastąpili ich Marcin Wachowicz i Olgierd Moskalewicz. Zmiany w składzie, a także nowe ustawienie (4-2-3-1), nic nie pomogły. Arka zagrała wręcz gorzej niż w poprzednich meczach pod wodzą Michniewicza, nie była w stanie przeprowadzić choć jednej dobrej akcji.
- Przykro jest przegrać w debiucie na swoim boisku. Widać było, zwłaszcza w pierwszej połowie, że moi piłkarze są sparaliżowani. Do utraty bramki wręcz zachęcaliśmy Wisłę, żeby coś nam w końcu strzeliła. Graliśmy z nożem na gardle, ale graliśmy źle - ocenił Chojnacki, który nie szczędził (i słusznie) krytyczny uwag o grze swojej drużyny. - Wisła kontrolowała mecz. My próbowaliśmy coś zrobić, ale nie przeprowadziliśmy żadnej płynnej akcji, nasza gra była szarpana. Najgorsze było to, że popełnialiśmy mnóstwo prostych błędów, do których Wisła nawet nas nie zmuszała. Nie rozumiem tych błędów. Tym bardziej że w zespole mam tylu doświadczonych zawodników.
Jedyne zagrożenie pod bramką Wisły Arka stwarzała po stałych fragmentach gry. W pierwszej połowie, po rzucie rożnym strzelał Michał Łabędzki, ale mocno niecelnie. Była to jedyna okazja Arki przed przerwą. W drugiej połowie trzy razy blisko pokonania Mariusza Pawełka był Błażej Telichowski, oczywiście po rzutach wolnych. Zwłaszcza w 54. min, kiedy dośrodkowywał Wachowicz, bramkarz Wisły popisał się świetną interwencją po uderzeniu Telichowskiego. - To była genialna parada - chwalił bramkarza trener Wisły Maciej Skorża.
Wisła strzeliła bramkę także po stałym fragmencie. Środkowy obrońca Marcelo wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego Patryka Małeckiego i choć strzelał głową z ok. 13 m, to udało mu się przelobować Norberta Witkowskiego. Dwie niezłe okazje przed przerwą miał też Marek Zieńczuk (niemiłosiernie wyzywany przez kibiców), ale najpierw jego dogranie piłki do Rafała Boguskiego zablokował Łukasz Kowalski, a potem pomocnik Wisły strzelił mocno zza pola karnego, ale tuż nad poprzeczką.
Chojnacki długo czekał ze zmianami. Dopiero kwadrans przed końcem ściągnął z boiska jednego z dwóch defensywnych pomocników - Moskalewicza. - Zmian, na bardziej ofensywne, chciałem dokonać już w przerwie, ale Żuraw zgłosił uraz, miał podkręcony staw skokowy. Nie wiedziałem, czy wytrzyma do końca, dlatego poczekałem ze zmianami - tłumaczy trener Arki, który ma przed sobą mnóstwo pracy. - Ważny będzie dla mnie każdy dzień, choć nie jest dobre, że gramy teraz co trzy dni. Potrzeba nam bowiem spokojnej pracy i dużo treningu. Będę musiał dotrzeć do zawodników i wytłumaczyć im, że powinniśmy grać od pierwszej do ostatniej minuty, a nie tylko fragmentami.
Wisła, do której składu wrócił Paweł Brożek, po strzelonej bramce kontrolowała grę. - W drugiej połowie zbyt mocno się cofnęliśmy, choć nie było takich założeń, nie mieliśmy bronić wyniku. Graliśmy dobrze i taką grę chcieliśmy kontynuować. Ale w drugiej połowie Arka nam na to nie pozwoliła - powiedział Skorża. Dodał też, że jego zespół zdobył punkty na wyjątkowo gorącym terenie, ale powiedział to tylko grzecznościowo. Arka rozegrała bowiem trzeci w rundzie wiosennej mecz na swoim boisku i... trzeci przegrała 0:1 (wcześniej z Legią Warszawa i Piastem Gliwice). Gdynianie zdobyli wiosną zaledwie dwa punkty i z taką grą są głównym kandydatem do spadku.
Arka Gdynia 0
Wisła Kraków 1 (1)
STRZELEC BRAMKI
Wisła: Marcelo (28.).
SKŁADY
Arka: Witkowski - Kowalski, Łabędzki, Żuraw, Telichowski - Scherfchen, Moskalewicz Ż (75. Niciński)- Sokołowski, Ława (84. Ljubenov), Wachowicz (65. Pietroń) - Zakrzewski.
Wisła: Pawełek - Baszczyński, Marcelo, Głowacki, Piotr Brożek - Małecki Ż (76. Łobodziński), Sobolewski, Diaz, Zieńczuk - Boguski (86. Cantoro) - Ćwielong (64. Paweł Brożek).
Sędzia: Adam Lyczmański (Bydgoszcz).
Widzów: 8 tys.
Grzegorz Kubicki
Dla Gazety
Łukasz Kowalski
obrońca Arki
- Staraliśmy się, jak mogliśmy, graliśmy ambitnie, ale na niewiele się to zdało. Tak się składa, że przegrywamy kolejny mecz u siebie 0:1. Ponownie zabrakło skuteczności i odrobiny szczęścia pod bramką rywala. Nie wiem, skąd brała się nasza nerwowość i brak dokładności. Za tydzień gramy mecz o życie. Potrzebujemy punktów w równym stopniu co Lechia, piłkarsko też jesteśmy na podobnym poziomie, więc czeka nas jeszcze trudniejszy mecz niż z Wisłą.
Tomasz Sokołowski
pomocnik Arki
- Oddaliśmy Wiśle punkty na tacy. Nie znajduję żadnego usprawiedliwienia dla naszej postawy. Nic nam nie wychodziło, brakowało... wszystkiego, w każdym elemencie gry Wisła przeważała i wywiozła z Gdyni zasłużone trzy punkty. Jedyne zagrożenie stwarzaliśmy po stałych fragmentach gry, a to na Wisłę zdecydowanie za mało. Mam nadzieję, że praca trenera Chojnackiego szybko przyniesie wymierne efekty, bo nasza sytuacja robi się dramatyczna. Jesteśmy na krawędzi.
Rafał Boguski
pomocnik Wisły
- Cieszymy się ze zwycięstwa, bo stadion Arki jest trudnym terenem dla każdej drużyny. To był ciężki mecz, zwycięstwo musieliśmy wybiegać. W ostatnim czasie bramki strzelają nasi obrońcy, ale tak naprawdę nie ma dla nas żadnego znaczenia, kto wpisuje się na listę strzelców. Najważniejsze jest zwycięstwo i fakt, że nadal pozostajemy w grze o mistrzostwo Polski. W następnej kolejce gramy z Górnikiem Zabrze, ale nawet fakt, że na ich ławce siedzi Henryk Kasperczak, nie będzie miał większego znaczenia. Podejdziemy do tego meczu, jak do każdego innego.
not. mkor
Trener Marek Chojnacki, który zastąpił w Gdyni Czesława Michniewicza, nie dokonał rewolucyjnych zmian w składzie. W porównaniu z poprzednim, przegranym 0:3 meczem z ŁKS Łódź, w wyjściowym składzie zabrakło tylko Ljubomira Ljubenova i Marcina Budzińskiego. Zastąpili ich Marcin Wachowicz i Olgierd Moskalewicz. Zmiany w składzie, a także nowe ustawienie (4-2-3-1), nic nie pomogły. Arka zagrała wręcz gorzej niż w poprzednich meczach pod wodzą Michniewicza, nie była w stanie przeprowadzić choć jednej dobrej akcji.
- Przykro jest przegrać w debiucie na swoim boisku. Widać było, zwłaszcza w pierwszej połowie, że moi piłkarze są sparaliżowani. Do utraty bramki wręcz zachęcaliśmy Wisłę, żeby coś nam w końcu strzeliła. Graliśmy z nożem na gardle, ale graliśmy źle - ocenił Chojnacki, który nie szczędził (i słusznie) krytyczny uwag o grze swojej drużyny. - Wisła kontrolowała mecz. My próbowaliśmy coś zrobić, ale nie przeprowadziliśmy żadnej płynnej akcji, nasza gra była szarpana. Najgorsze było to, że popełnialiśmy mnóstwo prostych błędów, do których Wisła nawet nas nie zmuszała. Nie rozumiem tych błędów. Tym bardziej że w zespole mam tylu doświadczonych zawodników.
Jedyne zagrożenie pod bramką Wisły Arka stwarzała po stałych fragmentach gry. W pierwszej połowie, po rzucie rożnym strzelał Michał Łabędzki, ale mocno niecelnie. Była to jedyna okazja Arki przed przerwą. W drugiej połowie trzy razy blisko pokonania Mariusza Pawełka był Błażej Telichowski, oczywiście po rzutach wolnych. Zwłaszcza w 54. min, kiedy dośrodkowywał Wachowicz, bramkarz Wisły popisał się świetną interwencją po uderzeniu Telichowskiego. - To była genialna parada - chwalił bramkarza trener Wisły Maciej Skorża.
Wisła strzeliła bramkę także po stałym fragmencie. Środkowy obrońca Marcelo wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego Patryka Małeckiego i choć strzelał głową z ok. 13 m, to udało mu się przelobować Norberta Witkowskiego. Dwie niezłe okazje przed przerwą miał też Marek Zieńczuk (niemiłosiernie wyzywany przez kibiców), ale najpierw jego dogranie piłki do Rafała Boguskiego zablokował Łukasz Kowalski, a potem pomocnik Wisły strzelił mocno zza pola karnego, ale tuż nad poprzeczką.
Chojnacki długo czekał ze zmianami. Dopiero kwadrans przed końcem ściągnął z boiska jednego z dwóch defensywnych pomocników - Moskalewicza. - Zmian, na bardziej ofensywne, chciałem dokonać już w przerwie, ale Żuraw zgłosił uraz, miał podkręcony staw skokowy. Nie wiedziałem, czy wytrzyma do końca, dlatego poczekałem ze zmianami - tłumaczy trener Arki, który ma przed sobą mnóstwo pracy. - Ważny będzie dla mnie każdy dzień, choć nie jest dobre, że gramy teraz co trzy dni. Potrzeba nam bowiem spokojnej pracy i dużo treningu. Będę musiał dotrzeć do zawodników i wytłumaczyć im, że powinniśmy grać od pierwszej do ostatniej minuty, a nie tylko fragmentami.
Wisła, do której składu wrócił Paweł Brożek, po strzelonej bramce kontrolowała grę. - W drugiej połowie zbyt mocno się cofnęliśmy, choć nie było takich założeń, nie mieliśmy bronić wyniku. Graliśmy dobrze i taką grę chcieliśmy kontynuować. Ale w drugiej połowie Arka nam na to nie pozwoliła - powiedział Skorża. Dodał też, że jego zespół zdobył punkty na wyjątkowo gorącym terenie, ale powiedział to tylko grzecznościowo. Arka rozegrała bowiem trzeci w rundzie wiosennej mecz na swoim boisku i... trzeci przegrała 0:1 (wcześniej z Legią Warszawa i Piastem Gliwice). Gdynianie zdobyli wiosną zaledwie dwa punkty i z taką grą są głównym kandydatem do spadku.
Arka Gdynia 0
Wisła Kraków 1 (1)
STRZELEC BRAMKI
Wisła: Marcelo (28.).
SKŁADY
Arka: Witkowski - Kowalski, Łabędzki, Żuraw, Telichowski - Scherfchen, Moskalewicz Ż (75. Niciński)- Sokołowski, Ława (84. Ljubenov), Wachowicz (65. Pietroń) - Zakrzewski.
Wisła: Pawełek - Baszczyński, Marcelo, Głowacki, Piotr Brożek - Małecki Ż (76. Łobodziński), Sobolewski, Diaz, Zieńczuk - Boguski (86. Cantoro) - Ćwielong (64. Paweł Brożek).
Sędzia: Adam Lyczmański (Bydgoszcz).
Widzów: 8 tys.
Grzegorz Kubicki
Dla Gazety
Łukasz Kowalski
obrońca Arki
- Staraliśmy się, jak mogliśmy, graliśmy ambitnie, ale na niewiele się to zdało. Tak się składa, że przegrywamy kolejny mecz u siebie 0:1. Ponownie zabrakło skuteczności i odrobiny szczęścia pod bramką rywala. Nie wiem, skąd brała się nasza nerwowość i brak dokładności. Za tydzień gramy mecz o życie. Potrzebujemy punktów w równym stopniu co Lechia, piłkarsko też jesteśmy na podobnym poziomie, więc czeka nas jeszcze trudniejszy mecz niż z Wisłą.
Tomasz Sokołowski
pomocnik Arki
- Oddaliśmy Wiśle punkty na tacy. Nie znajduję żadnego usprawiedliwienia dla naszej postawy. Nic nam nie wychodziło, brakowało... wszystkiego, w każdym elemencie gry Wisła przeważała i wywiozła z Gdyni zasłużone trzy punkty. Jedyne zagrożenie stwarzaliśmy po stałych fragmentach gry, a to na Wisłę zdecydowanie za mało. Mam nadzieję, że praca trenera Chojnackiego szybko przyniesie wymierne efekty, bo nasza sytuacja robi się dramatyczna. Jesteśmy na krawędzi.
Rafał Boguski
pomocnik Wisły
- Cieszymy się ze zwycięstwa, bo stadion Arki jest trudnym terenem dla każdej drużyny. To był ciężki mecz, zwycięstwo musieliśmy wybiegać. W ostatnim czasie bramki strzelają nasi obrońcy, ale tak naprawdę nie ma dla nas żadnego znaczenia, kto wpisuje się na listę strzelców. Najważniejsze jest zwycięstwo i fakt, że nadal pozostajemy w grze o mistrzostwo Polski. W następnej kolejce gramy z Górnikiem Zabrze, ale nawet fakt, że na ich ławce siedzi Henryk Kasperczak, nie będzie miał większego znaczenia. Podejdziemy do tego meczu, jak do każdego innego.
not. mkor
Copyright Arka Gdynia |