Aktualności
18.10.2008
Śląsk kontra Arka (Gazeta Wyborcza)
Trenerzy Ryszard Tarasiewicz i Czesław Michniewicz są największymi gwiazdami swoich drużyn - Śląska i Arki, które w sobotę zmierzą się na Oporowskiej. Wygrana jednego z beniaminków pozwoli utrzymać mu się w czołówce, a porażka może spowodować spory spadek.
Póki co rozgrywki ekstraklasy są bardzo wyrównane. Wrocławianie zajmują piąte miejsce w tabeli i mają tyle samo punktów co gdynianie będący o pozycję niżej. Obie ekipy mają cztery punkty straty do prowadzących Wisły Kraków, Legii i Polonii Warszawa. Obie jednak jeszcze mają zaledwie trzy punkty więcej od zajmującej 11. lokatę Polonii Bytom. Widać zatem, jak ważny dla obu stron jest to pojedynek.
- Arka gra dość wyrachowany futbol, ale szczerze mówiąc, nie obchodzi mnie, na którym jest miejscu. Graliśmy z nią w poprzednim sezonie w II lidze i wygraliśmy u siebie 2:0. Teraz zagramy tak jak wtedy, czyli agresywnie i ofensywnie. Oni o tym wiedzą, bo przecież większość piłkarzy tam została - podkreśla trener Śląska Ryszard Tarasiewicz.
Faktycznie zawodnicy zostali niemal ci sami, ale zmienił się trener. Właśnie po porażce we Wrocławiu zwolniono Wojciecha Stawowego, a do ekstraklasy z Arką wszedł Robert Jończyk. Wszedł tylko dlatego, że z ligi wyrzucono za korupcje Zagłębie Lubin i Koronę Kielce. Ale teraz Arce w lidze idzie nieźle, bo w Gdyni pojawiła się ogromna gwiazda. Nie jest nią ani Dariusz Żuraw ściągnięty z Niemiec, ani Zbigniew Zakrzewski grający ostatnio w Szwajcarii. Gwiazdą jest trener Czesław Michniewicz, który w ostatnich latach wygrywał Puchar Polski z Lechem Poznań i mistrzostwo z Zagłębiem Lubin. Pod jego wodzą gdynianie sezon zaczęli fantastycznie, a przez moment byli nawet liderem.
Ostatnio wiedzie im się jednak nie najlepiej: najpierw przegrali 0:4 z Wisłą Kraków, a potem 0:1 prestiżowe spotkanie derbowe z Lechią Gdańsk. Na dodatek odpadli z Pucharu Polski po porażce z Odrą Wodzisław. Efekt jest taki, że na mecz do Wrocławia jadą ze znacznie odchudzoną kadrą. Do zespołu Młodej Ekstraklasy zostało przesuniętych aż siedmiu graczy, którzy zawiedli polskiego Jose Mourinho, jak mówi się o Michniewiczu.
Skoro on jest porównywany do Portugalczyka, to może i trenerowi Tarasiewiczowi należy znaleźć jakiegoś zachodniego odpowiednika. Może Arsene Wenger z Arsenalu Londyn? Przecież Tarasiewicz tak jak Francuz uważa, że jego drużyna ma grać przede wszystkim ładnie. A dodatkowo bardzo rzadko się uśmiecha. - Wenger? Bardzo go lubię. Uważam, że w Arsenalu robi świetną robotę, szczególnie teraz, kiedy bardzo wysokie budżety mają Chelsea, Manchester United czy Tottenham. Wychował wielu świetnych graczy. Miałem okazje obserwować jego pracę jeszcze, gdy był trenerem Monako, a ja mieszkałem we Francji. Szczerze mówiąc, to jestem w trakcie załatwiania numeru do Wengera. Chciałbym pojechać w grudniu na taki ministaż do niego, do Londynu - mówi Tarasiewicz.
Na razie jednak musi się skupić na sobotnim spotkaniu. W nim nie będzie mógł skorzystać z Wojciecha Górskiego, który ma skręcony staw skokowy, a nie wiadomo, co z kapitanem drużyny Dariuszem Sztylką. Ten przeszedł grypę żołądkową i nie wiadomo, czy będzie w pełni sił. Z nim czy bez niego Śląsk powalczy w sobotę o zachowanie miana niepokonanego na swoim boisku.
Śląsk Wrocław - Arka Gdynia sobota godz. 17.30 stadion przy ul. Oporowskiej.
Michał Karbowiak
Póki co rozgrywki ekstraklasy są bardzo wyrównane. Wrocławianie zajmują piąte miejsce w tabeli i mają tyle samo punktów co gdynianie będący o pozycję niżej. Obie ekipy mają cztery punkty straty do prowadzących Wisły Kraków, Legii i Polonii Warszawa. Obie jednak jeszcze mają zaledwie trzy punkty więcej od zajmującej 11. lokatę Polonii Bytom. Widać zatem, jak ważny dla obu stron jest to pojedynek.
- Arka gra dość wyrachowany futbol, ale szczerze mówiąc, nie obchodzi mnie, na którym jest miejscu. Graliśmy z nią w poprzednim sezonie w II lidze i wygraliśmy u siebie 2:0. Teraz zagramy tak jak wtedy, czyli agresywnie i ofensywnie. Oni o tym wiedzą, bo przecież większość piłkarzy tam została - podkreśla trener Śląska Ryszard Tarasiewicz.
Faktycznie zawodnicy zostali niemal ci sami, ale zmienił się trener. Właśnie po porażce we Wrocławiu zwolniono Wojciecha Stawowego, a do ekstraklasy z Arką wszedł Robert Jończyk. Wszedł tylko dlatego, że z ligi wyrzucono za korupcje Zagłębie Lubin i Koronę Kielce. Ale teraz Arce w lidze idzie nieźle, bo w Gdyni pojawiła się ogromna gwiazda. Nie jest nią ani Dariusz Żuraw ściągnięty z Niemiec, ani Zbigniew Zakrzewski grający ostatnio w Szwajcarii. Gwiazdą jest trener Czesław Michniewicz, który w ostatnich latach wygrywał Puchar Polski z Lechem Poznań i mistrzostwo z Zagłębiem Lubin. Pod jego wodzą gdynianie sezon zaczęli fantastycznie, a przez moment byli nawet liderem.
Ostatnio wiedzie im się jednak nie najlepiej: najpierw przegrali 0:4 z Wisłą Kraków, a potem 0:1 prestiżowe spotkanie derbowe z Lechią Gdańsk. Na dodatek odpadli z Pucharu Polski po porażce z Odrą Wodzisław. Efekt jest taki, że na mecz do Wrocławia jadą ze znacznie odchudzoną kadrą. Do zespołu Młodej Ekstraklasy zostało przesuniętych aż siedmiu graczy, którzy zawiedli polskiego Jose Mourinho, jak mówi się o Michniewiczu.
Skoro on jest porównywany do Portugalczyka, to może i trenerowi Tarasiewiczowi należy znaleźć jakiegoś zachodniego odpowiednika. Może Arsene Wenger z Arsenalu Londyn? Przecież Tarasiewicz tak jak Francuz uważa, że jego drużyna ma grać przede wszystkim ładnie. A dodatkowo bardzo rzadko się uśmiecha. - Wenger? Bardzo go lubię. Uważam, że w Arsenalu robi świetną robotę, szczególnie teraz, kiedy bardzo wysokie budżety mają Chelsea, Manchester United czy Tottenham. Wychował wielu świetnych graczy. Miałem okazje obserwować jego pracę jeszcze, gdy był trenerem Monako, a ja mieszkałem we Francji. Szczerze mówiąc, to jestem w trakcie załatwiania numeru do Wengera. Chciałbym pojechać w grudniu na taki ministaż do niego, do Londynu - mówi Tarasiewicz.
Na razie jednak musi się skupić na sobotnim spotkaniu. W nim nie będzie mógł skorzystać z Wojciecha Górskiego, który ma skręcony staw skokowy, a nie wiadomo, co z kapitanem drużyny Dariuszem Sztylką. Ten przeszedł grypę żołądkową i nie wiadomo, czy będzie w pełni sił. Z nim czy bez niego Śląsk powalczy w sobotę o zachowanie miana niepokonanego na swoim boisku.
Śląsk Wrocław - Arka Gdynia sobota godz. 17.30 stadion przy ul. Oporowskiej.
Michał Karbowiak
Copyright Arka Gdynia |