Aktualności
08.11.2020
Trenerzy po meczu Sandecja Nowy Sącz - Arka Gdynia
Trenerzy obydwu zespołów na pomeczowej konferencji byli zgodni, że początek meczu należał do gospodarzy, ale Arka umiejętnie zadawała ciosy, by po przerwie złapać wiatr w żagle.
Ireneusz Mamrot (Arka):
- Myślę, że początek spotkania był bardzo wyrównany, powiedziałbym, że nawet ze wskazaniem na gospodarzy. Przeciwnicy utrzymywali się w tym czasie dłużej przy piłce, choć w tej części gry nie było wiele sytuacji z jednej, jak i z drugiej strony.
Byliśmy dziś mocno skutecznym zespołem. Przy wyniku 0:0 na początku nie stwarzaliśmy sobie wielu sytuacji. Wyszliśmy na prowadzenie dzięki pierwszej bramce Marcusa, która padła po lekkim rykoszecie. Po niej mieliśmy jeszcze dwie bardzo dobre sytuacje w tej części gry, w tym Maćka Jankowskiego, w której przegrał on pojedynek z bramkarzem. Później Sandecja wyrównała.
Bardzo ważnym momentem meczu były bramki na 2:1 i 3:1. Marcus popisał się piękną bramką w trudnym momencie – to było naprawdę świetne uderzenie i bardzo się z niego cieszyliśmy. Kolejny taki przełomowy moment to następna bramka, która padła szybko w drugiej części gry. To pozwoliło nam grać spokojniej. Cieszymy się ze zwycięstwa.
Martwią mnie nieco urazy w mojej drużynie. Nie mogłem w dzisiejszym spotkaniu skorzystać ze wszystkich swoich piłkarzy, a dzisiaj kolejna kontuzja. Dopiero zobaczymy, jak poważny jest uraz Arka Kasperkiewicza. Z reguły z kolanem sprawa nie kończy się po kilku dniach, ale nie chcę wyrokować – zobaczymy, czy jest to coś bardziej skomplikowanego. Bardzo kibicuję Arkowi i trzymam kciuki, aby wrócił szybko.
Piotr Mandrysz (Sandecja):
- Przegraliśmy dziś bardzo wysoko. Paradoksalnie, mimo iż przegraliśmy pierwszą połowę 1:2, to była ona bardzo dobra w naszym wykonaniu. Do momentu utraty gola kontrolowaliśmy mecz i byliśmy zespołem dominującym. Niestety tak to jest, że przeciwnik co kopnie, to wpadnie. Pierwszy gol padł dodatkowo po rykoszecie.
Odrobiliśmy straty i gdy wydawało się, że będziemy kontynuować grę z nadzieją na zdobycie kolejnego gola, to niestety Marcus da Silva ponownie wyprowadził gości na prowadzenie.
Na drugą połowę, że tak powiem, zostaliśmy w szatni. Dobiło nas pierwsze 5 minut, w których straciliśmy kolejną bramkę. Później, mimo iż staraliśmy się to zmienić, to na boisku grał już tylko jeden zespół i był to zespół Arki, który złapał duży luz. W konsekwencji strzelił on jeszcze kolejne dwa gole.
Nie posłużyła nam przerwa. Niestety trzeba teraz zewrzeć szyki i walczyć dalej.
MU
Zostań Sponsorem Meczu Arki Gdynia!
WIELKIE możliwości z Arką Gdynia!
Copyright Arka Gdynia |