Aktualności
01.03.2022
Arka Gdynia - Raków Czestochowa 0:2. Awans Rakowa
Nie było w Gdyni niespodzianki. Obrońca Pucharu z ub.roku, aktualnie rywalizujący także o mistrzostwo Polski, Raków Częstochowa wygrał z Arką 2:0 i awansował do półfinału Fortuna Pucharu Polski. W pierwszej połowie Musiolik otworzył wynik spotkania, a jego końcowy stan ustalił Gutkovskis w 65 minucie spotkania.
Puchar Polski 2021/22 - 1/4 finału:
Arka Gdynia - Raków Częstochowa 0:2 (0:1)
Bramki: Musiolik 19', Gutkovskis 65'
Arka: Krzepisz - Marcjanik, Bunoza, Dobrotka - Stępień, Deja, Milewski (87' Bednarski), Kobacki (75' Siemaszko) - Aleman, Czubak (90' Kuzimski), Adamczyk
Raków: Trelowski - Aresnić, Niewulis, Tudor, Czyż, Sapała, Kun, Sorescu (66' Petrasek), Strugeon (46' Wdowiak), Lopez (88' Długosz), Musiolik (55' Gutkovskis)
Żółte kartki: Marcjanik, Milewski, Aleman, Dobrotka - Kun, Sorescu, Sapała
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz)
Widzów: 4820
Po kapitalnym występie w Łodzi, nasze apetyty zostały mocno rozbudzone. Mecz z Rakowem miał dać odpowiedź na pytanie, czy forma żółto-niebieskich u progu wiosny rzeczywiście jest tak wysoka i ostrzenie sobie zębów na skuteczną walkę w lidze ma realne może być uzasadnione. Pytanie stało się jeszcze bardziej trafione, gdy okazało się, że trener Tarasiewicz do gry desygnował dokładnie tą samą jedenastkę, która oczarowała nas w miniony piątek.
Ćwierćfinał w Gdyni był oczywiście rewanżem za finał poprzedniej edycji. Wtedy również zdecydowanym faworytem był zespół z Czestochowy, a mimo wszystko bardzo niedużo zabrakło, aby gdynianie sprawili wielką niespodziankę. Teraz podbudowani Arkowcy nie ukrywali, że nie chcą „być bliscy” ogrania faworyta, ale po prostu go ograć.
Już w czwartej minucie Arkowcy rozgrzali swoją publiczność, gdy Czubak skierował piłkę do siatki Trelowskiego. Niestety nasza radość była przedwczesna, bo przy podaniu Alemana nasz napastnik był na spalonym, choć trzeba pochwalić Czubaka za wcześniejszy atak na bramkarza, który wymusił jego błąd i całą sytuację. Odpowiedź gości była natychmiastowa, bo Lopez kapitalnie uderzył z dystansu, lecz Krzepisz wykazał się jeszcze lepszą interwencją.
W kolejnych minutach zaznaczyła się delikatna przewaga czołowej drużyny naszej Ekstraklasy. Groźne dośrodkowania, zarówno ze stałych fragmentów gry, jak i akcji oskrzydlających, skutecznie przecinali nasi obrońcy. Arka jednak nie przyglądała się biernie poczynaniom zespołu trenera Papszuna i sama szukała swoich szans pod bramką rywali. W 17 minucie celnie z większej odległości uderzył Kobacki, lecz Trelowski nie miał problemów ze skuteczną interwencją.
Dwie minuty później Raków objął prowadzenie. Rzut wolny z prawej strony pola karnego wykonał Lopez, a piłkę przy bliższym słupku sięgnął głową Musiolik, który nie miał problemów z posłaniem jej do bramkę. Kilkanaście sekund później mogło i powinno być 1:1, bo po akcji Kobackiego piłka trafiła na 14 metrze pod nogi Dei, który uderzył z tego miejsca uderzył celnie, ale w sam środek bramki, więc to nie mogło zaskoczyć bramkarza spod Jasnej Góry.
Na kolejną akcję Arki musieliśmy poczekać do 30 minuty. Wtedy akcję do linii końcowej przeprowadził Aleman, który poszukał podaniem stojącego tuż przy słupku Czubaka, a Karol trącił piłkę w kierunku bramki, lecz udało się ten strzał rywalom zablokować. Kilka minut później Raków zagroził po kolejnej centrze Lopeza z bocznej strefy boiska, ale szczęśliwie Niewulis nie dał rady złożyć się do skutecznego strzału. Do przerwy nic wartego uwagi już się nie wydarzyło, choć trzeba podkreślić kilka prób gospodarzy, głównie za sprawą akcji Kobackiego i Adamczyka, lecz nie udało się stworzyć okazji strzeleckiej. Raków ostatni kwadrans przed zmianą stron zdawał się być skupionym na zabezpieczaniu tyłów i uniemożliwianiu Arce konstruowania ataków.
Po przerwie pierwsi zaatakowali gdynianie. W posiadanie piłki w polu karnym wszedł Adamczyk, ale w gąszczu zawodników nie miał większych szans na oddanie skutecznego strzału. Chwilę później Raków przeprowadził kontrę, która wydawało się, że musi skończyć się golem, ale Lopez w doskonałej sytuacji posłał piłkę obok bramki.
W 58 minucie bardzo bliscy wyrównania byli Arkowcy. Świetną indywidualną akcję przeprowadził Stępień, piłka trafiła do Adamczyka, który spod linii końcowej zacentrował na głowę Czubaka, ale to podanie w ostatniej chwili przecięli jednak obrońcy z Czestochowy. W 65 minucie Gutkovskis zdobył bramkę, która okazała się już decydująca dla losów spotkania. Przy linii bocznej napastnik Rakowa wyłuskał piłkę spod nóg Bunozy i pognał w kierunku Krzepisza, a po wpadnięciu w pole karne, w stylu Kobackiego z Łodzi, pokonał naszego bramkarza.
Trzy minuty później obraz mecz mógł i powinien ulec zmianie, bo brzydki faul popełnił Kun, a ponieważ miał już na koncie żółtą kartkę, były piłkarz Arki zasłużył na czerwony kartonik. Z niezrozumiałych powodów sędzia Stefański jednak nie zdecydował się po raz drugi ukarać zawodnika Rakowa i gra była kontynuowana w kompletnych składach. W 72 minucie Adamczyk był bliski zdobycia gola kontaktowego, gdyby piłka po jego strzale z 16 metrów nie trafiła tylko w boczną siatkę. 180 sekund później wspomniany Kun dokładnie zacentrował na głowę Gutkovskisa, ale uderzenie tego piłkarza okazało się minimalnie chybione. Co gorsza, w tym samym czasie z kontuzją plac gry opuścił Kobacki, a zastąpił go Siemaszko.
Zamiast bramki na 1:2 to goście byli bliżsi strzelenia trzeciego gola. Na nasze szczęście w 78 minucie nieporozumienia w naszych szeregach obronnych nie wykorzystał Lopez. Im bliżej końcowego gwizdka, tym bardziej wydawało się, że wszyscy na boisku i trybunach godzili się z rozstrzygnięciem korzystnym dla wicemistrza Polski. Choć nasi zawodnicy wciąż szukali sposobu na strzelenie gola, jednak coraz trudniej przychodziło im zawiązywanie groźnych akcji. Większość z nich kończyło się w okolicach dwudziestego metra przed bramką Trelowskiego lub niedokładną próbą dogrania do kolegi w pole karne. Z tego korzystali przyjezdni, próbując wyprowadzać szybkie ataki. Ostatecznie gola nie zdobyli, choć w ostatniej akcji meczu Krzepisz fantastyczną paradą powstrzymał strzał głową Petraska.
Tym razem Arka nie sprawiła niespodzianki i nie awansowała do półfinału Fortuna Pucharu Polski. Rywal potwierdził swoje aspiracje, bo przecież w Ekstraklasie walczy o mistrzostwo kraju, więc porażka ujmy Arce nie przynosi. My z tego meczu zapamiętamy, że długimi fragmentami potrafiliśmy być dla Rakowa równorzędnym rywalem i jeśli uda się to powtórzyć w spotkaniach ligowych, kibice w Gdyni mogą być optymistami.
Arkadiusz Skubek
KLIKNIJ W GRAFIKĘ I GŁOSUJ NA ZAWODNIKA MECZU
Statystyka meczu Arka Gdynia - Raków Częstochowa
Bramki | 0 | 2 |
Strzały | 9 | 13 |
Celne | 2 | 5 |
Niecelne | 7 | 8 |
Rzuty rożne | 2 | 5 |
Faule | 10 | 19 |
Spalone | 2 | 0 |
Posiadanie piłki | 48% | 52% |
Żółte kartki | 4 | 3 |
Czerwone kartki | 0 | 0 |
GALERIA NR 1
GALERIA NR 2
BILETY NA MECZ ARKA GDYNIA - GÓRNIK POLKOWICE
KOSZULKI 2021/2022 CZEKAJĄ NA WAS W SKLEPIE!
Copyright Arka Gdynia |