Aktualności
20.09.2019
Kto przełamie fatalną passę?
W sobotnim meczu w Łodzi z ostatnim w tabeli beniaminkiem Ekstraklasy ŁKS piłkarze zajmującej 15. lokatę Arki walczyć będą o pierwsze w tym sezonie punkty na wyjeździe. Na obcych boiskach gdynianie ponieśli komplet czterech porażek.
Arka jest obok KGHM Zagłębia jedyną w Ekstraklasie drużyną, która do tej pory nie zdobyła na obcych stadionach nawet punktu. Różnica jest taka, że ekipa z Lubina poniosła na wyjeździe trzy, natomiast żółto-niebiescy cztery porażki.
"Poziom mobilizacji i przygotowania, bez względu czy poprzedzają mecz u siebie czy na wyjeździe, są takie same, tymczasem na obcych stadionach gramy po prostu słabo. I nie potrafię znaleźć odpowiedzi na pytanie dlaczego tak się dzieje, że przed naszymi kibicami wyglądamy zupełnie inaczej, a na wyjazdach wyglądamy jak wyglądamy" - przyznał dla Arka.TV lewy obrońca gdynian Adam Marciniak.
Podopieczni trenera Jacka Zielińskiego ulegli kolejno 0-2 Pogoni Szczecin i KGHM Zagłębiu, 1-3 Cracovii oraz ponownie 0-2 Rakowowi Częstochowa. Poza spotkaniem z Pogonią w pozostałych potyczkach gdynianie wypadli wyjątkowo blado pod każdym względem. Ogromne pretensje można było mieć do zawodników nie tylko za styl gry, ale głównie za brak zaangażowania. Na wyjeździe żółto-niebiescy zdobyli jedną bramkę, a w sumie trzy - najmniej w ekstraklasie.
Wydawało się, że po inauguracyjnej wygranej u siebie 1-0 z Górnikiem Zabrze i po przerwie na reprezentację w Arkę wstąpi nowy duch. Nic takiego jednak nie miało miejsca, bowiem jej zawodnicy niemalże bez walki oddali w Bełchatowie trzy punkty Rakowowi. Jako ciekawostkę można podać, że goście nie egzekwowali żadnego rzutu rożnego, pokonali także 6,4 km mniej od rywali.
"Zagraliśmy słabe spotkanie i nie zrealizowaliśmy tego, co sobie założyliśmy. Raków przebił nas przede wszystkim determinacją i zaangażowaniem. U nas nie było widać takiej determinacji jak w meczu z Górnikiem. Dlatego w lidze, w której każdy może wygrać z każdym, tracimy bardzo ważne punkty. To spotkanie nie przybliżyło nas do strefy środkowej, tylko jeszcze bardziej ugrzęźliśmy w końcówce tabeli. Mamy trzy bramki zdobyte, a 13 straconych, zatem problemy występują wszędzie, w defensywie i ofensywie, ale wydaje mi się, że największy problem tkwi w głowach. Zespół jest składany +w biegu+, na różnym etapie dochodzili kolejni zawodnicy, ale to nie jest żadne alibi. Musimy sobie z tym poradzić, ale margines błędu jest coraz mniejszy" - skomentował po meczu z Rakowem Zieliński.
W sobotę zawodników Arki czeka kolejna bardzo ważna wyjazdowa potyczka z beniaminkiem - o 15 zmierzą się z zamykającym tabelę ŁKS. Łodzianie nieźle rozpoczęli rozgrywki, bowiem na inaugurację zremisowali u siebie 0-0 z trzecią w poprzednim sezonie Lechią Gdańsk, a następnie pokonali w Krakowie Cracovię 2-1. Później podopieczni trenera Kazimierza Moskala przegrali sześć kolejnych meczów. Dla outsiderów będzie to zatem spotkanie o sześć punktów i okazja do przełamanie fatalnej passy.
Przed meczem z ŁKS Arka ma również problemy z młodzieżowcami. W konfrontacji z Rakowem z powodu kontuzji nie mogli zagrać skrzydłowi Kamil Antonik i Mateusz Młyński. Zamiast nich w składzie znalazł się Jan Łoś, ale 19-letni boczny pomocnik nie mógł tego występu zaliczyć do specjalnie udanych. W tej sytuacji do kadry pierwszej drużyny włączony został niespełna 18-letni napastnik Jakub Wilczyński.
Autor: Marcin Domański
Copyright Arka Gdynia |