TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

01.09.2008

Poznańska lokomotywa zatrzymana w Gdyni (Gazeta Wyborcza)

Piłkarze Arki potwierdzili, że wysoka pozycja, jaką zajmują w tabeli, nie jest przypadkiem. W niedzielę pokonali na Olimpijskiej kandydata do mistrzostwa - Lech Poznań
- Na razie nie mieliśmy zbyt wymagających rywali, prawdziwym testem naszej wartości będzie mecz z Lechem - zapowiadał napastnik Arki Zbigniew Zakrzewski. Były zawodnik Lecha i gdyńska drużyna ten test zdali na piątkę. Arka wygrała i nie pozwoliła najefektowniej grającej polskiej drużynie na rozwinięcie skrzydeł.

Poznaniacy zmuszeni zostali do gry atakiem pozycyjnym, ale arkowcy skutecznie przeszkadzali im w konstruowaniu akcji. Podopiecznym Franciszka Smudy w pierwszych 30 min tylko raz udało się poważnie zagrozić bramce Arki, ale strzelili gola. Robert Lewandowski, po wymianie piłki z Hernanem Regnifo, precyzyjnym strzałem pokonał Norberta Witkowskiego. Arka grała jednak ambitnie i wkrótce wyrównała. Bartosz Karwan dośrodkował w pole karne, a nadbiegający Zakrzewski strzałem głową pokonał Krzysztofa Kotorowskiego.

Gdynianie wiele razy odbierali lechitom piłkę w środku boiska, nie bali się grać wślizgiem, który najczęściej w ich wykonaniu był czysty i skuteczny. W sumie, mimo przewagi optycznej Lecha, to Arka miała więcej sytuacji bramkowych - w pierwszej połowie dwa razy groźnie strzelił m.in. Marcin Wachowicz (raz w słupek). Lechici w końcu też zaczęli oddawać strzały, ale Rafał Murawski trafił w słupek, a strzał Semira Stilicia na róg wybił Witkowski.

Po remisowej pierwszej połowie, drugie 45 min rozpoczęło się od zdecydowanej już przewagi Lecha. Wyśmienitą okazję do zdobycia prowadzenia miał wprowadzony na boisko po przerwie Sławomir Peszko. Świetnie w tempo piłkę zagrał mu Lewandowski, ale Peszko pogubił się pięć metrów przed bramką. Zdołał jeszcze odegrać piłkę do Murawskiego, ale strzał byłego piłkarza Arki był niecelny. Kiedy wydawało się, że gol dla Lecha jest tylko kwestią czasu, Arka przeprowadziła zabójczą kontrę. Jej architektem był Karwan (bardzo dobry mecz), który przedarł się dynamicznie prawą stroną i zagrał do Marcina Wachowicza. Ten nieczysto trafił w piłkę, ale futbolówka trafiła jeszcze pod nogi Zakrzewskiego i wtoczyła się do bramki.

Trener Lecha Franciszek Smuda postawił wszystko na jedną kartę, wprowadzając trzeciego napastnika Piotra Reissa, ale nie przyniosło to skutku. Najbliższy zdobycia gola był Reiss, ale jego strzał obronił Witkowski. Lechowi zabrakło wykończenia akcji, na pochwały zasłużył jednak mózg drugiej linii Semir Stilić. Nie miał jednak odpowiedniego wsparcia kolegów i świetnie radzący sobie w Pucharze UEFA Lech doznał drugiej porażki w lidze.

- Cieszę się, że mogłem uczcić setny występ w ekstraklasie zdobyciem dwóch bramek - powiedział Zakrzewski. - Pokazaliśmy, że stać nas na dobrą, konsekwentną grę. Lech gra bardzo dobrze w środku, dlatego pilnowaliśmy, żeby dochodzili tylko do 40. m. I właśnie taka gra nam wychodziła. Udawało nam się też wyprowadzać bardzo dobre kontry. Zostałem dwa razy idealnie obsłużony i zrobiłem to, co do mnie należy.

Arka Gdynia 2 (1)
Lech Poznań 1 (1)
STRZELCY BRAMEK

Arka: Zakrzewski (33., 69.).

Lech: Lewandowski (23.).

SKŁADY

Arka: Witkowski - Sokołowski, Żuraw, Łabędzki, Kowalski - Karwan, Przytuła, Ulanowski, Ława (78. Pietroń), Wachowicz (86. Nawrocik) - Zakrzewski Ż.

Lech: Kotorowski - Wojtkowiak, Bosacki, Arboleda, Henriquez (74. Reiss) - Injać (46. Peszko), Murawski, Stilić, Bandrowski - Regnifo, Lewandowski.

Sędziował: Grzegorz Gilewski (Radom).

Widzów: 10 tys.

Dla Gazety:

Czesław Michniewicz, trener Arki Gdynia

- Takie zwycięstwo zawsze buduje zespół. Zagraliśmy konsekwentnie w środku pola i to przyczyniło się do naszej wygranej. Wiedzieliśmy, że najgroźniejszą formacją poznaniaków jest pomoc, i ją staraliśmy się zneutralizować. Nie ma co chwalić pojedynczych piłkarzy, ponieważ dobrze wypadła cała drużyna. Po pierwszym meczu z Jagiellonią, kiedy nieszczęśliwie zremisowaliśmy, mówiłem, że nie ma co rozpaczać, że ten fart się w przyszłości i do nas uśmiechnie. Tak było dzisiaj, bo bez dozy szczęścia nie wygralibyśmy z Lechem.

Franciszek Smuda, trener Lecha Poznań

- Boli ta porażka. W drugiej połowie postawiliśmy Arkę pod murem, ale nie wykorzystaliśmy tego. Gdynianie wyszli wówczas z kontrą, strzelili bramkę i wygrali. Trudno wytłumaczyć czasami, dlaczego tak jest, że gramy ładnie w piłkę, a nie wygrywamy. Wiedzieliśmy, że z Arką będzie ciężki mecz, gdyż występuje w niej dużo piłkarzy z byłego Lecha. Tacy zawodnicy przeciwko swojej dawnej drużynie grają nieraz nawet ponad swoje możliwości. Szkoda, że jak grali w Poznaniu, to nie chcieli pokazać swojej prawdziwej wartości.







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia