Aktualności
28.10.2019
Śląsk Wrocław - Arka Gdynia
Śląsk świetnie rozpoczął mecz i już w trzeciej minucie wyszedł na prowadzenie. Błąd popełnił Pavels Steinbors, który źle wyprowadzał piłkę spod bramki. W efekcie, futbolówkę przejął Jakub Łabojko, który natychmiast zagrał do Michała Chrapka. Pomocnik Śląska zaskoczył bramkarza. Po jego strzale piłka odbiła się jeszcze od obrońcy i wpadła do siatki.
Z każdą minutą Śląsk nacierał coraz bardziej. W pierwszych 20 minutach podopieczni Viteżslava Laviczki mieli absolutną kontrolę nad wszystkim, co działo się na boisku. Stworzyli jeszcze kilka sytuacji, ale zawsze na drodze stawali im obrońcy lub bramkarz.
Później Arka z każdą minutą zyskiwała przewagę. Na pochwałę zasłużył szczególnie Davit Schirtładze, który był wszędzie. Kiedy trzeba było, cofał się i rozgrywał, ale potrafił też wykończyć akcję. Jemu i jego kolegom brakowało jednak skuteczności i do przerwy Arka przegrywała.
W drugiej połowie lepiej wyglądała drużyna z Gdyni, która zamknęła piłkarzy Śląska na ich połowie. Biła jednak głową w mur. Jeśli piłka znajdowała się już w polu karnym gospodarzy, to wybijali ją obrońcy.
Wrocławianie dobrze się bronili. Tego nie można powiedzieć o Arce. W 58. minucie defensywa popełniła kolejny błąd, który został wykorzystany przez rywali. Marko Vejinović, pod swoim polem karnym, zagrywał na prawą stronę, ale zrobił to na tyle nieudolnie, że piłkę przejął Robert Pich. Słowak natychmiast zagrał w pole karne, gdzie był niepilnowany Erik Exposito. Hiszpan pewnie wykorzystał sytuację sam na sam i podwyższył prowadzenie Śląska.
W końcówce Arka odzyskała nadzieję na uzyskanie korzystnego wyniku. W 80. minucie, w swoim polu karnym niefortunnie interweniował Przemysław Płacheta i piłka odbiła się od jego ręki. Sędzia bez wahania wskazał na 11. metr, a rzut karny pewnie wykorzystał Vejinović.
Śląsk zdołał jednak utrzymać wynik i wygrał po raz pierwszy od 30 sierpnia. Gdynianie pokonali wtedy Górnika Zabrze 1-0. Od tego czasu nie wygrali siedmiu kolejnych spotkań.
Copyright Arka Gdynia |