TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

01.10.2008

Po Bundeslidze polubił Gdynię (Dziennik Bałtycki)

Rozmowa z piłkarzem Arki, 36-letnim Dariuszem Żurawiem.

- Na początku grał Pan w WKS Wieluń, LZS Ostrówek, LZS Rychłocice, później w Okocimskim Brzesko, Zagłębiu Lubin i przez siedem lat - przed przyjściem do Arki - w Hanoverze 96. Czy to ciągle była ta sama piłka i ten sam entuzjazm do gry?
- Przed wielu laty piłka była zupełnie inna, przecież takie firmy jak Nike, Adidas czy Puma wprowadzają na rynek ciągle nowe modele (śmiech). Natomiast już poważnie, to futbol, jako dyscyplina sportu, na przestrzeni tych lat też znacznie się zmienił. Gra jest szybsza, bardziej atletyczna, a jednocześnie zmieniają się wymagania taktyczne. Im wyższa klasa rozgrywek, tym ta taktyka jest ważniejsza i bardziej rozbudowana. A entuzjazm? Był i jest, bo gra w piłkę ciągle sprawia mi radość.

- Jaki okres w swojej karierze uważa Pan za najważniejszy i najbardziej udany?
- Bez wątpienia ten spędzony w Bundeslidze, w barwach Hanoveru 96. Rozegrałem w tym zespole 147 spotkań, strzeliłem kilka bramek, to w tym czasie zagrałem też swoje jedyne 90 minut w reprezentacji Polski.

- Cały czas był Pan w Niemczech wierny drużynie z Hanoweru. Było w niej tak dobrze, czy nie miał Pan innych propozycji?
- To, że grałem w Hanowerze przez siedem lat świadczy głównie o tym, że trenerzy i działacze w tym klubie byli z mojej gry zadowoleni i proponowali mi kolejne przedłużenia kontraktu. Mogę zapewnić, że Hanover 96 to bardzo solidny klub, dobrze - i to pod każdym względem - zorganizowany i poukładany. Klub typowy dla Bundesligi, a gdyby takie kluby były w Polsce, to ja nie musiałbym nigdzie z kraju wyjeżdżać. Bo po co...

- W końcu jednak wrócił Pan do Polski, ale gra w Arce dla wielu była zaskoczeniem.
- W moim powrocie nie ma nic dziwnego. Pograłem w Bundeslidze przez wiele lat i wróciłem, bo taka jest kolej rzeczy. W Polsce mogłem zagrać w kilku klubach, ale o tym, że znalazłem się w Arce zadecydowała znajomość z panem Czesławem Boguszewiczem i argumenty, których użył, przekonując mnie do przyjazdu do Gdyni.

- I jest Pan teraz z tej decyzji zadowolony?
- Pewnie, że jestem. Spotkałem tu grupę dobrych piłkarzy, trenerów, dobrą atmosferę na boisku i trybunach, a do tego jestem pod urokiem Gdyni. Zatem same plusy i nie jest to wyłącznie koniunkturalna opinia. Ja się po prostu dobrze w Arce czuję. Chociaż, muszę dodać, byłem przed sezonem w niezłym szoku, kiedy w sposób dla mnie nie- zrozumiały zmieniały się decyzje dotyczące tego, w której lidze ma występować Arka, a termin rozpoczęcia rozgrywek był zmieniany.

- Fachowcy - i słusznie - uważają Pana za podporę linii defensywnej Arki. Tymczasem ostatnia porażka 0:4 z Wisłą w Krakowie dobrego świadectwa grze obronnej Arce nie wystawia.
- Nie ma co ukrywać, że popełniliśmy w tym spotkaniu sporo błędów. Trzeba umieć spojrzeć na siebie krytycznie, wyciągnąć z tych błędów wnioski, ale też nie dołować się ich rozpamiętywaniem. Taka jest piłka. Kolejny mecz to szansa na rehabilitację.

- Przed Arką derby z Lechią. W takich meczach dotychczas raczej Pan nie grał.
- Były jakieś derby z moim udziałem o regionalnym charakterze, ale na pewno nieniosące za sobą takiego ładunku emocjonalnego, jak w Trójmieście mecz Arki z Lechią. Dla mnie jednak to kolejna ligowa potyczka, którą chciałbym wygrać, chociaż mam świadomość, że dla naszych kibiców to spotkanie ma specjalne znaczenie i - co jest istotne - zrobimy wszystko, aby zakończyło się naszym zwycięstwem.

Janusz Woźniak







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia