Aktualności

23.05.2008
Arka sama sobie nie pomogła (Gazeta Wyborcza)
Wygrana z Odrą Opole miała być dla piłkarzy Prokomu Arka Gdynia kolejnym krokiem w stronę awansu. Tymczasem drużyna z Gdyni cudem zremisowała, dzięki bramce w doliczonym czasie.
Szokujące było to, że głównie w pierwszej połowie Arka nie wyglądała na drużynę, która walczy o awans. Piłkarze z Gdyni zachowywali się tak, jakby byli na pikniku albo - co najwyżej - grali sparing. Podobnie grała Odra, ale piłkarzy z Opola można było zrozumieć - oni o nic już nie grali. - Do Gdyni przyjechaliśmy po to, aby nie przegrać i cel osiągnęliśmy - nie ukrywał trener Odry Andrzej Prawda. Jego zespół niemal w ogóle nie myślał o atakach, a mimo to... strzelił bramkę. A właściwie strzelili ją sobie piłkarze z Gdyni. W niegroźnej akcji Norbert Witkowski nie zrozumiał się z Michałem Łabędzkim, bramkarz Arki wypuścił piłkę, ta spadła pod nogi Marcina Pontusa, który mimo zaskoczenia strzelił bramkę. - Nie widziałem dobrze tej sytuacji. Nie wiem, kto zawinił, ale jedno jest pewne: ktoś popełnił błąd - powiedział trener Arki Robert Jończyk, który w drugiej połowie postawił wszystko na jedną kartę. I Arka zagrała po przerwie lepiej, niemal non stop atakowała, ale robiła to nieudolnie. Ataki polegały na ciągłych wrzutkach w pole karne. Mimo to piłkarze z Gdyni mieli mnóstwo sytuacji, a najlepsze marnowali Marcin Chmiest, Olgierd Moskalewicz, Marcin Wachowicz, Tomasz Sokołowski i Bartosz Ława. Ponieważ mecz był często przerywany, sędzia doliczył pięć minut i zaraz na początku dodatkowego czasu Arka strzeliła bramkę. Dośrodkował Bartosz Karwan, a swoją 20 bramkę w sezonie strzelił Wachowicz. Potem pod bramką Odry było jeszcze gorąco, ale wynik się nie zmienił. Zespół z Gdyni stracił dwa punkty oraz na kolejny mecz Wachowicza. Najlepszy piłkarz Arki co chwila wdawał się w dyskusje z sędziami i rywalami, aż w końcu dostał żółtą kartkę. A ponieważ była to jego czwarta karta w sezonie, Wachowicz nie zagra w sobotę w ostatnim meczu z Motorem.
Przez cały mecz kibice przekazywali sobie radosne wieści z innych stadionów - zwłaszcza z Pruszkowa i Gliwic. Rywale rzeczywiście pomogli Arce, ale problem w tym, że Arka nie potrafiła pomóc sama sobie.
Prokom Arka Gdynia 1 (0)
Odra Opole 1 (1)
STRZELCY BRAMEK
Arka: Wachowicz (90+1.).
Odra: Pontus (39.).
SKŁADY
Arka: Witkowski - Kowalski (46. Sokołowski), Weinar, Łabędzki, Baster (85. Baster) - Ulanowski (46. Chmiest), Ława, Moskalewicz Ż - Karwan, Niciński, Wachowicz Ż.
Odra: Feć Ż - Felipe, Ganowicz, Karasiak, Samba Ba - Surowiak (81. Wodniok), Copik (60. Bajdziak), Tracz, Piegzik - Pontus (89. Stępień), Józefowicz.
Sędzia: Wojciech Krztoń (Olsztyn).
Widzów: 7 tys.
Dla Gazety
Bartosz Ława
pomocnik Arki
- Niby moglibyśmy się cieszyć, bo strzeliliśmy bramkę w ostatniej chwili, ale ten gol dał nam tylko remis, a to oznacza, że zawiedliśmy. Mieliśmy wygrać, zbliżyć się do I ligi. Całe szczęście, że inne wyniki ułożyły się korzystnie i ten remis nie przekreśla naszych szans na awans. Został nam jeden mecz, który musimy wygrać. I wtedy zobaczymy, co nam to da.
Grzegorz Kubicki
Szokujące było to, że głównie w pierwszej połowie Arka nie wyglądała na drużynę, która walczy o awans. Piłkarze z Gdyni zachowywali się tak, jakby byli na pikniku albo - co najwyżej - grali sparing. Podobnie grała Odra, ale piłkarzy z Opola można było zrozumieć - oni o nic już nie grali. - Do Gdyni przyjechaliśmy po to, aby nie przegrać i cel osiągnęliśmy - nie ukrywał trener Odry Andrzej Prawda. Jego zespół niemal w ogóle nie myślał o atakach, a mimo to... strzelił bramkę. A właściwie strzelili ją sobie piłkarze z Gdyni. W niegroźnej akcji Norbert Witkowski nie zrozumiał się z Michałem Łabędzkim, bramkarz Arki wypuścił piłkę, ta spadła pod nogi Marcina Pontusa, który mimo zaskoczenia strzelił bramkę. - Nie widziałem dobrze tej sytuacji. Nie wiem, kto zawinił, ale jedno jest pewne: ktoś popełnił błąd - powiedział trener Arki Robert Jończyk, który w drugiej połowie postawił wszystko na jedną kartę. I Arka zagrała po przerwie lepiej, niemal non stop atakowała, ale robiła to nieudolnie. Ataki polegały na ciągłych wrzutkach w pole karne. Mimo to piłkarze z Gdyni mieli mnóstwo sytuacji, a najlepsze marnowali Marcin Chmiest, Olgierd Moskalewicz, Marcin Wachowicz, Tomasz Sokołowski i Bartosz Ława. Ponieważ mecz był często przerywany, sędzia doliczył pięć minut i zaraz na początku dodatkowego czasu Arka strzeliła bramkę. Dośrodkował Bartosz Karwan, a swoją 20 bramkę w sezonie strzelił Wachowicz. Potem pod bramką Odry było jeszcze gorąco, ale wynik się nie zmienił. Zespół z Gdyni stracił dwa punkty oraz na kolejny mecz Wachowicza. Najlepszy piłkarz Arki co chwila wdawał się w dyskusje z sędziami i rywalami, aż w końcu dostał żółtą kartkę. A ponieważ była to jego czwarta karta w sezonie, Wachowicz nie zagra w sobotę w ostatnim meczu z Motorem.
Przez cały mecz kibice przekazywali sobie radosne wieści z innych stadionów - zwłaszcza z Pruszkowa i Gliwic. Rywale rzeczywiście pomogli Arce, ale problem w tym, że Arka nie potrafiła pomóc sama sobie.
Prokom Arka Gdynia 1 (0)
Odra Opole 1 (1)
STRZELCY BRAMEK
Arka: Wachowicz (90+1.).
Odra: Pontus (39.).
SKŁADY
Arka: Witkowski - Kowalski (46. Sokołowski), Weinar, Łabędzki, Baster (85. Baster) - Ulanowski (46. Chmiest), Ława, Moskalewicz Ż - Karwan, Niciński, Wachowicz Ż.
Odra: Feć Ż - Felipe, Ganowicz, Karasiak, Samba Ba - Surowiak (81. Wodniok), Copik (60. Bajdziak), Tracz, Piegzik - Pontus (89. Stępień), Józefowicz.
Sędzia: Wojciech Krztoń (Olsztyn).
Widzów: 7 tys.
Dla Gazety
Bartosz Ława
pomocnik Arki
- Niby moglibyśmy się cieszyć, bo strzeliliśmy bramkę w ostatniej chwili, ale ten gol dał nam tylko remis, a to oznacza, że zawiedliśmy. Mieliśmy wygrać, zbliżyć się do I ligi. Całe szczęście, że inne wyniki ułożyły się korzystnie i ten remis nie przekreśla naszych szans na awans. Został nam jeden mecz, który musimy wygrać. I wtedy zobaczymy, co nam to da.
Grzegorz Kubicki
|