Aktualności
19.08.2024
Centrum pomeczowe: Wisła Kraków - Arka Gdynia 2:2
Dwóch rannych w bitwie pod Wawelem. Po meczu pełnym emocji i zwrotów akcji Arka zremisowała z Wisłą, choć musiała odrabiać już dwubramkową stratę. Bohaterem po stronie gospodarzy był Rodado, który dwukrotnie posłał piłkę do bramki gdynian, ale niczym mu nie ustąpił Oliveira, który również zanotował dublet. Zadanie Arce ułatwiła nieco czerwona kartka, którą otrzymał Biedrzycki w 69 minucie spotkania.
5.kolejka - Betclic 1 liga
Widzów: 14070
Meczem z Wisłą Arka wkroczyła w tygodniowy trójbój ligowy. W poniedziałek zagrała w Krakowie, a już w czwartek przed własnymi kibicami zmierzy się z Ruchem Chorzów, po czym w niedzielę ugości Górnika Łęczna. Rozstrzygnięcia w tych meczach mogą mocno naznaczyć całą jesień żółto-niebieskich, dlatego pod Wawel podopieczni trenera Łobodzińskiego udali się z mocnym postanowieniem wywiezienia punktów.
Wisła w miniony czwartek stoczyła heroiczny bój w europejskich pucharach, nagrodzony awansem do kolejnej rundy kwalifikacji Pucharu Konfederacji. Przypłaciła to jednak rozegraniem 120 minut i przed meczem nie brakowało głosów, że ten fakt mógł przełożyć się na niektóre decyzje personalne trenera Kazimierza Moskala i poczynania Białej Gwiazdy w meczu z Arką. Gdynianie w tygodniu meczu o stawkę nie grali, ale i tak trener Łobodziński pokusił się o kilka zmian w składzie swojej drużyny. Dwie korekty nastąpiły w linii obrony: za kontuzjowanego Navarro pojawił się Stolc, a za Góreckiego wracający po leczeniu urazu Dobrotka. W tej sytuacji do drugiej linii wskoczył młodzieżowiec w osobie Staniszewskiego, kosztem Michała Boreckiego. Poza tym, szansę od pierwszej minuty otrzymał Hide Vitalucci, co oznaczało, że Kacper Skóra tym razem miał rozpocząć mecz w roli rezerwowego. W wyjściowym składzie zameldował się także Karol Czubak, więc szansy na przypomnienie się krakowskiej publiczności Szymon Sobczak musiał upatrywać w decyzji trenera w trakcie meczu.
Rozpoczęcie spotkania poprzedziła oczywiście minuta ciszy poświęcona zmarłemu Franciszkowi Smudzie, który prowadził do sukcesów m.in. także Wisłę Kraków. Chwilę później jednak już piłka poszła w ruch i Arkowcy chcieli od razu po rozpoczęciu zaskoczyć gospodarzy, ale to, co udało się ze Zniczem, już w Krakowie nie przeszło. W pierwszych minutach to Arkowcy byli groźniejsi, najpierw Czubak był o włos od przejęcia piłki przed Chichkanem, do którego podawał obrońca, a kilka chwil później dynamiczne wejście z lewej strony Gaprindaszwilego w pole karne i próba dogrania na piąty metr wywołało niemałe zamieszanie, jednak szczęśliwie dla Wisły nie oddali Arkowcy strzału.
Sytuacja radykalnie odmieniła się od 13 minuty, gdy pierwszą próbę strzału odnotowaliśmy po stronie Wisły. Po wrzutce piłki z autu w nasze pole karne Kiss doszedł do pozycji strzałowej, jednak posłał futbolówkę wysoko ponad bramką. Chwilę później jednak Rodado sam przeprowadził akcję, która otworzyła wynik meczu. W pozornie niegroźnej sytuacji Hiszpan oddał strzał z 22 metrów, ale ani nie doskoczył do niego Stolc, ani nie zdążył z reakcją Lenarcik, a piłka zatrzepotała w siatce…
Arkowcy wyglądali na zszokowanych i całe szczęście udało się uniknąć straty błyskawicznej drugiej bramki. A szansę na to mieli zarówno Sukiennicki, jak i Kiss. Niestety raz po raz wiślacy skutecznie dośrodkowywali piłki w naszą szesnastkę, czemu nie potrafili zaradzić nasi defensorzy. Nakręceni gospodarze wymuszali błędy, jak chociażby w 20 minucie na Staniszewskim, ale po jego stracie akcja Wisły w proporcjach 3 na 2 szczęśliwie nie zakończyła się strzałem, który sprawiłby kłopot Lenarcikowi.
W 28 minucie Arka wreszcie wyprowadziła akcję, która mogła napawać optymizmem na przyszłość. Przejął piłkę Oliveira i posłał w kierunku Czubaka. Ten świetnie ją opanował w polu karnym i chciał obsłużyć podaniem Vitalucciego, jednak obrońcy zdążyli ją wybić na korner. Rozegranie piłki z tego stałego fragmentu sfinalizował mocnym strzałem zza pole karnego Gaprindaszwili, ale Chichkan skutecznie ją odbił.
W 31 minucie znów jednak było gorąco pod gdyńską bramką. Najpierw Lenarcik kapitalnie obronił strzał Mikulca zza szesnastki, a chwilę później musiał interweniować przy strzale Rodado. W 33 minucie nasz bramkarz tylko wzrokiem odprowadził piłkę, gdy ta na nasze szczęście po uderzeniu głową Urygi minęła światło bramki.
W 35 minucie musiał paść gol dla Arki i trudno sobie wytłumaczyć, że stało się inaczej. Vitalucci zagrał z prawej strony wzdłuż 5 metra przed bramką i najpierw nie trafił w nią Czubak, a uderzający „szczupakiem” Gaprindaszwili zdołał ją z 2 metrów przenieść nad poprzeczką. Kilkanaście sekund później Oliveira zacentrował w pole karne Wisły z lewego skrzydła, przyjął ją Vitalucci i posłał w kierunku środka bramki, ale Chichkan nogami zdążył sięgnąć piłkę i uchronić swój zespół przed remisem!
W 41 minucie znów dał o sobie znać Rodado. Wdał się z pojedynek fizyczny w naszym polu karnym, ale mimo to zdołał złożyć się do strzału, który zatrzymał się dopiero na obramowaniu naszej bramki. Z dobitką pośpieszył jeszcze Sukiennicki, jednak wyraźnie niecelną. Arka w końcówce jeszcze postraszyła akcją Gaprindaszwilego, ale podanie Gruzina w pole karne w ostatniej chwili przeciął Uryga.
To była bardzo intensywna pierwsza połowa meczu, która niestety zakończyła się prowadzeniem gospodarzy. Sporo sytuacji do zdobycia bramek miały obie drużyny, ale to Wiśle dopisało szczęście przy strzale Rodado, a z kolei o dużym pechu mogli mówić Czubak, Gaprindaszwili i Vitalucci. W grze defensywnej Arki też było sporo elementów do poprawy, bo Wisła zbyt łatwo kreowała sytuacje pod naszą bramką, zwykle korzystając z bardzo prostych błędów. Drugą połowę rozpoczęliśmy mimo to bez zmian w składach obu drużyn.
Już kilka sekund po wznowieniu gry gdynianie wprowadzili piłkę w pole karne gospodarzy, ale bez skutku Czubak i Gaprindaszwili szukali możliwości do oddania strzału. Chwilę później z lewej strony wstrzelił piłkę w szesnastkę Oliveira, ale zabrakło doskoku Czubaka, gdy Chichkan miał problemy z chwyceniem futbolówki. W odpowiedzi Wisła przeprowadziła akcję zakończoną niecelnym strzałem Baeny.
W 49 minucie zrobiło się 2:0… Rodado dla Wisły jest bezcenny, bo wydawało się, że przy strzale Hiszpana z 14 metrów bramka paść nie ma prawa, ale Marcjanik nie zdążył piłki zablokować, a zaskoczony Lenarcik znów nie zdążył skutecznie zareagować. W niewiarygodnych sytuacjach napastnik Wisły trafiał w tym meczu…
W 53 minucie wreszcie odpowiedziała Arka i przywróciła nadzieję na korzystny wynik w tym spotkaniu. Po rzucie rożnym dla Wisły Gaprindaszwili przejął piłkę pod własnym polem karnym i od razu zagrał w kierunku Oliveiry. Szwajcar popisał się nieprawdopodobną szybkością pokonując kolejne metry, wyprzedzając obrońców Wisły, ośmieszając głównie Mikulca i wychodząc samemu naprzeciw Chichkanowi. W tym pojedynku górą był skrzydłowy Arki i znów gdynianie tracili jedną bramkę do gospodarzy!
W 60 minucie znów zapachniało golem dla Arki. W polu karnym piłkę przy nodze miał Czubak, ale wielka szkoda, że ten zdecydował się na strzał z ostrego kąta, zamiast podawać przed bramkę do Vitalucciego, bo bramkarz Wisły zdołał obronić w tej sytuacji. Gdy chwilę później Arka wykonała rzut rożny, w polu karnym się zakotłowało, ale nie znalazł się nikt, kto by wepchnął piłkę do siatki.
Trzy minuty później na zmiany zdecydował się trener Łobodziński. Do boju posłani zostali Sobczak i Skóra, którzy zastąpili Vitalucciego i Gaprindaszwilego. To oznaczało, że nasz zespół przeszedł na grę dwoma napastnikami.
W 68 minucie znów wszyscy gdynianie złapali się za głowy. Stolc przejął podanie w pole karne, bramkarza nie było już w bramce, ale nie oddał strzału Oliveira, który jeszcze podał do Rzuchowskiego, a ten z 8 metrów kopnął ponad poprzeczkę! Minutę później Arka wydawało się, że dostała jednak bonus od losu, bo Biedrzycki sfaulował wychodzącego na pozycję Sobczaka i sędzia wyciągnął drugi żółty, a w konsekwencji czerwony kartonik. Gdy 3 minuty później przewinienie popełnił Dobrotka, arbiter nie przerwał gry, pozwolił ją kontynuować i w ten sposób uniknęliśmy wyrównania sił na boisku. A trzeba dodać, że w tej akcji piłka trafiła w poprzeczkę!
W 84 minucie Arka wyrównała. Piłka dotarła do Czubaka w polu karnym, obrońcy wybili ją spod nóg naszego napastnika, ale tylko na 13 metr gdzie dopadł jej Oliveira i po raz drugi umieścił w bramce Wisły!
W kolejnych minutach gra była szarpana, gospodarze często lądowali na murawie i przedłużali każdą przerwę w grze. Arkowcy, mając jednego zawodnika na boisku więcej, powinni szukać zwycięskiej bramki, a tymczasem nie udało im się stworzyć poważnego zagrożenia pod bramką Chichkana.
Po takich meczach zwykło się mówić, że mamy dwóch rannych i to powiedzenie idealnie pasuje do tej sytuacji. Nie ulega też wątpliwości, że spotkanie w Krakowie było solidną reklamą Betclic 1 Ligi. Arka przegrywała już dwiema bramkami, bo popełniała czasami zbyt proste błędy pod własną bramką, ale na szczęście nie wywiesiła białej flagi, tylko podjęła walkę i została za to nagrodzona cennym jednym punktem. Bohaterem naszej drużyny został Joao Oliveira, który dwukrotnie pokonał bramkarza gospodarzy. Nad skutecznością muszą popracować jednak pozostali Arkowcy, bo Czubak, Gaprindaszwili, Vitalucci i Rzuchowski powinni tego wieczora wpisać się na listę strzelców. Stało się inaczej, ale okazję do rehabilitacji będą mieli już w najbliższy czwartek.
Arkadiusz Skubek
Wisła Kraków - Arka Gdynia
Bramki | 2 | 2 |
Strzały | 16 | 28 |
Celne | 6 | 7 |
Rzuty rożne | 9 | 3 |
Interwencje bramkarzy | 9 | 6 |
Spalone | 0 | 1 |
Posiadanie piłki | 45% | 55% |
Żółte kartki | 3 | 4 |
Czerwone kartki | 1 | 0 |
Copyright Arka Gdynia |