Aktualności

26.05.2008
Arka wygrała w Lublinie!!!
Ten mecz to prawdziwy horror, ale wszystko skończyło się dobrze! Po golu Grzegorza Nicińskiego w 45. min. i Bartosza Karwana w 66. żółto-niebiescy wygrali w meczu o wszystko z Motorem 2:1 (0:1)! Jedynego gola dla lublinian strzelił Rafał Król w 61. min.
Dzięki rozstrzygnięciom w innych spotkaniach Arka zajęła ostatecznie czwarte miejsce na koniec sezonu i wobec przesądzonej fuzji Śląska Wrocław z Groclinem Dyskobolią Grodzisk Wlkp. oraz decyzji Komisji ds. Nagłych PZPN najprawdopodobniej będzie musiała przystąpić do gier barażowych.
II liga - 34. kolejka:
Motor Lublin - Arka Gdynia 1:2 (0:1)
SKŁADY
Arka musiała wygrać i to determinowało jej poczynania na boisku w pierwszej połowie. Już w 2. minucie dobre podanie z głębi pola w kierunku Bartosza Karwana, ale napastnika Arki uprzedził Przemysław Mierzwa. Do dziesiątej minuty minimalną przewagę uzyskał Motor, ale kolejny etap gry to już zdecydowana dominacja gości. W 10. minucie z prawej strony dośrodkowywał Tomasz Sokołowski, do główki wyskoczył Piotr Bazler, ale bramkarz Motoru popisał się spokojną interwencją.
Arka przeważała, Bartosz Karwan seryjnie wykonywał rzuty rożne, ale piłkarze z Gdyni mieli trudności ze stworzeniem czystych sytuacji strzeleckich. Motor próbował przedostać się pod pole karne Arki prostymi środkami - podaniami z głębi pola do napastników Kamila Stachyry, Marcina Popławskiego i Daniela Koczona. W 14. minucie po podaniu z głębi pola sam na sam z Andrzejem Bledzewskim był Koczon, ale lepszy okazał się bramkarz Arki. W 17. minucie dwójkowa akcja prawą stroną Bartosza Ławy i Bartosza Karwana zakończona strzałem tego drugiego. Ponownie pewną interwencją popisał się Przemysław Mierzwa.
W 31. minucie wrzutka z głębi pola w pole karne Motoru. Tam znalazł się niepilnowany Karwan, który byłby sam na sam z Mierzwą. Niestety napastnikowi Arki nie udało się opanować piłki. W 38. minucie akcję Arki kończył niecelnym strzałem z dystansu Piotr Bazler. Wreszcie tuż przed gwizdkiem na przerwą precyzyjnym dośrodkowaniem w pole karne z rzutu rożnego popisał się Ława. Piłka trafiła na głowę Grzegorza Nicińskiego, który nie miał kłopotów z umieszczeniem jej w bramce. Do przerwy Arka prowadziła 1:0, co wobec wyników na innych stadionach dawało jej czwarte miejsce w końcowej tabeli.
Druga połowa to jakby zupełnie inny mecz. Arkowcy wyszli na boisko z zamiarem dowiezienia skromnej zaliczki. Już nie atakowali, gospodarze natomiast z minuty na minutę stwarzali groźniejsze sytuacje pod bramką Bledzewskiego. Początkowo gdynianie pozwalali jedynie na strzały z dystansu. Wyprowadzali też groźne kontry - jak ta z 59. minuty, gdy po dograniu piłki z prawej strony prędkości zabrakło Grzegorzowi Nicińskiemu. W 62. minucie rzut wolny dla Motoru z lewej strony boiska. Wszyscy spodziewają się dośrodkowania Pawła Maziarza. Tymczasem ten wykłada piłkę na osiemnasty metr do Rafała Króla, który precyzyjnym płaskim strzałem nie daje szans Bledzewskiemu. W tym momencie gdynianie spadli na piąte miejsce w tabeli.
Gra Arki dalej była szarpana. Mimo straconej bramki, nie oglądaliśmy już determinacji z pierwszej połowy meczu. W 66. minucie piłkę w polu karnym dostaje wprowadzony po przerwie Marcin Chmiest, który zgrywa do Bartosza Karwana. Ten puszcza ją obok interweniującego bramkarza i Arka ponownie wychodzi na prowadzenie.
Ostatnie dwadzieścia minut to heroiczna obrona arkowców przed atakami Motoru, który momentami zamykał gdynian na własnej połowie. Nawet Grzegorz Niciński angażował się w utrudnianie przeciwnikom przedostania się pod bramkę Bledzewskiego. Jedynym wysuniętym piłkarzem Arki był w tym fragmencie gry Chmiest. Motor całymi seriami wykonywał rzuty wolne i rożne w okolicach bramki Arki. Andrzej Bledzewski nie dał się jednak pokonać i arkowcy odnieśli zwycięstwo pozwalające im zachować realne szanse na awans do ekstraklasy.
Dzięki rozstrzygnięciom w innych spotkaniach Arka zajęła ostatecznie czwarte miejsce na koniec sezonu i wobec przesądzonej fuzji Śląska Wrocław z Groclinem Dyskobolią Grodzisk Wlkp. oraz decyzji Komisji ds. Nagłych PZPN najprawdopodobniej będzie musiała przystąpić do gier barażowych.
II liga - 34. kolejka:
Motor Lublin - Arka Gdynia 1:2 (0:1)
SKŁADY
Arka musiała wygrać i to determinowało jej poczynania na boisku w pierwszej połowie. Już w 2. minucie dobre podanie z głębi pola w kierunku Bartosza Karwana, ale napastnika Arki uprzedził Przemysław Mierzwa. Do dziesiątej minuty minimalną przewagę uzyskał Motor, ale kolejny etap gry to już zdecydowana dominacja gości. W 10. minucie z prawej strony dośrodkowywał Tomasz Sokołowski, do główki wyskoczył Piotr Bazler, ale bramkarz Motoru popisał się spokojną interwencją.
Arka przeważała, Bartosz Karwan seryjnie wykonywał rzuty rożne, ale piłkarze z Gdyni mieli trudności ze stworzeniem czystych sytuacji strzeleckich. Motor próbował przedostać się pod pole karne Arki prostymi środkami - podaniami z głębi pola do napastników Kamila Stachyry, Marcina Popławskiego i Daniela Koczona. W 14. minucie po podaniu z głębi pola sam na sam z Andrzejem Bledzewskim był Koczon, ale lepszy okazał się bramkarz Arki. W 17. minucie dwójkowa akcja prawą stroną Bartosza Ławy i Bartosza Karwana zakończona strzałem tego drugiego. Ponownie pewną interwencją popisał się Przemysław Mierzwa.
W 31. minucie wrzutka z głębi pola w pole karne Motoru. Tam znalazł się niepilnowany Karwan, który byłby sam na sam z Mierzwą. Niestety napastnikowi Arki nie udało się opanować piłki. W 38. minucie akcję Arki kończył niecelnym strzałem z dystansu Piotr Bazler. Wreszcie tuż przed gwizdkiem na przerwą precyzyjnym dośrodkowaniem w pole karne z rzutu rożnego popisał się Ława. Piłka trafiła na głowę Grzegorza Nicińskiego, który nie miał kłopotów z umieszczeniem jej w bramce. Do przerwy Arka prowadziła 1:0, co wobec wyników na innych stadionach dawało jej czwarte miejsce w końcowej tabeli.
Druga połowa to jakby zupełnie inny mecz. Arkowcy wyszli na boisko z zamiarem dowiezienia skromnej zaliczki. Już nie atakowali, gospodarze natomiast z minuty na minutę stwarzali groźniejsze sytuacje pod bramką Bledzewskiego. Początkowo gdynianie pozwalali jedynie na strzały z dystansu. Wyprowadzali też groźne kontry - jak ta z 59. minuty, gdy po dograniu piłki z prawej strony prędkości zabrakło Grzegorzowi Nicińskiemu. W 62. minucie rzut wolny dla Motoru z lewej strony boiska. Wszyscy spodziewają się dośrodkowania Pawła Maziarza. Tymczasem ten wykłada piłkę na osiemnasty metr do Rafała Króla, który precyzyjnym płaskim strzałem nie daje szans Bledzewskiemu. W tym momencie gdynianie spadli na piąte miejsce w tabeli.
Gra Arki dalej była szarpana. Mimo straconej bramki, nie oglądaliśmy już determinacji z pierwszej połowy meczu. W 66. minucie piłkę w polu karnym dostaje wprowadzony po przerwie Marcin Chmiest, który zgrywa do Bartosza Karwana. Ten puszcza ją obok interweniującego bramkarza i Arka ponownie wychodzi na prowadzenie.
Ostatnie dwadzieścia minut to heroiczna obrona arkowców przed atakami Motoru, który momentami zamykał gdynian na własnej połowie. Nawet Grzegorz Niciński angażował się w utrudnianie przeciwnikom przedostania się pod bramkę Bledzewskiego. Jedynym wysuniętym piłkarzem Arki był w tym fragmencie gry Chmiest. Motor całymi seriami wykonywał rzuty wolne i rożne w okolicach bramki Arki. Andrzej Bledzewski nie dał się jednak pokonać i arkowcy odnieśli zwycięstwo pozwalające im zachować realne szanse na awans do ekstraklasy.
|