Aktualności

08.07.2008
Kaczmarek nie dla Arki (Gazeta Wyborcza)
Bogusław Kaczmarek nie będzie jednak trenerem piłkarzy Arki Gdynia. Wczoraj rano oświadczył władzom klubu, że nie chce pracować w Gdyni. Poniedziałkowy trening poprowadzili więc Dariusz Mierzejewski, Grzegorz Witt oraz Jarosław Krupski.
Jeszcze w niedzielę wydawało się, że to Kaczmarek zasiądzie w najbliższym sezonie na ławce trenerskiej Arki. Szkoleniowiec uzgodnił warunki dwuletniego kontraktu (choć go nie podpisał), pojawił się nawet w sobotę w Olsztynku na sparingu Arki z Polonią Warszawa.
- Podjąłem decyzję, że nie będę pracował w Arce, bo każdy trener powinien mieć komfortowe warunki do pracy z zespołem. Ja, niestety, takich nie miałem. Mamy trzy tygodnie do rozpoczęcia ligi, a Arka nie wie, w której zagra. Nie można nawet zaplanować obozu przygotowawczego. W takich warunkach nie można dobrze przygotować się do sezonu. Jeszcze w sobotę miałem nadzieję, że uda się to jakoś poukładać, ale po przemyśleniu sprawy uznałem, że nie będę pracował w Arce. Wiedziałem, że podejmuję się ciężkiego zadania, ale byłem optymistą w swoich działaniach i byłem przekonany, iż wszystko się ułoży. Tak się nie stało - powiedział "Gazecie" Kaczmarek. - Władze klubu próbowały namówić mnie do zmiany decyzji, mówiąc, że kwestią czasu jest wyjaśnienie wszystkich spraw w klubie. Nie zmieniłem jednak zdania. Dyrektor sportowy Czesław Boguszewicz i pozostali ludzie z klubu uszanowali moją decyzję i rozstaliśmy się w zgodzie - dodaje trener.
Według innej wersji powodem rezygnacji Kaczmarka mógł być list kibiców skierowany do właściciela klubu Ryszarda Krauzego, w którym napisali, że nie chcą w klubie trenera, którego przeszłość jest niejasna (sugerując, że Kaczmarek może być zamieszany w korupcję w polskiej piłce). Szkoleniowiec przyznaje, że list był jednym z powodów niepodjęcia pracy w Arce, jednak na pewno nie był decydujący. Przyznał również, iż "dostęp do mediów jest powszechny, a pismo kibiców jest anonimowe i rzeczy w nim zawarte to stek bzdur". - Było to dla nas duże zaskoczenie, ale uszanowaliśmy jego decyzję i rozstaliśmy się w zgodzie. Trener Kaczmarek powiedział, że robi to dla dobra klubu i my się z tą decyzją pogodziliśmy - powiedział dyrektor sportowy klubu Czesław Boguszewicz. A prezes Roman Walder dodał: - Nie mieliśmy podpisanej umowy, Kaczmarek miał prawo podjąć taką decyzję. Choć wydawało mi się, że skoro uścisnęliśmy sobie dłonie, oznaczało to, że będzie z nami pracować. Trudno, szukamy nowego trenera, być może jego nazwisko poznamy już we wtorek.
Tymczasem do Gdyni przyjechali kolejni kandydaci do gry w Arce. Są to: były obrońca Widzewa Łódź Robert Kłos i grający również jako defensor Marcin Komorowski. Grał on wcześniej w ŁKS Łódź.
Paweł Doczyk
Jeszcze w niedzielę wydawało się, że to Kaczmarek zasiądzie w najbliższym sezonie na ławce trenerskiej Arki. Szkoleniowiec uzgodnił warunki dwuletniego kontraktu (choć go nie podpisał), pojawił się nawet w sobotę w Olsztynku na sparingu Arki z Polonią Warszawa.
- Podjąłem decyzję, że nie będę pracował w Arce, bo każdy trener powinien mieć komfortowe warunki do pracy z zespołem. Ja, niestety, takich nie miałem. Mamy trzy tygodnie do rozpoczęcia ligi, a Arka nie wie, w której zagra. Nie można nawet zaplanować obozu przygotowawczego. W takich warunkach nie można dobrze przygotować się do sezonu. Jeszcze w sobotę miałem nadzieję, że uda się to jakoś poukładać, ale po przemyśleniu sprawy uznałem, że nie będę pracował w Arce. Wiedziałem, że podejmuję się ciężkiego zadania, ale byłem optymistą w swoich działaniach i byłem przekonany, iż wszystko się ułoży. Tak się nie stało - powiedział "Gazecie" Kaczmarek. - Władze klubu próbowały namówić mnie do zmiany decyzji, mówiąc, że kwestią czasu jest wyjaśnienie wszystkich spraw w klubie. Nie zmieniłem jednak zdania. Dyrektor sportowy Czesław Boguszewicz i pozostali ludzie z klubu uszanowali moją decyzję i rozstaliśmy się w zgodzie - dodaje trener.
Według innej wersji powodem rezygnacji Kaczmarka mógł być list kibiców skierowany do właściciela klubu Ryszarda Krauzego, w którym napisali, że nie chcą w klubie trenera, którego przeszłość jest niejasna (sugerując, że Kaczmarek może być zamieszany w korupcję w polskiej piłce). Szkoleniowiec przyznaje, że list był jednym z powodów niepodjęcia pracy w Arce, jednak na pewno nie był decydujący. Przyznał również, iż "dostęp do mediów jest powszechny, a pismo kibiców jest anonimowe i rzeczy w nim zawarte to stek bzdur". - Było to dla nas duże zaskoczenie, ale uszanowaliśmy jego decyzję i rozstaliśmy się w zgodzie. Trener Kaczmarek powiedział, że robi to dla dobra klubu i my się z tą decyzją pogodziliśmy - powiedział dyrektor sportowy klubu Czesław Boguszewicz. A prezes Roman Walder dodał: - Nie mieliśmy podpisanej umowy, Kaczmarek miał prawo podjąć taką decyzję. Choć wydawało mi się, że skoro uścisnęliśmy sobie dłonie, oznaczało to, że będzie z nami pracować. Trudno, szukamy nowego trenera, być może jego nazwisko poznamy już we wtorek.
Tymczasem do Gdyni przyjechali kolejni kandydaci do gry w Arce. Są to: były obrońca Widzewa Łódź Robert Kłos i grający również jako defensor Marcin Komorowski. Grał on wcześniej w ŁKS Łódź.
Paweł Doczyk
|