Aktualności

10.11.2008
Jest wreszcie punkt (trojmiasto.pl)
Czarna passa pięciu kolejny przegranych przerwana. Piłkarze Arki bezbramkowo zremisowali na wyjeździe z Ruchem Chorzów. To pierwszy punkt gdynian zdobyty w ekstraklasie od 21 września! Po spotkaniu żółto-niebiescy nie wrócili do domu. We wtorek zagrają bowiem z Cracovią.
RUCH: Pilarz - Grzyb, Sadlok, Grodzicki, Nykiel - Zając, Nowacki (35 Pulkowski), Baran, Brzyski - Sobczak (65 Jezierski), Ćwielong (75 Balaz).
ARKA: Witkowski - Sokołowski, Żuraw, Anderson, Płotka - Karwan (46 Chmiest), Łabędzki, Ława, Pietroń - Nawrocik, Wachowicz.
Sędzia: Wasielewski (Kalisz). Żółte kartki: Nykiel, Baran (Ruch), Chmiest, Wachowicz (Arka).
Czesław Michniewicz najchętniej wykreśliłby październik z kalendarza. Przed rokiem w tym miesiącu został zwolniony z Zagłębia Lubin, a z Arką przegrał cztery ligowe mecze, w tym trzy u siebie, z derbami włącznie. Rozpoczął się listopad i trener przypomniał sobie z gdynianami jak smakuje ligowy punkt. Nie ma znaczenia, że w Chorzowie klarowniejsze sytuacje na gola mieli chorzowianie, bo gdy sędzia gwizdnął po raz ostatni, na tablicy pozostał wynik 0:0.
Szkoleniowiec Arki otrzymał najwyraźniej premię za odwagę. Wreszcie odszedł od koncepcji dwóch defensywnych pomocników na środku drugiej linii, a przywrócił tutaj do gry Bartosza Ławę. Znów też żółto-niebiescy mieli w wyjściowym składzie dwóch nominalnych napastników. Marcin Wachowicz sprawdził Krzysztofa Pilarza już w 12. minucie, ale golkiper, rodem z Nowego Dworu Gdańskiego, niegdyś broniący w Gdańsku, bez trudu poradził sobie z tym uderzeniem. Podobnie było z próbą Damiana Nawrocika pod koniec pierwszej połowy.
Tuż przed przerwą przycisnęli chorzowianie. Norbert Witkowski, który wrócił do bramki Arki, w ciągu kilkudziesięciu sekund obronił dwa groźne strzały Marcina Sobczaka. W 48. minucie ten sam napastnik Ruchu był w jeszcze lepszej sytuacji. Tym razem stanął oko w oko z popularnym "Witkiem" i strzelił obok bramki.
W drugiej połowie Arka odpowiedziała praktycznie jedynie strzałem Marcina Chmiesta, i to dopiero w 86. minucie, a pod gdyńską bramką raz po raz było groźnie. Witkowski błysnął klasą zwłaszcza w 84. minucie, gdy kapitalnie obronił strzał Marcina Zająca. radził sobie też z próbami z dystansu Grzegorza Barana i Michała Pulkowskiego, a kiedy trzeba było, tak jak w 81. minucie, udanie grał poza własną "16". Jednak w 66. minucie nawet on by nie poradził, gdyby Piotr Ćwielong lepiej przyłożył nogę do piłki, która była kilka metrów od celu. Zamiast gola wyszedł mu niecelny strzał.
jag.
RUCH: Pilarz - Grzyb, Sadlok, Grodzicki, Nykiel - Zając, Nowacki (35 Pulkowski), Baran, Brzyski - Sobczak (65 Jezierski), Ćwielong (75 Balaz).
ARKA: Witkowski - Sokołowski, Żuraw, Anderson, Płotka - Karwan (46 Chmiest), Łabędzki, Ława, Pietroń - Nawrocik, Wachowicz.
Sędzia: Wasielewski (Kalisz). Żółte kartki: Nykiel, Baran (Ruch), Chmiest, Wachowicz (Arka).
Czesław Michniewicz najchętniej wykreśliłby październik z kalendarza. Przed rokiem w tym miesiącu został zwolniony z Zagłębia Lubin, a z Arką przegrał cztery ligowe mecze, w tym trzy u siebie, z derbami włącznie. Rozpoczął się listopad i trener przypomniał sobie z gdynianami jak smakuje ligowy punkt. Nie ma znaczenia, że w Chorzowie klarowniejsze sytuacje na gola mieli chorzowianie, bo gdy sędzia gwizdnął po raz ostatni, na tablicy pozostał wynik 0:0.
Szkoleniowiec Arki otrzymał najwyraźniej premię za odwagę. Wreszcie odszedł od koncepcji dwóch defensywnych pomocników na środku drugiej linii, a przywrócił tutaj do gry Bartosza Ławę. Znów też żółto-niebiescy mieli w wyjściowym składzie dwóch nominalnych napastników. Marcin Wachowicz sprawdził Krzysztofa Pilarza już w 12. minucie, ale golkiper, rodem z Nowego Dworu Gdańskiego, niegdyś broniący w Gdańsku, bez trudu poradził sobie z tym uderzeniem. Podobnie było z próbą Damiana Nawrocika pod koniec pierwszej połowy.
Tuż przed przerwą przycisnęli chorzowianie. Norbert Witkowski, który wrócił do bramki Arki, w ciągu kilkudziesięciu sekund obronił dwa groźne strzały Marcina Sobczaka. W 48. minucie ten sam napastnik Ruchu był w jeszcze lepszej sytuacji. Tym razem stanął oko w oko z popularnym "Witkiem" i strzelił obok bramki.
W drugiej połowie Arka odpowiedziała praktycznie jedynie strzałem Marcina Chmiesta, i to dopiero w 86. minucie, a pod gdyńską bramką raz po raz było groźnie. Witkowski błysnął klasą zwłaszcza w 84. minucie, gdy kapitalnie obronił strzał Marcina Zająca. radził sobie też z próbami z dystansu Grzegorza Barana i Michała Pulkowskiego, a kiedy trzeba było, tak jak w 81. minucie, udanie grał poza własną "16". Jednak w 66. minucie nawet on by nie poradził, gdyby Piotr Ćwielong lepiej przyłożył nogę do piłki, która była kilka metrów od celu. Zamiast gola wyszedł mu niecelny strzał.
jag.
|