Aktualności
17.09.2020
Fortuna 1 Liga. Arka Gdynia - Miedź Legnica
Koronawirus wykryty u jednego z piłkarzy pierwszego zespołu uniemożliwił rozegranie w ostatnią niedzielę wyjazdowego spotkania Arki Gdynia z Górnikiem Łęczna, jednak żółto-niebiescy na szczęście wracają już na boisko. W najbliższy piątek 18.09.2020 podejmą na Stadionie Miejskim przy ul. Olimpijskiej Miedź Legnica. Początek tego ciekawie zapowiadającego się spotkania o godz. 17:40.
Arkowcy od początku tego tygodnia przygotowują się do pojedynku z Miedzią Legnica w reżimie sanitarnym. Sanepid zezwolił zawodnikom jedynie na wyprawy na treningi, po których mają wracać do domów i nigdzie więcej nie wychodzić. To jednak dla Ireneusza Mamrota, trenera żółto-niebieskich, jest i tak dużo lepsza opcja, niż gdyby zawodnicy trafili na przymusową kwarantannę. Izolowany jest w ten sposób tylko zawodnik, u którego wykryto koronawirusa.
W związku z taką, a nie inną sytuacją, piątkowy mecz żółto-niebieskich przeciwko Miedzi Legnica ma dojść do skutku. Będzie to też dla Arki Gdynia ciekawy test. Podopieczni trenera Ireneusza Mamrota zmierzą się z przeciwnikiem, którego śmiało można uznać za najbardziej wymagającego od początku sezonu. Miedź Legnica jest stabilnym finansowo klubem. Jej właściciel, biznesmen i milioner Andrzej Dadełło po spadku z ekstraklasy w sezonie 2018/2019 otwarcie zapowiadał, że chce jak najszybciej do niej powrócić.
W zakończonych niespełna dwa miesiące temu rozgrywkach ekipie z województwa dolnośląskiego sztuka ta się nie udała. Miedź Legnica zajęła piąte miejsce w tabeli Fortuna 1. Ligi ze stratą ośmiu punktów do drugiej lokaty, zapewniającej bezpośredni awans. Oznaczało to, że zespół prowadzony wówczas przez doskonale znanego w Gdyni Ireneusza Kościelniaka szykować może się do barażu. Także jednak i w ten sposób Miedzi Legnica nie udało się uzyskać promocji do PKO BP Ekstraklasy. Zespół przegrał baraż z Radomiakiem. Dla jego kibiców i właściciela musiało być to sporym rozczarowaniem.
Było też w zasadzie jasne, że w klubie nastąpią poważne zmiany, a Miedź Legnica ponownie zamierzała będzie zaatakować wrota PKO BP Ekstraklasy. I rzeczywiście tak się stało. Krótko po przegranym barażu Ireneusz Kościelniak stracił stanowisko. Zastąpił go Jarosław Skrobacz, znany z pracy w GKS 1962 Jastrzębie. Pożegnano się także z wieloma, graczami, w tym z podstawowego składu, lub z przeszłością w ekstraklasie, którzy zdaniem właściciela zawiedli. Do grona tego zaliczyć można m.in. Grzegorza Bartczaka, Łukasza Załuskę, Dawida Korta, Wojciecha Łobodzińskiego, Artura Pikka, Omara Santanę, czy byłego arkowca Marcina Warcholaka.
Taka liczba pożegnań oznaczała oczywiście, że sprowadzona zostanie spora liczba nowych piłkarzy. Z bardziej znanych nazwisk działaczom Miedzi Legnica udało się namówić do przenosin na Dolny Śląsk m.in. Szymona Matuszka i Kamila Zapolnika z Górnika Zabrze, Krzysztofa Drzazgę z Wisły Kraków i Krzysztofa Danielewicza z Warty Poznań. Do drużyny dołączył też Michał Bednarski, który w zeszłym sezonie w barwach Górnika Polkowice został z 24 bramkami na koncie królem strzelców II ligi, wyprzedzając w tej klasyfikacji o trzy trafienia Marcina Robaka. Działacze z Dolnego Śląska wygrali batalię o zakontraktowanie tego zawodnika z kilkoma innymi, zainteresowanymi drużynami, w tym z Arką Gdynia.
Miedź Legnica aspiracje sięgające wywalczenia awansu do PKO BP Ekstraklasy potwierdziła już w trzech pierwszych kolejkach Fortuna 1 Ligi. Podopieczni trenera Jarosława Skrobacza wywalczyli w nich sześć punktów, meldując się tym samym już na początku rozgrywek w czubie tabeli. Po trzy bramki w barwach Miedzi Legnica w Fortuna 1. Lidze mają już na koncie Kamil Zapolnik i Joan Roman. Hiszpan ustrzelił hat-tricka w ostatni piątek, kiedy jego zespół rozbił u siebie 4:0 Resovię.
Aspiracje awansu do PKO BP Ekstraklasy ma jednak także Arka Gdynia. Żółto-niebiescy również udanie rozpoczęli sezon, nie tracąc jak dotychczas w lidze choćby punktu. Warto pójść za ciosem, wykorzystać atut własnego boiska, doping kibiców i sięgnąć po pełną pulę w walce z bezpośrednim rywalem i sąsiadem w tabeli. Taki triumf byłby już bardzo jasnym sygnałem, że żółto-niebiescy rzeczywiście posiadają potencjał pozwalający im na spędzenie na zapleczu ekstraklasy po spadku z niej tylko jednego sezonu.
Szymon Szadurski
Copyright Arka Gdynia |