Aktualności
07.03.2009
Górnik Zabrze - Arka Gdynia 2:2 (1:2) (Dziennik Bałtycki)
Kto wygra w Zabrzu? Podbudowany premierowym wiosennym zwycięstwem nad Ruchem miejscowy Górnik, czy może zdołowana i żądna rehabilitacji po porażce 0:3 z Jagiellonią gdyńska Arka. Komplet publiczności na zabrzańskim stadionie nie miał wątpliwości, że punktów zgarną gospodarze. Jednak żółto-niebiescy też mieli swoje apetyty. Zakończyło się jednak polubownym remisem 2:2.
Trener Czesław Michniewicz miał kłopoty z ustawieniem składu na piątkowy mecz. Z zespołu który przegrał w Białymstoku zabrakło Zbigniewa Zakrzewskiego (kara za żółte kartki), Bartosza Karwana (pozostawiony przez trenera w Gdyni) i Dariusza Ulanowskiego (powędrował na ławkę rezerwowych). Ich miejsce zajęli Przemysław Trytko, Marcin Budziński - to był drugi w życiu występ w podstawowym składzie Arki 19-letniego juniora - oraz Anderson. Michniewicz nie mógł także skorzystać ostatecznie z usług Macieja Scherfchena, którego uraz ścięgna Achillesa ciągle nie pozwala mu na debiut w gdyńskim zespole.
Na pierwszy celny strzał kibice w Zabrzu czekali do 10 minuty spotkania. Dobry atak gospodarzy zakończył strzałem Robert Szczot, ale Norbert Witkowski był na posterunku. Tymczasem trzy minuty później goście złożyli pierwszą wizytę w polu karnym Górnika i od razu cieszyli się z gola.
Przemysław Trytko wygrał przed polem karnym walkę z dwoma obrońcami zabrzan i wyłożył piłkę wbiegającemu w pole karne Marcinowi Pietroniowi. Gdynianin miał przed sobą tylko bramkarza Sebastiana Nowaka i posłał piłkę do siatki. Arka prowadziła 1:0, a gol Pietronia był pierwszym od 507 minut zdobytym na wyjeździe. Minutę później Trytko strzelał głową, ale Nowak obronił. W 25 minucie znowu było gorąco w polu karnym Górnika. Piłkę po strzela Anderson zablokował jeden z obrońców, a natychmiastowa dobitka Bartosza Ławy była niecelna. Górnik dążył do opanowania sytuacji i w 28 minucie miejscowi kibice mogli się cieszyć. Mariusz Przybylski zagrał za plecy gdyńskich obrońców, Robert Szczot stanowczo za łatwo wygrał "wyścig" do piłki, podał do Damiana Gorawskiego, a ten mimo asysty obu gdyńskich stoperów nie dal szans Witkowskiemu. Niestety, to była kopia akcji - tyle tylko, że tym razem z lewej strony - po której gole gdynianie tracili z Jagiellonią.
Było 1:1, a w 34 minucie Przemysław Pitry mógł wyprowadzić gospodarzy na prowadzenie. Piłka po jego strzale minimalnie minęła słupek gdyńskiej bramki. Dobrze grająca Arka nie rezygnowała jednak z korekty remisowego wyniku i dopięła swego. W 35 minucie Damian Nawrocik przymierzył z rzutu wolnego w słupek, a Dariusz Żuraw był tam gdzie trzeba i skutecznie dobił piłkę do siatki. Górnik - Arka 1:2 i przy takim wyniku piłkarze zeszli na przerwę.
Trener Górnika Henryk Kasperczak postanowił ratować wynik wpuszczając na boisko reprezentacyjnego napastnika Tomasza Zahorskiego. Ten w 56 minucie stanął przed szansą doprowadzenie ponownie do remisu w tym meczu, ale piłkę po strzale z 10 metrów w bardzo dobrym stylu odbił Witkowski. Gdynianie nieco cofnięci czekali na rozwój dalszych wydarzeń. W 63 minucie spotkania zmęczonego Budzińskiego zastąpił Bułgar Ljuben Ljubenow, debiutując tym samym w żółto-niebieskiej koszulce. Ataki zabrzan były jednak coraz groźniejsze, a obrońcom Arki zdarzały się błędy. Na szczęście w dobrej dyspozycji był Witkowski, który w 70 minucie nie dał się pokonać Szczotowi, chociaż ten ostatni strzelał z 10-12 metrów.
W 79 minucie mieliśmy w Arce drugi w tym meczu debiut. Za zmęczonego Nawrocika wszedł 19-letni Michał Kojder. Niestety w 80 minucie znowu dwukrotnie groźnie było pod gdyńska bramką. Najpierw Adam Banaś trafił piłką, z rzutu wolnego, w poprzeczkę, a kilkanaście sekund później znowu dali się oszukać gdyńscy obrońcy. Gorawski urwał się lewą stroną, podał w pole karne do Szczota, a ten z kilku metrów nie mógł się pomylić. Arka broniła się wszystkimi siłami, a już w doliczonym czasie gry remis uratował - jak na kapitana przystało - Ława, wybijając piłkę z linii bramkowej. Arka lepiej grała do przerwy, Górnik po przerwie, więc remis nie krzywdzi żadnej z drużyn.
Przed meczem doszło do poważnego incydentu. Autokary z kibicami Arki Gdynia zostały obrzucone kamieniami przez "nieznanych sprawców". Ranny został przechodzień i kierowca jednego z autobusów.
Górnik Zabrze - Arka Gdynia 2:2 (1:2)
Bramki: 0:1 Marcin Pietroń (13), 1:1 Damian Gorawski (28), 1:2 Dariusz Żuraw (35), 2:2 Robert Szczot (80).
Górnik: Nowak - Gancarczyk (75 Kiżys), Pazdan, Banaś, Magiera - Gorawski, Przybylski, Strąk, Kołodziej (59 Madejski), Pitry (46 Zahorski) - Szczot.
Arka: Witkowski - Kowalski, Żuraw, Łabędzki, Telichowski - Nawrocik (79 Kojder), Budziński (63 Ljubenow), Anderson, Ława, Pietroń - Trytko (72 Wachowicz).
Żółte kartki: Michał Łabędzki, Marcin Pietroń (Arka).
Sędziował: Włodzimierz Bartos (Łódź).
Widzów: 15 000.
Janusz Woźniak
Trener Czesław Michniewicz miał kłopoty z ustawieniem składu na piątkowy mecz. Z zespołu który przegrał w Białymstoku zabrakło Zbigniewa Zakrzewskiego (kara za żółte kartki), Bartosza Karwana (pozostawiony przez trenera w Gdyni) i Dariusza Ulanowskiego (powędrował na ławkę rezerwowych). Ich miejsce zajęli Przemysław Trytko, Marcin Budziński - to był drugi w życiu występ w podstawowym składzie Arki 19-letniego juniora - oraz Anderson. Michniewicz nie mógł także skorzystać ostatecznie z usług Macieja Scherfchena, którego uraz ścięgna Achillesa ciągle nie pozwala mu na debiut w gdyńskim zespole.
Na pierwszy celny strzał kibice w Zabrzu czekali do 10 minuty spotkania. Dobry atak gospodarzy zakończył strzałem Robert Szczot, ale Norbert Witkowski był na posterunku. Tymczasem trzy minuty później goście złożyli pierwszą wizytę w polu karnym Górnika i od razu cieszyli się z gola.
Przemysław Trytko wygrał przed polem karnym walkę z dwoma obrońcami zabrzan i wyłożył piłkę wbiegającemu w pole karne Marcinowi Pietroniowi. Gdynianin miał przed sobą tylko bramkarza Sebastiana Nowaka i posłał piłkę do siatki. Arka prowadziła 1:0, a gol Pietronia był pierwszym od 507 minut zdobytym na wyjeździe. Minutę później Trytko strzelał głową, ale Nowak obronił. W 25 minucie znowu było gorąco w polu karnym Górnika. Piłkę po strzela Anderson zablokował jeden z obrońców, a natychmiastowa dobitka Bartosza Ławy była niecelna. Górnik dążył do opanowania sytuacji i w 28 minucie miejscowi kibice mogli się cieszyć. Mariusz Przybylski zagrał za plecy gdyńskich obrońców, Robert Szczot stanowczo za łatwo wygrał "wyścig" do piłki, podał do Damiana Gorawskiego, a ten mimo asysty obu gdyńskich stoperów nie dal szans Witkowskiemu. Niestety, to była kopia akcji - tyle tylko, że tym razem z lewej strony - po której gole gdynianie tracili z Jagiellonią.
Było 1:1, a w 34 minucie Przemysław Pitry mógł wyprowadzić gospodarzy na prowadzenie. Piłka po jego strzale minimalnie minęła słupek gdyńskiej bramki. Dobrze grająca Arka nie rezygnowała jednak z korekty remisowego wyniku i dopięła swego. W 35 minucie Damian Nawrocik przymierzył z rzutu wolnego w słupek, a Dariusz Żuraw był tam gdzie trzeba i skutecznie dobił piłkę do siatki. Górnik - Arka 1:2 i przy takim wyniku piłkarze zeszli na przerwę.
Trener Górnika Henryk Kasperczak postanowił ratować wynik wpuszczając na boisko reprezentacyjnego napastnika Tomasza Zahorskiego. Ten w 56 minucie stanął przed szansą doprowadzenie ponownie do remisu w tym meczu, ale piłkę po strzale z 10 metrów w bardzo dobrym stylu odbił Witkowski. Gdynianie nieco cofnięci czekali na rozwój dalszych wydarzeń. W 63 minucie spotkania zmęczonego Budzińskiego zastąpił Bułgar Ljuben Ljubenow, debiutując tym samym w żółto-niebieskiej koszulce. Ataki zabrzan były jednak coraz groźniejsze, a obrońcom Arki zdarzały się błędy. Na szczęście w dobrej dyspozycji był Witkowski, który w 70 minucie nie dał się pokonać Szczotowi, chociaż ten ostatni strzelał z 10-12 metrów.
W 79 minucie mieliśmy w Arce drugi w tym meczu debiut. Za zmęczonego Nawrocika wszedł 19-letni Michał Kojder. Niestety w 80 minucie znowu dwukrotnie groźnie było pod gdyńska bramką. Najpierw Adam Banaś trafił piłką, z rzutu wolnego, w poprzeczkę, a kilkanaście sekund później znowu dali się oszukać gdyńscy obrońcy. Gorawski urwał się lewą stroną, podał w pole karne do Szczota, a ten z kilku metrów nie mógł się pomylić. Arka broniła się wszystkimi siłami, a już w doliczonym czasie gry remis uratował - jak na kapitana przystało - Ława, wybijając piłkę z linii bramkowej. Arka lepiej grała do przerwy, Górnik po przerwie, więc remis nie krzywdzi żadnej z drużyn.
Przed meczem doszło do poważnego incydentu. Autokary z kibicami Arki Gdynia zostały obrzucone kamieniami przez "nieznanych sprawców". Ranny został przechodzień i kierowca jednego z autobusów.
Górnik Zabrze - Arka Gdynia 2:2 (1:2)
Bramki: 0:1 Marcin Pietroń (13), 1:1 Damian Gorawski (28), 1:2 Dariusz Żuraw (35), 2:2 Robert Szczot (80).
Górnik: Nowak - Gancarczyk (75 Kiżys), Pazdan, Banaś, Magiera - Gorawski, Przybylski, Strąk, Kołodziej (59 Madejski), Pitry (46 Zahorski) - Szczot.
Arka: Witkowski - Kowalski, Żuraw, Łabędzki, Telichowski - Nawrocik (79 Kojder), Budziński (63 Ljubenow), Anderson, Ława, Pietroń - Trytko (72 Wachowicz).
Żółte kartki: Michał Łabędzki, Marcin Pietroń (Arka).
Sędziował: Włodzimierz Bartos (Łódź).
Widzów: 15 000.
Janusz Woźniak
Copyright Arka Gdynia |