TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

chignahuapan
Arka-Facebook Arka-Instagram Arka-Twitter Arka-YouTube Arka-TikTok Arka LinkedIn NO10 Nocny Bieg Świętojański Stowarzyszenie Inicjatywa Arka Betclic


Aktualności

img

05.05.2008

Arka lepsza od Piasta (Gazeta Wyborcza)

Piłkarze Prokom Arki Gdynia wciąż bezbłędni pod wodzą trenera Roberta Jończyka. Czwarte kolejne zwycięstwo - tym razem z bezpośrednim rywalem w walce o awans Piastem Gliwice - zapewnili żółto-niebieskim Olgierd Moskalewicz i Łukasz Kowalski
Mimo że Arka zdobyła w czterech ostatnich meczach komplet dwunastu punktów, przesunęła się w tabeli tylko o jedno miejsce (z szóstego na piąte). - W pewnym sensie to nawet lepiej - podkreśla trener Jończyk. - Moi piłkarze muszą wciąż trzymać koncentrację, bo nikt nie chce tracić punktów. Kolejne zwycięstwa na pewno więc nas nie rozluźnią - dodaje szkoleniowiec żółto-niebieskich. To nastawienie doskonale widać było w meczu z Piastem. Zawodnicy gospodarzy wyszli na murawę maksymalnie zmobilizowani, a każdy z nich doskonale wiedział, co i jak ma robić na boisku. Szczególnie gra defensywna całego zespołu żółto-niebieskich otarła się o doskonałość. Dzięki temu zespół z Gliwic w całym meczu praktycznie nie stworzył sobie dogodnej sytuacji do strzelenia gola, a Norbert Witkowski był niemal bezrobotny. Piast oddał zaledwie dwa celne strzały (pierwszy dopiero w 53. min), ale oba zupełnie niegroźne. Gwoli sprawiedliwości trzeba dodać, że również Arka nie stworzyła sobie wielu dogodnych sytuacji do zdobycia goli. W sumie pięć. - To była partia szachów na wysokim poziomie - mówił po meczu szkoleniowiec żółto-niebieskich. - Nawet najmniejszy błąd mógł mieć ogromne konsekwencje, cieszę się, że my popełniliśmy ich bardzo niewiele - chwalił swój zespół Jończyk. Jeśli rzeczywiście była to partia szachów, to przeciwnicy bardzo kopali się pod stołem, gdyż w całym meczu sędzia odgwizdał ponad 40 fauli. Oprócz walki było jednak również trochę gry w piłkę, choć głównie w stylu angielskim i to tym z niższych lig. Przez długie minuty jedynym pomysłem Arki na przedostanie się w okolice bramki Piasta były akcje skrzydłami, a właściwie jednym skrzydłem - lewym - gdzie operowali Marek Baster, Bartosz Ława i Marcin Wachowicz. Jednak niemal wszystkie dośrodkowania padały łupem pewnie broniącego Grzegorza Kasprzika. Wreszcie w 43. min po kolejnym oswobadzającym wykopie obrońców Arki powietrzną walkę na linii pola karnego wygrał Grzegorz Niciński. Piłka trafiła do stojącego na 17. m niepilnowanego Olgierda Moskalewicza, a ten popisał się fantastycznym strzałem. Piłka, zanim po palcach Kasprzika wpadła do bramki, odbiła się od poprzeczki i słupka. - To chyba mój najładniejszy gol w barwach Arki, ale żeby to stwierdzić w stu procentach, muszę go jeszcze obejrzeć w telewizji - śmiał się po meczu Moskalewicz. - Jednak przede wszystkim był to gol ważny, gdyż pozwolił nam spokojnie rozegrać drugą połowę. Tym bardziej że Piast prezentował się bardzo dobrze, szczególnie w obronie - podkreślał popularny "Olo". W drugiej połowie goście próbowali odrobić straty, ale piłkarze Arki nie pozwalali im na wiele. Tylko jedna bramka przewagi zwiastowała jednak nerwową końcówkę. Kojące antidotum na ten problem znaleźli w 70. min Damian Nawrocik i Łukasz Kowalski. Pierwszy perfekcyjnie wrzucił piłkę z rzutu wolnego, drugi efektownym szczupakiem zdobył bramkę na 2:0. To był decydujący cios, choć goście walczyli jeszcze o bramkę dającą lepszy bilans w dwumeczu, co może mieć znaczenie na koniec sezonu (w Gliwicach Piast wygrał 3:1). Nie było ich jednak stać nawet na to. Szczególnie niepocieszony był po spotkaniu szkoleniowiec Piasta Piotr Mandrysz, który w sezonie 2003/2004 prowadził Arkę, a rozstał się z nią w bardzo przykrych okolicznościach. Mandrysz stracił bowiem pracę w... przerwie spotkania z KSZO Ostrowiec! (po przegranej 0:2 w pierwszej połowie zwolnił go ówczesny prezes klubu Jacek Milewski). Tym bardziej chciał wygrać po latach w Gdyni. - Jakaś zadra pozostała, ale staram się o tym nie myśleć. Dzisiaj nasz plan taktyczny runął w 43. min. Gdybyśmy do przerwy utrzymali bezbramkowy remis, mielibyśmy szanse na dobry wynik. A tak dysponująca większym potencjałem Arka kontrolowała mecz. U nas wyraźny był brak czterech podstawowych, przede wszystkim Adama Kompały i Jarosława Kaszowskiego - tłumaczył przyczyny porażki szkoleniowiec gości.







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia