TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

18.04.2008

Przepraszam, bo zawaliłem (Dziennik Bałtycki)

Rozmowa z byłym trenerem piłkarzy Arki, Wojciechem Stawowym

Był pan zdziwiony, zaskoczony, kiedy po rozmowie z członkami Rady Nadzorczej otrzymał pan dymisję?

Od pewnego czasu liczyłem się z taką możliwością. Trudno więc mówić o zaskoczeniu. Drużyna nie osiągała satysfakcjonujących wyników, zdobywanie punktów w drugiej lidze przychodziło nam z olbrzymim trudem, szansa na awans wyraźnie się oddaliła. Mówiłem przecież wcześniej, że jeżeli kierownictwo klubu uzna, że zwolnienie trenera ma być jedyną - w ich ocenie - szansą na poprawę gry Arki, to ja każdą decyzję przyjmę z pokorą. Nie będę ukrywał, że na zwolnienie sobie zasłużyłem. Przykra prawda, a ciśnienie wokół mojej osoby zrobiło się już nie do zniesienia.

Każde z ostatnich spotkań ligowych, brak w nich zwycięstw, działało na pana niekorzyść. Ale z drugiej strony są i dzisiaj osoby, które mówią, że Stawowy zrobił dużo dla Arki i może warto było dać mu jeszcze szanse.

Jeżeli chodzi o szanse, to najważniejsze teraz jest to, że zespół ciągle jeszcze ma możliwość gry o awans. Ja mogę powiedzieć tylko: przepraszam, bo zawaliłem. I to "przepraszam" należy się panu Ryszardowi Krauze, prezesowi Romanowi Walderowi i oczywiście gdyńskim kibicom, którzy przez długi czas darzyli mnie ogromna sympatią, za co im dziękuję. Ja mam taki charakter, że przywiązuję się do ludzi i miejsc. Ale mam też świadomość, że w przypadku słabszej gry zespołu winę za to ponosi w pierwszym rzędzie trener i od tej odpowiedzialności nigdy się nie uchylam.

Słaba gra Arki na wiosnę jest dla wielu zagadką. Szukając przyczyn można wysnuć dwa logiczne wnioski. Albo pan źle przygotował zespół w przerwie zimowej, albo kompletnie zawiedli pana piłkarze. Może w przygotowaniach wprowadził pan jakieś eksperymentalne rozwiązania, które się nie sprawdziły?

Zacznę od tego, że nie mam pretensji do piłkarzy. Ani do ich zaangażowania w pracę treningową, ani do - ogólnie oceniając - ambicji, woli walki, chęci zwyciężania w meczach ligowych. Nie można powiedzieć, że zespół został piłkarsko źle przygotowany, skoro w dwóch meczach Pucharu Polski z Wisłą Kraków najlepszą - bez wątpienia - drużyną w kraju, stoczyliśmy wyrównane mecze. O niepowodzeniach w drugiej lidze decydowały błędy indywidualne poszczególnych zawodników, często banalne, takie które nawet trudno wytłumaczyć, ale one właśnie miały wpływ na końcowe wyniki kilku naszych spotkań. A czy eksperymentowałem w okresie zimowych przygotowań? Generalnie nie mogę tak powiedzieć. Szukałem może nieco innych rozwiązań, innych bodźców, ale w obszarze sprawdzonych już działań. Przecież zespół to żywy organizm i nie wszystkie reakcje poszczególnych zawodników da się przewidzieć. Teraz zastanawiam się, czy przypadkiem nie zaszkodziła nam dość powszechna opinia o tym, że Arka jest murowanym faworytem do awansu. Może, pomimo piłkarskiego doświadczenia, zespół nie podołał tej roli, może za bardzo uwierzył, że ten awans przyjdzie nieomal z marszu, a kiedy ligowa karta zaczęła się odwracać, to problemem była presja na wynik.

Panie trenerze, czy zgodzi się pan z tezą, że gdyby w okresie letnich transferów pozostał w Gdyni doświadczony środkowy obrońca Marcin Adamski zamiast pozyskanego do ataku Marcina Chmiesta, to Arka byłaby dzisiaj liderem tabeli.

To jest gdybanie. Takiej tezy nie można już sprawdzić. To nie jest do końca tak, że ja zrezygnowałem z Adamskiego. On po prostu postawił takie warunki finansowe, które były nie do przyjęcia, biorąc pod uwagę fakt, że uznałem iż para środkowych obrońców Sobieraj-Weinar powinna sobie w drugiej lidze poradzić. A Chmiesta nadal uważam za bardzo dobrego napastnika i sądzę, że będzie jeszcze zdobywał dla Arki ważne gole, a kibice na gdyńskim stadionie będą go oklaskiwać.

A gdyby teraz przyszło panu wybierać pomiędzy Adamskim a Chmiestem?

To wybrałbym Chmiesta.

No właśnie. Wielu kibiców uważa, że pańskim błędem było zbytnie przywiązywanie się do nazwisk niektórych zawodników. Grali, chociaż nie byli w najwyższej formie.

Myślę, że to teza nie do końca przynajmniej prawdziwa. Proszę prześledzić skład Arki w wiosennych spotkaniach. Zobaczyć ilu grało w nim zawodników, w jak różnych personalnych konfiguracjach występowały poszczególne formacje zespołu.

Może więc zawodnicy mieli za dobrze. Duża pensja trenera, kontrakty piłkarzy na miarę ekstraklasy. Ciepełko, które zadziałało destrukcyjnie.

Nikt by pewnie o tym nie mówił, gdybyśmy prowadzili w tabeli. Pieniądze nie grają, ale bywają w takich właśnie sytuacjach tematem zastępczym. Zawodnicy mają kontrakty na miarę ekstraklasy i ciągle wierzę, że po tym sezonie się w niej znajdą. Moja pensja byłaby może i wysoka gdybym dostał premię za awans, ale już nie jestem trenerem Arki. Mało tego, podpisując rozwiązanie mojej umowy z Arką za porozumieniem stron zrzekłem się tej premii w przypadku awansu zespołu. Awansu w który bardzo wierzę, ale uznałem, że niemoralne z mojej strony byłoby domaganie się premii, skoro zawiodłem swoich pracodawców.

Wybór Roberta Jończyka na pana miejsce to dobre rozwiązanie?

Najlepsze z możliwych. Odchodząc sugerowałem takie właśnie rozwiązanie. Robert zasłużył na taką szanse samodzielnej pracy i jestem przekonany, że wprowadzi Arkę do krajowej elity.

Przyjdzie pan dzisiaj na mecz ze Stalą Stalowa Wola?

Nie. To wszystko jeszcze za bardzo przeżywam. Jest za "świeże". Niech opadną emocje, zresztą nie tylko moje. Nie zarzekam się jednak, że nie będę na innych meczach Arki.

Jako trener przeciwnej drużyny?

Na razie jestem trenerem, którego zwolniono i nie ma co ukrywać, że to dla mnie zawodowa porażka. Zatem mogę przypuszczać, że z ofertami pracy w ligowych zespołach może być ciężko. Mówiąc jednak szczerze, to teraz o tym nie myślę. A życie pisze różne scenariusze i oczywiście nie mogę wykluczyć, że za jakiś czas przyjadę do Gdyni jako trener zespołu grającego przeciwko Arce.

Rozmawiał: Janusz Woźniak (Dziennik Bałtycki)







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia