TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

25.08.2008

Piast Gliwice - Arka Gdynia 1:2 (0:2) (Dziennik Bałtycki)

Dwie bramki Zbigniewa Zakrzewskiego dały piłkarzom Polnordu Arki Gdynia wyjazdowe zwycięstwo 2:1 nad Piastem Gliwice. To były pierwsze gole od ponad 15 miesięcy "Zakiego" w polskiej lidze, to było pierwsze wyjazdowe zwycięstwo Arki w tym sezonie oraz pierwsza porażka i pierwsze stracone gole Piasta w ekstraklasie. Wprawdzie to dopiero trzecia kolejka tego sezonu, ale miło jest popatrzeć na tabelę, w której gdynianie są wiceliderem.
Mecz w Wodzisławiu, bo tam Piast wystąpił w roli gospodarza, zaczął się dość sennie, od wzajemnego badania sił. Po raz pierwszy gorąco zrobiło się pod gdyńską bramką w szóstej minucie gry, kiedy Krzysztof Kukulski atakowany przez Tomasza Sokołowskiego źle trafił w piłkę, co umożliwiło skuteczną interwencję Norbertowi Witkowskiemu. Później były nieudane próby strzałów z dystansu z obu stron, a w 12. minucie telewizyjne mikrofony wychwyciły kierowane z ławki rezerwowych polecenie trenera Piasta Marka Wleciałowskiego:
- Daleko, za linię środkową, obojętnie jak - instruował swoich piłkarzy szkoleniowiec.
Jak było słychać - i widać - gliwicka taktyka była raczej mało skomplikowana.
Goście tymczasem zaczęli przyjmować wyraźnie inicjatywę. W 36. minucie meczu podopieczni trenera Czesława Michniewicza przeprowadzili kapitalny kontratak. Po przechwyceniu piłki na własnej połowie Bartosz Ława zagrał na lewe skrzydło do Marcina Wachowicza, a ten bez przyjęcia piłki odegrał futbolówkę w pole karne do nadbiegającego Zbigniewa Zakrzewskiego. Efektowny skuteczny strzał "Zakiego" był uzupełnieniem tej podręcznikowej wręcz kontry. Piast - Arka 0:1.
Spora grupa kibiców z Gdyni jeszcze nie przestała się cieszyć, kiedy dwie minuty później bramkarz Piasta Grzegorz Kasprzik po raz drugi musiał sięgać do siatki. To był znowu dobry kontratak, w finale którego Bartosz Karwan wkręcił w trawę, przy linii bocznej pola karnego, Macieja Michnie- wicza i wyłożył piłkę kilka metrów od bramki Zakrzewskiemu. Strzał, gol i 2:0 dla Arki.
W tym momencie Zbigniew Zakrzewski był bohaterem gdyńskiej drużyny. A przed wyjazdem na Śląsk sam zapowiadał, że w lidze zaczyna strzelać bramki od trzeciej kolejki. Jak widać, wcale nie żartował...
Przez kolejne minuty meczu w Wodzisławiu przyjemnie było patrzeć na boiskowe poczynania gdynian, którzy spokojnie rozgrywali piłkę, prezentując duże umiejętności i kulturę gry. Po pierwszych 45 minutach grających po raz pierwszy w biało-czarnych barwach arkowców można było żegnać, jak schodzili do szatni, tylko oklaskami.
Druga połowa, a szczególnie jej pierwszy kwadrans, nie był już tak dobry dla gości. Gdynianie wyszli na boisko zbyt rozkojarzeni, zbyt pewni, że łatwo sięgną po zwycięstwo i już w 50 minucie meczu Piast strzelił kontaktowego gola. Stanisław Wróbel przymierzył z około 18 metrów w prawy górny róg bramki gości i Witkowski był w tej sytuacji bezradny. Można zadać tylko pytanie, dlaczego zawodnik Piasta miał tyle swobody tuż przed gdyńskim polem karnym. Kontaktowy gol dodał skrzydeł gospodarzom, ale to nie ich dobra gra, a błąd doświadczonego Dariusza Żurawia mógł doprowadzić do podziału punktów w Wodzi- sławiu. W 61. minucie wybita z pola karnego Piasta piłka poszybowała kilkadziesiąt metrów w kierunku bramki Arki. Żuraw zbyt długo zastanawiał się, jak w tej sytuacji zareagować, a wykorzystał to Marcin Folc, stając oko w oko z Witkowskim. Na szczęście "Witek" popisał się kapitalną interwencją i wszystko skończyło się tylko na strachu. Wynik do końca meczu nie uległ już zmianie, bo w końcowych jego fragmentach goście odzyskali kontrolę boiskowych wydarzeń. Arka po dobrej, a momentami bardzo dobrej, grze zasłużenie pokonała więc gliwickie "Piastunki", co szczerze przyznał na pomeczowej konferencji prasowej trener Wleciałowski.
Co zrozumiałe, w znacznie lepszym nastroju, ale też dalekim od euforii był Czesław Michniewicz.
- Zwycięstwo musi cieszyć, gra, jaką prezentowaliśmy długimi momentami także, ale nie ukrywam, że popełniliśmy w sobotę także sporo błędów. Zabrakło nam konsekwencji taktycznej w drugiej połowie meczu, ale generalnie sprawdził się sposób gry przeciwko Piastowi, który ćwiczyliśmy na treningach przed tym wyjazdem - powiedział po sobotnim spotkaniu Michniewicz.
A na zakończenie ciekawostka. Grę Arki komplementował komentujący to spotkanie w Orange TV były szkoleniowiec gdynian Wojciech Stawowy.

Piast Gliwice - Polnord Arka Gdynia 1:2 (0:2)

0:1 Zbigniew Zakrzewski (36), 0:2 Zbigniew Zakrzewski (38), 1:2 Stanisław Wróbel (61)
Piast: Kasprzik - Michniewicz, Gamla, Banaś, Sedlacek - Kaszowski, Widuch, Muszalik, Kukulski (43 Wróbel) - Koczon (46 Folc), Prędota (69 Bojarski).
Arka: Witkowski - Sokołowski, Żuraw, Łabędzki, Płotka - Przytuła, Ulanowski - Wachowicz (90 Kowalski), Karwan, Ława (86 Trytko) - Zakrzewski (80 Nawrocik).
Żółta kartka: Mirosław Widuch (Piast).
Sędziował: Marcin Szulc (Warszawa). Widzów ok. 3 tys.

Służy mi nadmorski klimat

Ze Zbigniewem Zakrzewskim, strzelcem dwóch goli dla Arki, rozmawia Janusz Woźniak

- Zapowiadał Pan bramkowe otwarcie sezonu w trzeciej kolejce i proszę. Jest otwarcie i to nawet podwójne.
- Wiedziałem, co mówię (śmiech). Rzeczywiście tak się jednak układało w ostatnich sezonach, że zaczynałem trafiać do siatki od trzeciego ligowego meczu. W Gdyni też się to sprawdziło. Widać nadmorski klimat lepiej mi służy niż górskie powietrze w Szwajcarii, gdzie ostatnio grałem.

- A jak trafia Pan w trzeciej kolejce, to ile bramek ma w końcowym bilansie sezonu?
- Ostatni sezon w polskiej lidze, w Lechu, skończyłem z dorobkiem 15 goli. Ale to łączny bilans z rozgrywek ligowych i pucharowych.

- Walka o strzelecki prymat w Arce może być wewnętrzną sprawą poznańskiego desantu Marcin Wachowicz - Zakrzewski.
- Oby tylko skorzystał na tym zespół. Wówczas nie mam nic przeciwko temu, aby tak było. Z jedną wszak poprawką. Nie ma mowy o walce z Marcinem, my chcemy jak najlepiej współpracować na boisku i chyba już to widać.

- W najbliższą niedzielę mecz z Lechem. Miło by było strzelić byłym kolegom gola.
- Grę w Lechu będę wspominał miło i z sentymentem. W sercu jestem poznaniakiem, a to oznacza, że najbardziej cieszą bramki zdobywane przeciwko Legii na Łazienkowskiej. W niedzielę na pewno nie zadrży mi noga, kiedy będę strzelał na poznańską bramkę, bo przecież gram dla Arki. A z Lechem chcemy wygrać.

Janusz Woźniak







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia