Aktualności
22.08.2008
Pierwszy wyjazd piłkarzy Arki (Gazeta Wyborcza)
Po dwóch dobrych występach na własnym boisku, piłkarzy Arki Gdynia czeka w sobotę wyjazdowy mecz z Piastem Gliwice. Początek spotkania o godz. 16.
Drużyna z Gdyni już wczoraj udała się do Wodzisławia Śląskiego, bo właśnie tam na stadionie miejscowej Odry swoje "domowe" spotkania rozgrywa Piast. Gliwiczanie, podobnie jak Arka, są beniaminkiem ekstraklasy, a bezpośredni awans do najwyższej klasy rozgrywek uzyskali dzięki karom, w tzw. aferze korupcyjnej, dla Zagłębia Lubin i Korony Kielce. Obydwa zespoły niemal do samego startu rozgrywek nie wiedziały, na jakim ich szczeblu zagrają, jednak nie przeszkodziło im to odpowiednio przygotować się do pierwszych spotkań ligowych. Tak gdynianie, jak i Piast, zagrali je na dobrym poziomie i mają po dwóch kolejkach cztery punkty.
- Pierwsze dwa mecze to już historia. Zagraliśmy w nich w miarę poprawnie, ale popełniliśmy także dużo błędów, które musimy skorygować. Na pewno nie zachowujemy zbytniego spokoju, ponieważ udajemy się na pierwszy mecz wyjazdowy. Nie wiem, jak w takiej sytuacji będzie się zachowywać moja drużyna. Wszystko leży w psychice piłkarzy - mówi "Gazecie" trener żółto-niebieskich Czesław Michniewicz.
Piast w dwóch pierwszych kolejkach wygrał 2:0 z Cracovią (jedną z bramek zdobył były piłkarz Arki Krzysztof Kukulski) oraz zremisował bezbramkowo z GKS Bełchatów. Domeną gliwiczan była przede wszystkim obrona, która nie pozwalała przeciwnikowi na stwarzanie czystych okazji strzeleckich.
- Tak naprawdę, to ani piłkarze z Krakowa, ani GKS nie potrafili poważnie zagrozić bramkarzowi Piasta - podkreśla Michniewicz.
Do Wodzisławia Śląskiego Arka wybrała się wczoraj pociągiem, w niemal identycznym składzie, w jakim występowała w pierwszych dwóch meczach przed własną publicznością. Zabrakło jedynie podstawowego lewego obrońcy Michała Płotki, który przebywa na zgrupowaniu młodzieżowej reprezentacji Polski.
Największym mankamentem Arki w meczach z Jagiellonią Białystok i Górnikiem Zabrze była skuteczność w ofensywie. Gdynianie potrafili stwarzać sobie sytuacje do zdobycia gola, jednak piłka po ich strzałach tylko dwa razy lądowała w bramce rywali. Trener Michniewicz w tym tygodniu na treningach szczególny nacisk położył właśnie na ofensywę. Czy więc szczęście tym razem dopisze jego piłkarzom więcej niż jeden raz?
- Podczas gry, o poczynaniach piłkarzy tylko w 10 proc. decyduje szczęście, a w 90 proc. umiejętności. Trenowaliśmy wiele wariantów ofensywnych i trzeba mieć nadzieję, że tym razem dopisze nam skuteczność - kończy trener Arki.
Żółto-niebiescy z drużyną Piasta znają się bardzo dobrze z poprzedniego sezonu z gry w I lidze. W pierwszym meczu pod koniec września 2007 r. na boisku w Gliwicach gospodarze wygrali 3:1. Honorowe trafienie dla Arki zdobył wówczas samobójczym strzałem zawodnik Piasta Adam Banaś. W rewanżu w Gdyni górą była już jednak Arka. Po bramkach Olgierda Moskalewicza i Łukasza Kowalskiego żółto-niebiescy wygrali 2:0.
Marcin Dajos
Drużyna z Gdyni już wczoraj udała się do Wodzisławia Śląskiego, bo właśnie tam na stadionie miejscowej Odry swoje "domowe" spotkania rozgrywa Piast. Gliwiczanie, podobnie jak Arka, są beniaminkiem ekstraklasy, a bezpośredni awans do najwyższej klasy rozgrywek uzyskali dzięki karom, w tzw. aferze korupcyjnej, dla Zagłębia Lubin i Korony Kielce. Obydwa zespoły niemal do samego startu rozgrywek nie wiedziały, na jakim ich szczeblu zagrają, jednak nie przeszkodziło im to odpowiednio przygotować się do pierwszych spotkań ligowych. Tak gdynianie, jak i Piast, zagrali je na dobrym poziomie i mają po dwóch kolejkach cztery punkty.
- Pierwsze dwa mecze to już historia. Zagraliśmy w nich w miarę poprawnie, ale popełniliśmy także dużo błędów, które musimy skorygować. Na pewno nie zachowujemy zbytniego spokoju, ponieważ udajemy się na pierwszy mecz wyjazdowy. Nie wiem, jak w takiej sytuacji będzie się zachowywać moja drużyna. Wszystko leży w psychice piłkarzy - mówi "Gazecie" trener żółto-niebieskich Czesław Michniewicz.
Piast w dwóch pierwszych kolejkach wygrał 2:0 z Cracovią (jedną z bramek zdobył były piłkarz Arki Krzysztof Kukulski) oraz zremisował bezbramkowo z GKS Bełchatów. Domeną gliwiczan była przede wszystkim obrona, która nie pozwalała przeciwnikowi na stwarzanie czystych okazji strzeleckich.
- Tak naprawdę, to ani piłkarze z Krakowa, ani GKS nie potrafili poważnie zagrozić bramkarzowi Piasta - podkreśla Michniewicz.
Do Wodzisławia Śląskiego Arka wybrała się wczoraj pociągiem, w niemal identycznym składzie, w jakim występowała w pierwszych dwóch meczach przed własną publicznością. Zabrakło jedynie podstawowego lewego obrońcy Michała Płotki, który przebywa na zgrupowaniu młodzieżowej reprezentacji Polski.
Największym mankamentem Arki w meczach z Jagiellonią Białystok i Górnikiem Zabrze była skuteczność w ofensywie. Gdynianie potrafili stwarzać sobie sytuacje do zdobycia gola, jednak piłka po ich strzałach tylko dwa razy lądowała w bramce rywali. Trener Michniewicz w tym tygodniu na treningach szczególny nacisk położył właśnie na ofensywę. Czy więc szczęście tym razem dopisze jego piłkarzom więcej niż jeden raz?
- Podczas gry, o poczynaniach piłkarzy tylko w 10 proc. decyduje szczęście, a w 90 proc. umiejętności. Trenowaliśmy wiele wariantów ofensywnych i trzeba mieć nadzieję, że tym razem dopisze nam skuteczność - kończy trener Arki.
Żółto-niebiescy z drużyną Piasta znają się bardzo dobrze z poprzedniego sezonu z gry w I lidze. W pierwszym meczu pod koniec września 2007 r. na boisku w Gliwicach gospodarze wygrali 3:1. Honorowe trafienie dla Arki zdobył wówczas samobójczym strzałem zawodnik Piasta Adam Banaś. W rewanżu w Gdyni górą była już jednak Arka. Po bramkach Olgierda Moskalewicza i Łukasza Kowalskiego żółto-niebiescy wygrali 2:0.
Marcin Dajos
Copyright Arka Gdynia |