TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

chignahuapan
Arka-Facebook Arka-Instagram Arka-Twitter Arka-YouTube Arka-TikTok Arka LinkedIn NO10 Nocny Bieg Świętojański Stowarzyszenie Inicjatywa Arka Betclic


Aktualności

img

10.08.2019

Michał Nalepa: Siła w drużynie

Jacek Główczyński: Sezon dopiero się rozpoczął, a już, tak jak przez większą część poprzednich rozgrywek, czekamy na przełamanie Arki Gdynia, jej pierwsze zwycięstwo. Dlaczego ciągle klub tkwi w tym samym miejscu?

 

Michał Nalepa: Jednoznacznie ciężko powiedzieć. Może jest tak dlatego, że nie jesteśmy jacyś wybitni i z każdym sezonem czegoś nam brakuje. W tych rozgrywek zaczęło brakować takiej zwykłej konsekwencji i jaj na boisku. Zwłaszcza w pierwszym i drugim meczu robiliśmy szkolne, juniorskie błędy. Nie wiem, czy brakuje nam wciąż doświadczenia, czy zwykłej koncentracji? Na pewno musimy się spiąć, wziąć w garść i - krótko mówiąc - ogarnąć, byśmy ciągle nie musieli rozmawiać o tym samym.

 

Od początku przygotowań słychać, że Arka czeka na zawodnika, który przyjedzie i odmieni oblicze drużyny. W szatni wierzycie, że coś takiego nastąpi?

 

Jak o tym rozmawiamy w drużynie, to każdy jest świadomy tego, że do Arki nie przyjdzie Leo Messi i nagle nie odmieni świata. Kto by nie przyszedł do nas, musimy być przede wszystkim drużyną. To nie jest liga hiszpańska czy angielska, że ktoś zrobi transfer za nie wiadomo ile pieniędzy i przyjdzie jeden z lepszych piłkarzy na świecie. Jesteśmy w takiej lidze, i w takim klubie, że tutaj drużyna ma być siłą, a nie pojedyncze jednostki. Nawet jak był z nami Luka Zarandia, który od czasu do czasu potrafił zrobić akcję meczu i dać gola, to przecież nie było też tak, że on cały mecz był "pod grą". Dlatego musimy się skupić, żebyśmy dobrze funkcjonowali jako drużyna, bo jeśli tego nie będzie, to bez względu na to, czy przyjdzie Messi, czy Cristiano Ronaldo, to nam nie pomoże.

 

Pan jest wciąż młodym piłkarzem, ale gdy nie ma na boisku Marcusa, to z obecnych zawodników Arki pan ma najwięcej meczów w żółto-niebieskich barwach. Czy w związku z tym czuje pan na swoich barkach większą odpowiedzialność niż w poprzednich sezonach?

 

Na pewno. Wiem, że jestem tutaj coraz dłużej, a lata lecą bardzo szybko. Czuję wśród kolegów poparcie oraz to że na mnie liczą. Wiem, że muszę dać z siebie wszystko i postarać się czasami pociągnąć grę w górę. Staram się, aby tak było. Jednak nie dam sobie ręki uciąć, że tak będzie. Liczę przede wszystkim na to, że wszystko będzie szło w dobrym kierunku i zaczniemy przede wszystkim wygrywać jako zespół.

 

Na pana w ciągu roku było już kilka pomysłów. Poprzedni sezon zaczynał pan na pozycji numer 6, czyli najbardziej defensywnej w drugiej linii, a teraz zgoła odmiennie, gra pan na "10", czyli na najbardziej ofensywnej. Jak te zmiany wpływają na pana formę?

 

Pół żartem pół serio mogę powiedzieć, że staje się uniwersalnym zawodnikiem. Jednak mówi się, że ci co grają wszędzie, to nie grają nigdzie. Rzeczywiście trener Zbigniew Smółka chciał ze mnie zrobić typowego defensywnego pomocnika. Nie mówię, że to mi przeszkadzało, bo dla mnie najważniejsze jest, aby grać. W środku pola czuję się w każdej roli dobrze, bez względu na to, czy to pozycja nr 6, 8 czy 10. Teraz jest taka sytuacja, że gram na "10", ale też tak było w końcówce poprzednich rozgrywek. Nie jest to zatem dla mnie jakaś nowość, czy coś innego. Na pewno będę grał tam, gdzie trener będzie mnie potrzebować. Niezależnie od pozycji na boisku, zawsze robię to, co do mnie należy, czyli pomagam drużynie w wygrywaniu meczów.

 

 

 

 więcej: sport.trojmiasto.pl

 

 

 

 








Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia